Grzegorz Cydejko Grzegorz Cydejko
111
BLOG

Sensacje Skrzypka

Grzegorz Cydejko Grzegorz Cydejko Polityka Obserwuj notkę 32

...Specjalne czartery zwiozły nad ranem prezesów europejskich banków centralnych na nadzwyczajną naradę. Temat - Sławomir Skrzypek, kandydat na ich kolegę, ogłosił podjęcie debaty nad problemem, czy Polska powinna przyjmować euro oraz wyniki swoich badań nad Budową mostów kolejowych z betonu sprężonego...

Rozmarzyłem się chyba z tęsknoty za intelektualną sensacją, ale tu ani intelektualnej, ani sensacji. Z wdzięcznością tylko pomarzyć można czytając wpisy z bloga nieocenionego Krzysztofa Leskiego, bo, doprawdy, inne relacje z przesłuchania Skrzypka przed Komisją Finansów Publicznych mogłyby się ograniczyć do powtórzenia parytetu głosów koalicji i opozycji w sejmowej komisji.

Niestety, szanowny Krzysztofie, nawet twój reporterski kunszt nie jest w stanie podnieść temperatury tego wydarzenia. Dlaczego to Sławomir Skrzypek nie miałby wezwać do zastanowienia się, czy, a nie tylko - kiedy wprowadzić w Polsce euro? Gdzie jest powiedziane, że dotychczas opracowane analizy nie kłamią? Zwłaszcza te, które mówią, że przygotowanie gospodarki do wprowadzenia europejskiej waluty jest dla naszej gospodarki, czyli dla nas - dobre? Już dawno minister Aleksander Szczygło powiedział, że wprowadzenie euro oznacza wzrost cen kawy w kawiarniach. Skąd wynika, że są możliwe i inne, bliższe prawdy analizy.

Co prawda Traktat Europejski zobowiązuje wszystkich członków Unii, z wyjątkiem WB, żeby dostosowali swe gospodarki do parametrów zdrowia apriorycznie wymyślonych przez Niemców i Francuzów. Tych samych, którzy potem te kryteria zdrowia ekonomicznego najpierw naruszyli, a chwilę później zatwierdzili, że wolno im naruszać.

Co innego jednak, poprzez urzędnika Komisji Europejskiej, wezwać kraj do uzdrawiania gospodarki, a co innego przejąć się faktem, że kraj nie zechce aplikować do Eurolandu. Tym się na Zachodzie nie przejmują wcale, a wcale. Dlaczego? Bo oznaczamy rozchwianie i niepewność. Tzn. pewność rozchwiania finansów przy każdej politycznie wytłumaczalnej okazji i pewność wrażliwości na każdy zewnętrzny kryzys walutowy, energetyczny, etc. Dlatego wypowiedzi przyszłego prezesa NBP mogą przejąć najwyżej nas, ale w Eurolandzie, gdzie dość mają kłopotów z chwiejnymi Grekami, Włochami, dynamicznymi Irlandczykami - skrzypkowe deklaracje przyniosą najwyżej dyskretnie skrywane wzruszenie ramion.

Może lekką konsternację wywołać (znowu - raczej u nas, niż w Brukseli) chęć renegocjacji Traktatu Akcesyjnego. Takie ciągoty to już przed Skrzypkiem zgłaszało wielu, a nic się nie działo. I nie zdarzy się nic aż do końca. Kadencji. Ale nie Sławomira Skrzypka, a prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Czyli do 2010 r. Tak się szczęśliwie składa, że mniej więcej w tym czasie kończą się kadencje dwóch kadencyjnych wiceprezesów NBP. Jeśli nie odejdą wcześniej sami, to dopiero wtedy zarząd banku centralnego będzie zupełnie niebalcerowiczowski. Pozostałych członków zarządu i korpus analityczny NBP będzie można wymienić wcześniej.

W tym czasie kumuluje się także zakończenie kadencji kilku członków Rady Polityki Pieniężnej. Nowych zgłoszą nowy Sejm i nowy Senat oraz obecny Prezydent.Można sobie łatwo wyobrazić, że w kampanii parlamentarnej 2009 r. kwestia euro będzie jedną z tych, które podejmie każda partia. Taka sprawa, jak zmiana nazwy waluty, łatwo da się wykorzystać do polaryzacji społeczeństwa. Skoro dość pewne jest, że PO i SLD, a może i PSL opowiedzą się zgodnie z jednymi analizami za szybkim wprowadzeniem euro, to z czystej logiki wynika, że PiS i przystawki pokażą w telewizji pustoszejące kawiarnie.

Jeszcze obecny Sejm może rozpisać referendum w sprawie terminu przyjęcia euro. Tak, terminu, bo nikt w PiS nie neguje traktatu akcesyjnego. W każdym razie, nie znam takiej wypowiedzi któregoś z Braci. Znam natomiast kilkakrotnie powtórzony przez Lecha Kaczyńskiego pomysł, by pod koniec jego kadencji zorganizować referendum w sprawie euro. Chodzi tu o szeroką kampanię informacyjną, w której społeczeństwo przygotowane zostanie do podjęcia decyzji w sprawie podwyżek cen kawy. Ciekawe, kto zgadnie, jakie siły polityczne będą, informując o nieuchronności podwyżek, opowiadać się za przesunięciem terminu akcesji do eurolandu na, powiedzmy, 2015 rok? Tak tylko dla porządku zaznaczę, że według premiera Jarosława Kaczyńskiego, Polska będzie spełniać kryteria z Maastricht już w 2009 r.

Tyle o kalendarzu. Wczorajsze przesłuchanie Sławomira Skrzypka jako kandydata do prezesury NBP ciekawe było jak enerdowski film o miłości. Kandydat powiedział pod adresem wszystkich obecnych i nieobecnych coś, co chcieliby usłyszeć. Dla koalicji coś o trosce o gospodarkę w kontrze do inflacji, dla rynków coś o stabilności i przewidywalności, dla opozycji o mostach kolejowych, ale sensacji nie było.

Co innego, gdyby Skrzypek powiedział, że za skarby ze skarbca nie pozwoli wybić się inflacji powyżej 3 proc. Albo, że strategia bezpośredniego celu inflacyjnego jest najlepszą w obecnych warunkach kontrybucją, jaką bank centralny może wnieść do polityki rozwoju gospodarki i spadku bezrobocia przy stabilnym poziomie kursu waluty. Że będzie usilnie namawiał polityków, by związali poziom wzrostu wydatków z poziomem wzrostu dochodów państwa i przestali zadłużać kraj...

To byłaby sensacja, ale pewnie zanadto trąciłaby Balcerowiczem...

Ciekawski, poznawalski, dociekliwy, duży facet ze stażem. Lubię robić gazety, projektować audycje, kojarzyć fakty i mieć opinię, działać dla idei.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka