galopujący major galopujący major
48
BLOG

Andrzej Czuma świnka morska

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 9

Z punktu wiedzenia układu (a więc również i premiera Tuska) wydaję się, że najlepszym ministrem Sprawiedliwości nadal byłby Pan Zbigniew Ziobro. W końcu, było nie było, ale niearesztowanie Kwaśniewskiego (a właściwie Grupy Trzymającej Władzę), tudzież tego Pana, co to miał dostać od Blidy łapówkę, niesprowadzenie Mazura, no i nieskuteczne nagrywanie Andrzeja Leppera – to rzeczy dla układu niebagatelne. Byłby więc układ rad z tej nominacji, zwłaszcza że zawsze można by Panu Zbyszkowi podrzucić jakiegoś nowego Kaczmarka. A ten ganiałby Pana ministra, jak nie przymierzając Hans Kloss, niejakiego Brunera, tę świnię.  Pan Zbigniew ministrem w rządzie premiera Tuska jednak nie zostanie, gdyż do głębi poruszony losem rodziny Olewników, zamierza sprawę wyjaśniać do końca, czyli zostać europarlamentarzystą. Będzie tam razem z Panem Ryszardem Czarneckim, robił za Ślimaka albo Drzymałę. W zależności od tego czy na obradach będzie przemawiał czy tylko sobie „drzymał”.
 
Skoro nie można mieć fachowca z prawdziwego zdarzenia, weźmy osobę medialną – pomyślał Pan premier i wybrał profesora Ćwiąkalskiego. Początkowo były pewne obawy, czy osoba, która, mówiąc szczerze, do urodziwych nie należy, może być medialnym zwierzem. Ale pomny oburzenia na internetowe żarty z rączek Pana Gosiewskiego, czy też urody Marii Kaczyńskiej, premier obawy swe rozwiał. Przecież potomstwo powstańców warszawskich nie będzie drwiło z czyjegoś wyglądu, cóż by na to powiedział Pan Cogito? Ćwiąkalski został więc ministrem i medialnie zabrał się do roboty. Czego dowodem słynne zniszczone laptopy, syn na aplikacji, który przez moment jego synem nie był, czy wreszcie samobójstwa, które się przecież zdarzają. Popularność Pana ministra była jednak zbyt wielka, sam Pan premier się tym przeraził i ministra odwołał.
 
Trzeba było więc wybrać następcę. Niektórzy sugerowali by wybrać małego Ziobrę- czyli posła Karpiniuka, inni by dużego Ćwiąkalskiego – czyli Marka Safjana. Obu kandydaturom twarde veto postawił jednak elektorat Prawa i Sprawiedliwości. A komu jak komu, ale premierowi Tuskowi, musi zależeć na tym, co sądzą o nim wyborcy premiera Kaczyńskiego. Jest przecież premierem wszystkich Polaków. W obawie przed niechęcią wyborców PiS, przestraszony premier postawił więc na Andrzeja Czumę – polityka, który ma dwa w jednym, jak ta świnka morska, i świnka, i morska. Jest więc Pan Czuma medialny, błyszczy na wywiadach, zdarzyło mu się nawet żartować ze aresztowania św. Sumlińskiego. Z drugiej strony ma też parę merytorycznych zalet. Nigdy nie był pracownikiem prokuratury, dzięki czemu jest niejako z zewnątrz, nie baczy na poprawnościowe fanaberie i chce udostępnić Polakom broń palną. Będą mogły lemingi zrobione w śmiecia, zapolować na babcine dowody. Nie dalej jak parę dni temu Pan Andrzej oświadczył, że komisja śledcza powinna być powołana do rozwikłania tajemnic wszystkich niewyjaśnionych porwań. A to w świetle orzeczenia Trybunału o komisji ds. prywatyzacji banków, może otworzyć nowy rozdział w dziejach komisji śledczej, a być może nawet zgonu gen. Sikorskiego. Niektórzy prawnicy przebąkują coś o cenzusie wykształcenia dla Prokuratora Generalnego, ale że taki wymóg nie jest ustanowiony wprost w ustawie o prokuraturze, toteż wszystko zależy od interpretacji. A ta przecież panta rhei – jak mawiają przeciwnicy abstynencji.
 
Ma więc poseł Czuma kredyt zaufania, umiejętności i jest medialny. Lecz na tle profesjonalnych ministrów Prawa i Sprawiedliwości, trudno mu się będzie wykazać. Właśnie minister Ziobro skrzyczał Pana Czumę, że zezwolenie Polakom na posiadanie broni palnej w ich domu, oznaczać będzie krew na rekach i śmierć niewinnych ludzi. A przecież to Pan Zbyszek, mimo protestów łże elit, tak napisał projekt nowelizacji kodeksu, że zabicie kogoś we własnym domu, miało być niekaranym przekroczeniem obrony koniecznej.  Czyżby więc Pan Zbigniew forsował zabijanie niewinnych ludzi ?Będzie się więc teraz musiał minister Czuma gęsto tłumaczyć rodakom, bo ci, jak wiadomo, dostępu do broni palnej od lat się nie domagają.

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka