W/g GUS:
W Polsce pracuje mniej niż połowa populacji - jakieś 16,5 miliona Polaków chodzi do pracy.
Zarejestrowanych bezrobotnych jest jakieś pięćset tysięcy.
Nieaktywnych zawodowo (tzn. ludzi którzy mogliby pracować. ale z różnych względów tego nie robią) jest około 12 milionów.
Z tych 12 milionów jakieś 5 milionów w ogóle nie szuka pracy bo albo "zajmuje się rodziną", albo "nie czuje potrzeby lub nie ma możliwości podjęcia pracy".
Te pozostałe 7 niepracujących milionów to przeważnie uczniowie i studenci, oraz osoby z różnych powodów(np. niepełnosprawności, lub emerytury górniczej czy mundurowej) nie poszukujące pracy.
Te 3,2 procent to jest 500000 ludzi, którzy zarejestrowali się po zasiłek podzielona przez ilość pracujących.
Faktyczna rzesza bezrobotnych to jakieś 8 milionów (20 % ogółu Polaków) żyjących z różnych "pięćsetplusów", których PiS pozbawił jakiejkolwiek chęci do choćby poszukiwania pracy (rejestracja po zasiłek zmusza do przyjęcia oferty pracy jak się pojawi), a jednocześnie zapewne jego najwierniejszy elektorat:). I ta bierność zawodowa zapewne niedługo stanie się pokoleniowa.
Powstał pradoks, że przy ogromnej liczbie faktycznie bezrobotnych brakuje rąk do pracy, którą trzeba łatać imigrantami. Nikt nie powinien uważać, że to zdrowa sytuacja, nie jest ona również zdrową np. w Wielkiej Brytanii, gdzie Polacy musieli zastąpić żyjących z socjalu Anglików. A my nie mamy brytyjskich zarobków i z takim podejściem długo mieć nie będziemy:)
