Gubernator Gubernator
691
BLOG

Bazar Różyckiego - Markowi Nowakowskiemu

Gubernator Gubernator Kultura Obserwuj notkę 2

Bazar

W 1952 roku zobaczyłem pierwszy raz króla bazaru na Pradze.Leszek Kulas. Tak go nazywano. W przeciwieństwie do oficjalnego języka PRL-u, który trzebił bezwzględnie wszelkie odmiany monarchizmu i jego terminologię, tutaj w wolnym świecie szafowano nader chętnie takimi tytułami jak król, książę, hrabia.  Pełno było tych panów feudalnych. Król pikiety bikiniarskiej w Śródmieściu, Czarek. król paserów, Pchełka. Książe alfonsów, Edek Szatan. Zawodowy uwodziciel, Hrabia. Oczywiście król też rządził bazarem po lewej stronie Wisły, na Pańskiej. Nie mówiąc już o tradycyjnie wybieranych królach Cyganów.

Kulas był potężnym, rudowłosym mężczyzną o dobrodusznej twarzy i wesołych, niebieskich oczkach. Spacerował przy bramach wejściowych na bazar, od Ząbkowskiej lub Targowej. Postukiwał sztuczną nogą i żartował z kobietami. Wyglądał na beztroskiego rencistę z powodu kalectwa. "Globus ma jak chiński uczony". Taką pochwałą obdarzył go ktoś znający się na rzeczy. Sposób jego pracy dla naiwnego oka był trudno uchwytny. właściwie tylko spacerował. (...)

fragm. opowiadania Bazar Różyckiego

Marek Nowakowski( 1935-2014)

 

Od wielu lat twórczość Marka Nowakowskiego odgrywał szczególną rolę w  mojej miejskiej działalności.Może nie od początku ale na pewno gdzieś u jej zarania, pojawiła się na horyzoncie miasta jego charakterystyczna,lekko pochylona sylwetka. Biegałem juz z aparatem po mieście gdy pewnego dnia w prasie natknąłem się na jego opowiadania-powidoki.Czytane pośpiesznie w studenckich czasach,nie zrobiły piorunującego wrażenia. Przeczuwałem jednak że to bardzo dobra literatura dla kogoś takiego jak ja, zainteresowanego miastem sympatyka codzienności. W miarę czytania kolejnych jego zbiorów opowiadań: Warszawskich Powidoków, Benka Kwiaciarza moja lektura stała się pogłębiona a percepcja dostrzegała coraz więcej kolorów w szarych opowieściach autora ludzi z EKD. Teraz już czytałem Nowakowskiego bardzo uważnie, zdanie po zdaniu wnikałem w miejska tkankę ludzkich życiorysów których losy znał tylko on. Stał się z dnia na dzień kopalnią wiedzy o sprawach które tak mnie zajmowały.Przesuwał horyzonty moich własnych obserwacji w rejony nieodległe ale już nieosiągalne. Właściwie wyjaśniał setki rytuałów i znaczeń które napotykałem na codzień i których nie rozumiałem. Uczył cierpliwej obserwacji najbliższej okolicy ze specjalnym upodobaniem do wydarzeń banalnych i prozaicznych. I tam właśnie wskazywał perełki których sam był poszukiwaczem. Nie musiał ich tworzyć. On je tam znajdował. Może właśnie ten proceder wyławiania sensu z codzienności, jako definicje sztuki ceniłem w nim najbardziej.Był mi w tym przeświadczeniu najbardziej bliski. Parę razy przynajmniej miałem nawet okazje spotkać go w pracy.Gdzieś na Nowym Świecie szedł niespiesznie z rękami splecionymi z tyłu. Być może byliśmy wówczas jedynymi osobami na tej ulicy które nie wracały, nie czekały ani nie dążyły do jakiegoś konkretnego celu.Obaj byliśmy w akcji. Podobnie w Alejach Jerozolimskich na Marszałkowskiej. Czasem widywałem jego twarz w oknie jakiejś starej kawiarni przed jej likwidacją. W każdym razie był, a świadomość że nie jestem sam była prawdziwą satysfakcją.  Nie znałem go osobiście, ale jedno mogę powiedzieć bez pudła. Nigdy się nie nudził  na ulicy. Podobnie z resztą jak i teraz.

Gubernator
O mnie Gubernator

"-Jak się panu podobało nasze miasto? - wtrąciła słówko Maniłowa. -czy mile spędził pan czas? - Bardzo ładne miasto, śliczne miasto - odpowiedział Cziczikow - i czas spędziłem mile. Mikołaj Gogol Martwe Dusze tł. Władysław Broniewski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura