Komitet Rafała Trzaskowskiego złożył w poniedziałek protest wyborczy, odnoszący się - jak mówił Cezary Tomczyk - m.in. do sytuacji w Krakowie i Mińsku Mazowieckim. Były prezydent Lech Wałęsa zachęca rząd, by unieważnił wybory prezydenckie. Przy okazji wyjaśniamy, dlaczego protesty współpracowników Trzaskowskiego albo europosła (i prawnika) Michała Wawrykiewicza z KO prawdopodobnie pozostaną odrzucone przez Sąd Najwyższy.
W ostatnim dniu składania protestów wyborczych do Sądu Najwyższego, były prezydent Lech Wałęsa opublikował emocjonalny wpis na Facebooku, w którym jednoznacznie stwierdził, że wybory prezydenckie w 2025 roku zostały sfałszowane. W swoim apelu wezwał do powtórzenia głosowania i wskazał, kogo jego zdaniem należy zatrzymać prewencyjnie w związku z domniemanym fałszerstwem.
Wałęsa grzmi o sfałszowanych wyborach
Były prezydent nie krył oburzenia. "Dla mnie wszystko jest jasne, wybory zostały sfałszowane” – napisał Lech Wałęsa w poniedziałkowy poranek. W swoim poście nawołuje do powtórzenia głosowania i postawienia winnych przed wymiarem sprawiedliwości.
„Należy powtórzyć wybory, przy wymianie mężów zaufania na przeszkolonych żołnierzy” – zażądał Wałęsa.
Były prezydent zasugerował również surowe środki wobec osób odpowiedzialnych za rzekome nieprawidłowości. "Mężów zaufania, gdzie popełniono podobne pomyłki, należy zatrzymać w areszcie na 3 miesiące, wyjaśniając uzgodnione pomyłki. To było zorganizowane działanie" - napisał.
"Zamknąć Kaczyńskiego, Cenckiewicza i Macierewicza"
Wałęsa nie ograniczył się do ogólników i wskazał konkretne nazwiska, które jego zdaniem są odpowiedzialne za fałszerstwa wyborcze. Wśród nich wymienił czołowych polityków i historyków związanych z prawicą.
„Podejrzewając o przygotowanie tego oszustwa, należy zatrzymać na trzy miesiące Kaczyńskiego, Cenckiewicza, Macierewicza. Tak bym postąpił, gdybym miał możliwości” – oświadczył były prezydent.
Protest komitetu Trzaskowskiego w Sądzie Najwyższym
W tym samym czasie komitet Rafała Trzaskowskiego złożył oficjalny protest wyborczy w Sądzie Najwyższym. Zdaniem przedstawicieli KO, liczba stwierdzonych nieprawidłowości może wskazywać na poważne naruszenia procesu wyborczego.
– Jest tak duża liczba nieprawidłowości, że może to rodzić uzasadnione podejrzenia, że wybory zostały przeprowadzone w sposób nieuczciwy – powiedział europoseł KO Michał Wawrykiewicz.
Wśród zarzutów podnoszonych przez komitet KO znalazły się: zamiana wyników kandydatów w protokołach w Krakowie i Mińsku Mazowieckim, „drastyczny wzrost” liczby głosów nieważnych oraz wzrost liczby kart z podwójnym znakiem X tam, gdzie Trzaskowski wygrywał w I turze.
Komitet złożył protest z wnioskiem o wyłączenie wszystkich sędziów z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN – izby, która rozpatruje protesty wyborcze. Powodem jest to, że rządzący nie uważają jej za pełnoprawny sąd.
Protest wyborczy - co mówi wykładnia SN i kodeks wyborczy
Polityków - w tym prawnika Michała Wawrykiewicza - zachęcamy do lektury postanowienia Sądu Najwyższego z 30 lipca 2020 roku, odnośnie jednego z protestów wyborczych po głosowaniu na prezydenta. Z wykładni SN wynika, że "osoba wnosząca protest wyborczy nie może skutecznie podnosić zarzutów o charakterze abstrakcyjnym, przedmiotem zarzutu mogą być co do zasady zdarzenia, których protestujący osobiście doświadczył (por. postanowienie Sądu Najwyższego z 28 listopada 2019 r., I NSW 201/19)" - czytamy.
Sztabowców Rafała Trzaskowskiego nie było w dniu głosowania w lokalach wyborczym w Mińsku Mazowieckim czy w Krakowie, podobnie jak Wawrykiewicza. Stąd ich protesty mogą zostać odrzucone przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, ustawowo oceniających zaskarżenia.
Kodeks wyborczy natomiast w art. 82 par. 2 stanowi: "Protest przeciwko ważności wyborów z powodu dopuszczenia się przestępstwa przeciwko wyborom, o którym mowa w § 1, lub naruszenia przez właściwy organ wyborczy przepisów kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów może wnieść wyborca, którego nazwisko w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania". A w par. 4: "Protest przeciwko wyborowi Prezydenta Rzeczypospolitej może wnieść wyborca, którego nazwisko w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania".
Jest też inna, zła wiadomość dla wszystkich, którzy wysłali protesty według jednego wzorca, polecanego w sieci przez posła Romana Giertycha z KO.
- Protesty jednobrzmiące będą rozpoznawane jako jeden. Liczą się merytoryczne zarzuty - powiedział rzecznik Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski.
Sprawozdanie PKW z wyborów
Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła w poniedziałek sprawozdanie z wyborów prezydenckich, w którym znalazły się poprawki zgłoszone przez członka PKW, zgłoszonego przez obecną koalicję - Ryszarda Balickiego. W dokumencie podkreślono, że w trakcie głosowania — zwłaszcza w dniu drugiej tury — doszło do incydentów mogących wpłynąć na wynik wyborów, jak m.in. użycie nieautoryzowanego oprogramowania przez część członków komisji oraz błędne przypisywanie głosów kandydatom. Przegłosowała je większość członków, wybrana przez większość sejmową po grudniu 2023 r.
PKW zaznaczyła, że ocena wpływu tych nieprawidłowości należy do Sądu Najwyższego. W sprawozdaniu dodano także apel o rozpatrywanie protestów wyborczych przez skład sędziowski, którego status nie budzi wątpliwości konstytucyjnych ani międzynarodowych. Dokument został przyjęty głosami sześciu członków Komisji, przy jednym głosie sprzeciwu oraz dwóch wstrzymujących się i liczy łącznie 37 stron.
Fot. Były prezydent Lech Wałęsa i Will Smith w trakcie niedawnego spotkania/Facebook
Red.
Inne tematy w dziale Polityka