Grudeq Grudeq
4487
BLOG

Na leki narzekają, na PO głosują

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 36

 

Oglądając dziś wieczorny program redaktora Rymanowskiego z Ministrem Kwiatkowskim i Posłem Hoffmanem zostałem przez pana Ministra zasypany informacjami, jaka to jest wspaniała ustawa refundacyjna i jakich to niepraworządnych mamy lekarzy. Po czym puentą całego programu była deklaracja pana Ministra, że oto na niedzielną licytację WOŚP przekazuje swoje pióro. Idę o zakład, że piarowcy którzy wprowadzali ustawę refundacyjną (no bo przecież nie fachowcy od prawa czy leków) mówili: najważniejsze, żeby z ustawą refundacyjną przetrwać tylko pierwszy tydzień, bo potem będzie Owsiak i media się na tym skupią a ludzie zapomną. Ze swej złośliwości pod adresem czerwono spodniego Jurka napiszę przypomnę tylko, że w ciągu 20 lat WOŚP zebrała 450 mln zł, a koszt budowy jednego szpitala wynosi tych milionów 500.
 
Z całej telewizyjnej rozmowy właściwie nic ciekawego nie można było wynieść. A notka ta, żeby miała jakikolwiek sens powinna być rozwinięciem komentarza Karlina: http://karlin.salon24.pl/377796,jak-ukryc-podwyzki-cen-lekow-wywolac-wojne-z-lekarzami Gdybyśmy nie żyli w świecie piarowym, to po prostu Rząd uczciwie by ogłosił, że szuka oszczędności, a ponieważ jest poważny kryzys to oszczędności muszą dotknąć także zdrowia obywateli. Ale to by było za proste, stąd też te mamienia ze strony PO, że tak naprawdę to chodzi o nasze zdrowie.. ple ple ple… No ale sami Polacy w jakiś 43% w październiku 2011 roku to ple ple zalegalizowali i dali mandat na kolejne 4 lata.
 
Idąc tropem Karlina, co także zostało podane u Rymanowskiego, pojawiła się informacja-wyliczenia ze strony firmy badawczej (sic!) (a to firmy nie służą już zarabianiu pieniędzy tylko badaniom? – takie czasy!) IMS Health:
 
Firma badawcza IMS Health obliczyła koszt zmian wprowadzonych przez ustawę refundacyjną. To pierwsze takie zestawienie od ogłoszenia nowych list.
W sumie pacjenci zapłacą za leki refundowane więcej niż do tej pory. Według IMS ich wydatki wzrosną o blisko 300 mln zł, czyli ok.  3,7 proc. Zaoszczędzi NFZ – ok. 738 mln.
 
I o co tu kopię kruszyć? Minister Kwiatkowski rzecz jasna zgasił te informacje, przy pomocy usłużnego redaktora Rymanowskiego, że te informacje pochodzą od firmy związanej z przemysłem farmaceutycznym i dlatego mogą patrzeć na to z punktu widzenia ich interesów ple ple a prawdę może dać tylko niezależny audyt. Niedopowiedziane zostało, że rzecz jasna niezależny rządowy audyt, przeprowadzony przez firmę prowadzoną przez jakąś żonę jakiegoś polityka PO, która jawnie i obiektywnie wykaże, że leki nie zdrożały, NFZ wydaje pieniądze uczciwie i rzetelnie, a Polakom żyje się lepiej, a jeżeli gorzej to jest to wina koncernów farmaceutycznych i tego, że jak PIS rządził dwa lata to nic nie zrobił dla pacjentów.
 
Jednym z najbardziej światłych przepisów w ustawie refundacyjnej jest zapis z art. 3 ustawy refundacyjnej http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20111220696 , że wydatki na refundację leków nie przekroczą 17% budżetu NFZ. Ten światły zapis oznacza mniej więcej, że Rząd PO potrafi przewidzieć ile osób w Polsce będzie chorować w danym roku i na jaką sumę zostaną wydane im refundowane lekarstwa. I jest to równe 17% budżetu NFZ i ani więcej. Może być mniej, to wtedy będą ekstra premie dla dyrektorów za to, że tak wspaniale rządzą, ale więcej – nic. Tu nie ma zapisu o tym, że około 17%. Nie ma zapisanej jakiejś rezerwy. Jest ściśle przewidziane 17 %. Jak się Rządowi będzie chciało to jeszcze wyliczy ile dokładnie każdy z nas może chorować na grypę, kto z nas może być cukrzykiem etc.
 
