Grzegorz Cydejko Grzegorz Cydejko
468
BLOG

Reaktywny piątek

Grzegorz Cydejko Grzegorz Cydejko Polityka Obserwuj notkę 8
W taki dzień czuję, jak rzeczywistość polityczna testuje moją pamięć, moje dziś i jutro. Depesze płyną wartko, tak że nie sposób zareagować na wieść dobrą, kiedy pojawia się klęskowa. Niby normalka, ale to piątek niezwyczajny, o czym na końcu...

Informacyjny dzień zaczyna Samoobrona, która podobno ma własny projekt ustawy o swobodzie gospodarczej i chce go złożyć w Sejmie. Nie dziwię się lepperowcom. W resortach PiS-owskich od półtora roku zabawa w wańkę-wstańkę: a to jest ustawa, to znów jej nie ma, bo się nie udała; jest pakiet Kluski - nie ma pakietu, ale są dwa projekty ustaw i mogą wejść w uzgodnienia resortowe. Gorący kartofel z mnóstwem bubli i błędów. Czy tak musi wyglądać praca rządu w gospodarce?

Taki teatrzyk intencji. Nawet PO przed miesiącem deklarowała, że złoży  własny projekt ustawy o swobodzie gospodarczej i - tradycyjnie - na zapowiedziach się skończyło.

Wiadomo tylko, że kto jak kto, ale koledzy Leppera wiedzą, co to jest swoboda gospodarcza i wolność prowadzenia działalności zarobkowej, oj, wiedzą ci oni... Strach się bać.

Szybko po kabarecie intencji, pojawia się nowa uchwała w sprawie bankowej komisji śledczej. Prokuratura do banków jak do jeża, więc posłowie będą się sprawdzać jako śledczy. Pewnie byłbym jednym z ostatnich, którzy twierdzą, że nie ma czego wyśledzić. Gołym okiem widać było szycie w prywatyzacji i przesuwaniu państwowego w prywatne. Od samego początku lat 90. Jednak falstart komisji Zawiszy nie nauczył posłów niczego. Nadal nie ma konsensu, opozycja zamiast do zdominowanej przez koalicję komisji pójdzie na lody. Bardzo się zdziwię, jeśli cokolwiek skapnie prokuraturze, a już tym bardziej sądom po pracach tak „niewypracowanej" komisji. Szkoda...

Zbigniew Religa mnie pocieszył, bo będzie leczył choroby krążenia i raka. Te na pewno znajdą się w koszyku gwarantowanych świadczeń medycznych. Jeszcze bardziej pocieszające jest, że ten koszyk ma wejść życie nie w 2009, ale już w 2008 r. To decyzja, za którą rządowi chwała. Nie da się leczyć wszystkiego najlepszą medyczną procedurą i technologią. Na to nie stać żadnego państwa, no może z wyjątkiem Emiratów... Na koszyk Religi czekamy lata. Witam się z gąską i dobrze mi z tym.

Już się cieszyłem na dobry koniec piątku, a tu premier z wicepremier ustalili, że będą podwyżki emerytur. Tak coś koło 24 zł na łepka, ale zamożniejszym więcej, a biedniejszym mniej. Klnę się, lubię emerytów. Należy im się waloryzacja. Ale dlaczego nie tylko o inflację, a o inflację i 20 proc. wzrostu płac? Wygląda to tak jakby po ciężkiej politycznej pracy nad deubekizacją premier wpadł do sklepu z cukierkami i w wielkopańskim szale zaczął sypać nimi garściami w zgromadzony pod drzwiami tłumek.

Gdybyż tylko problem leżał w emerytach esbeckich, którzy mogą okazać się głównymi beneficjentami szału premiera... Nie, problem jest dużo poważniejszy - z pieniędzy podatnika funduje się podwyżki, senioralne, becikowe, rozbudowuje się aparat urzędniczy etc., etc. działając w sposób wprost przeciwny do logiki inwestowania w zrównoważony, szybki wzrost gospodarki i dobrobytu. Złotowe kwoty nie mają wielkiego wpływu na budżet domowy, za to kolosalny wpływ na budżet i finanse państwa.

Czy kiedyś jakiś rząd najpierw „zarobi" na przyjemność rozdawania? Wystarczyłoby kwotami rozdawanymi teraz jak mdłe cukierki zredukować deficyt budżetu, powstrzymać zadłużanie państwa na rachunek przyszłych pokoleń, poszerzyć margines dla obniżenia i uproszczenia podatków, generalnie zwiększyć zdolność reakcji finansowej na ewentualne kryzysy. Takimi gestami rząd kupuje weekendową przychylność emerytów i skazuje młodych na lata spłacania długu państwa. Zgroza...

Tak to, rozważając opłakaną działalność państwa w gospodarce, otworzyłem drzwi listonoszowi. Jedna z redakcji, z którymi współpracuję, przysłała „Powiadomienie". A w nim: „Mając na uwadze fakt, iż jest Pan dziennikarzem w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. (...) jest Pan obowiązany do przedłożenia oświadczenia dotyczącego pracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracy z tymi organami w okresie..."

Do listu załączono kilka formularzy, które tak bulwersują wielu naszych kolegów dziennikarzy, że odmawiają nawet ich przyjęcia.

Sam wściekam się na idiotycznie spapraną ustawę lustracyjną. Nie zabierałem ani razu głosu w pyskówkach na temat, podpisywać czy nie podpisywać. Mam do moich kolegów-specjalistów od lustracji żal, że nie zdobyli się na akcję asystowania politykom w przygotowaniu lepszego prawa, a po uchwaleniu złego zajęli się deklaracjami, kto jest ustawą obrażony, a kto nie jest. Jakieś złośliwe fatum nie pozwala Polakom porozumieć się w tak fundamentalnej sprawie, jak oczyszczenie życia publicznego z totalitarnego inwalidztwa sumień i grzechów woli. Nic konstruktywnego. Żałość...

Ale pogląd na legalność ustawy przed orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego mam. I dlatego, niniejszym - pood...piiii...suu...ję.

Ciekawski, poznawalski, dociekliwy, duży facet ze stażem. Lubię robić gazety, projektować audycje, kojarzyć fakty i mieć opinię, działać dla idei.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka