Przekleństwem naszych czasów jest przekonanie o końcu historii. Wiara w to, że jakiekolwiek wojny, konflikty zbrojne są przynależne tylko i czasom przeszłym, a w czasach dzisiejszych ludzkość na tyle zmądrzała i zamiast ganiać się z bronią po świecie zajmie się tylko handlem i niekończącym się rozwojem. Że tak nie jest powinny nas przekonywać wydarzenia z byłej Jugosławii, Czeczenii, wielu krajów afrykańskich czy w końcu data 11 września 2001 roku.
Przekleństwem naszego kraju jest to, że na czele obecnego rządu stoi polityk, którego horyzont myślowy nie sięga dalej niż od Kancelarii Premiera do Parku Łazienkowskiego. Donald Tusk na swojej wczorajszej konferencji odnośnie negocjacji Polsko – Amerykańskich w sprawie instalacji tarczy rakietowej powiedział, że dogadano się w wielu istotnych sprawach, ale zgody Polski na budowę bazy nie ma. Kolejna Tuskowa deklaracja, zasadniczo tak, ale w gruncie rzeczy nie. To tak jakby dwie rodziny prowadziły rozmowy w sprawie ślubu swoich dzieci. Dogadały się co do świadków, kościoła, wesela, tortu, zespołu i potraw a nie uzgodniły tylko czy dzieci faktycznie chcą wziąć ze sobą ślub.
„Niech na całym świecie wojna, byle Polska wieś zaciszna, byle Polska wieś spokojna”. Tak można było mówić w dawnych dobrych czasach gdy wojowano za pomocą konia i szabli. Dzisiaj przy skurczeniu świata nie jest możliwością aby jakikolwiek poważniejszy konflikt światowy nie odbił się na Polsce. Czy tarcza będzie czy jej nie będzie w Polsce jesteśmy tak samo narażeni. Chmury radioaktywne nie respektują granic narodowych. Stan amerykańskiej gospodarki ma niebagatelne znaczenie dla gospodarek europejskich. Kryzys w Stanach to natychmiastowy kryzys w Polsce. Poza tym jakikolwiek atak nuklearny na terytorium Stanów Zjednoczonych to wstęp do III Wojny Światowej. A żadna z dotychczasowych wojen światowych nie ominęła terytorium Polski. Czemu miała by zrobić wyjątek ta trzecia?
Polityka międzynarodowa to system naczyń wzajemnie połączonych. Obniżenie siły jednego państwa powoduje wzmocnienie drugiego. Osłabienie Stanów Zjednoczonych to wzrost siły i znaczenia Niemiec i Rosji. Państw które wszelkimi możliwymi sposobami będą blokowały realizację Jagiellońskiej koncepcji politycznej. Silnej Polski w oparciu o sojusz z Ukrainą i Krajami Bałtyckimi oraz Gruzją. Zdradą narodową jest pośrednie wzmacnianie Moskwy i Berlina. Stanom Zjednoczonym nie przeszkadza budowa Polski Jagiellońskiej, gdyż nie narusza to ich interesów, a tylko wzmacnia. Silny Polski sojusznik to silniejsze Stany Zjednoczone. Takich kombinacji nie da się robić z Niemcami, które zawsze będą traktowały Polskę jako kraj miejsce ekspansji gospodarczy i politycznej, albo Rosji nie mogącej wyzbyć się myślenia o Polsce jako kraju przywiślańskim. Francja zawsze sprzeda Polskie interesy kosztem dogadania się z Moskwą lub Berlinem.
Dziecięcą naiwnością jest myślenia, iż Rosja albo Niemcy nie wykorzystają słabości Stanów Zjednoczonych do realizacji swoich interesów. Rosja do odzyskania swoich utraconych wpływów w Europie Środkowej, które posiadała tu od czasów Piotra Wielkiego. Niemcy do wzmocnienia swojej pozycji jako lidera nowego Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego w postaci Unii Europejskiej. Jedyną przeszkodą jaką Niemcy napotykają na tej drodze to smycz i militarny kaganiec nałożony im i trzymany przez Waszyngton. Dlatego tak wielkim marzeniem polityków Berlińskich i Moskiewskich jest to aby Stany Zjednoczone znów wróciły do swojego izolacjonizmu i skupiły się na swoich problemach wewnętrznych.
Donald Tusk cały czas woła o potrzebie wzmocnienia bezpieczeństwa Polski. Co te bezpieczeństwo wzmacnia? Wymiana uścisków z kanclerz Merkel, audiencja na Kremlu czy amerykańska baza w Rzeczypospolitej? Polacy nie mogą budować swojej polityki zagranicznej na deklaracjach i oklaskach. 50 amerykańskich żołnierzy w Polsce jest lepszą gwarancją bezpieczeństwa niż 1000 stron szczegółowych europejskich porozumień o bezpieczeństwie.
Inne tematy w dziale Polityka