Jeżeli ktoś będzie bardziej dociekliwy i spyta się co się jednak stanie, kiedy kwota 17% zostanie przekroczona musi przebrnąć przez art. 4 tejże ustawy refundacyjnej. Otóż zapisano w nim mechanizm pay back, którym nasz Rząd i NFZ sprytnie się zabezpieczył przed przekroczeniem tych 17 %, otóż jeżeli ta kwota zostanie przekroczona, to koncern farmaceutyczny będzie zwracał refundowaną kwotę. Czyli to oznacza, że pod koniec roku czeka nas napływ informacji z aptek o tym, że lekarstw refundowanych nie ma, a jak są to tylko w pełnej, nierefundowanej cenie. I nikt wtedy nie będzie winny: bo NFZ powie, że nie może złamać ustawy, a poza tym to koncerny nie dostarczyły tylu leków na rynek wcześniej, a teraz chcą je sprzedawać po droższej cenie, na co nie ma pieniędzy. Koncerny zaś wyrzucą na rynek tyle leków ile w limicie zostało im przyznanych z refundacją, i jeśli im coś zostanie to powiedzą leki są, no ale to nie nasza wina, że nie z refundacją. Zwrócę jeszcze uwagę na ten zestaw wzorów pozwalających wyliczyć kwotę którą koncerny muszą zwrócić – nie są one prostym wyliczeniem: ile leków ponad limit sprzedałeś, tyle refundacji nie dostaniesz, ale ciut trudniejszą arytmetyką.. w której łatwiej będzie zgubić hm… ewentualne łaskawsze oko rządu dla jakiegoś koncernu.
 
Wniosek jaki tutaj mi wychodzi z tych rozważań brzmi: jest to ustawa, która chce zadowolić każdego, najbardziej rzecz jasna rząd, ale też aptekarzy, pacjentów, koncerny, lekarzy więc rzecz jasna nie zadowoli nikogo. Jest to też próba połączenia wody z ogniem, czyli wmawiania ludziom, że zapłacą mniej, podczas gdy pieniędzy jest na refundacje zdecydowanie mniej.
 
Mamy system sprzedaży leków – hybrydę - centralnego sterowania na górze – na poziomie rozmów z koncernami, limitów leków i sumy refundacji, i kapitalizmu na dole – sprzedające  i konkurujące ze sobą hurtownie i apteki na dole. Wydaje się, że można byłoby spróbować całość systemu scentralizować – tak żeby Rząd był wielkim kupcem na swój koszt refundowanych leków, które później sprzedawał by w aptekach pacjentom. Tu niebezpieczeństwem pozostałyby limity, ale przynajmniej byłoby jednak taniej, bo jednak zlikwidowano by pośrednika w hurtowniach lekarskich i aptekach. Tego obecny system nie chciał naruszyć, bo to jednak ten nasz mityczny wolny rynek i kapitalizm.
 
Tu w końcu wyjdzie ostatnia rzecz do poruszenia. Gdybyśmy tak łaskawie nie wyprzedali i sprywatyzowali wszystkich naszych POLF to miałby nasz minister zasiadający do rozmów z koncernami farmaceutycznymi możliwość takiej zagrywki. Po ile państwo będą sprzedawać medykament? Koncerny, rzecz jasna wliczą w koszt tego medykamentu wczasy dla menagmentu na Seszelach, Lamborghini dla prezesa, 6h dzień pracy biura w Niemczech i 12h dzień pracy w fabryce na Tajlandii, plus ubezpieczenie jej od skutków trzęsienia ziemi, i wyjdzie im jak nic 100 zł. Wtedy nasz minister pokiwałby głową i powiedział, no cóż trudno w takim razie nasza Polfa, choć pewnie z problemami ale będzie się musiała podjąć produkcji tegoż medykamentu i sprzedawania jej za cenę 50 zł, bo będzie można tu odliczyć te wczasy, ten menagment i te lamborghini. No ale taka nasza specyfika, że mając do wyboru fabrykę mogącą produkować Lamborghini a samo Lamborghini, wybieramy autko, nie przewidując tego, że kiedyś się nam ono zepsuje.
 
Więc jeśli narzekasz na obecną ustawę zdrowotną, a głosowałeś na PO… to czego ty się chopie spodziewałeś?
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka