Ma pecha Jego Ekscelencja ( jakby to JKM zaczął ) Premier rządu RP do publicznych wystąpień. Bo to za nie został dwukrotnie skazany na sprostowanie swoich kłamstw w trybie wyborczym, co już było swoistym rekordem na jego obecnym stanowisku.
Wczoraj trzeci raz został uznany za Mówiącego Nieprawdę Mateuszka, gdy ostatecznie przegrał za łgarstwo oczerniające sędziów krakowskiej apelacji za aferę dyrektorów sądów z dawnej stolicy, których ma, jak wszystkich im w Polsce podobnych, pod sobą, od 4 lat, jego koleś, a nawet formalnie podwładny, Zbychu Ziobro.
Ale i ten rekord zostanie pobity przez niestrudzonego Pinokia, bo właśnie wczoraj publicznie palnął, że to hipokryzja ze strony Sądu Najwyższego Najjaśniejszej Rzeczpospolitej i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej uważać sędziów z propozycji obecnej KRS za wybranych nieprawidłowo i całkiem odwrotnie tych mianowanych przez Radę Państwa PRL.
Pomijając fakt, że na tej "komuszej" liście znajduje się także niejaka Julia Przyłębska, pominął z kolei szef naszego rządu całkowicie oczywistość, że kryterium owej "nieprawidłowości" wedle TSUE stanowi tylko i wyłącznie niezależność władzy sądowniczej od ustawodawczej i wykonawczej.
Czyli nominanci tej władzy z czasów PRLu już nie spełniają tego warunku choćby dlatego, że władza ta, ponad 30 lat temu, bezpowrotnie ( mam taką nadzieję), zniknęła z kraju nad Wisłą.
Pisowskie przydupasy w togach są natomiast i jak najbardziej od Nowogrodzkiej (a przez to i od Sejmu i od rządu, a także Prezydenta ) zależni i o to chodzi i w instrukcjach TSUE i w wyroku Izby Pracy Sądu Najwyższego RP!
Co oznacza, że może premier nam tym razem nie skłamał, ale manipuluje po całości, czyli po polsku po prostu kręci.
Poradzić więc trzeba panu Morawieckiemu przystopowanie nieco z tym swoim parciem na szkło, by nie rozległo się w Narodzie coraz głośniejsze "Mateuszek kłamczuszek i kręciuszek".
