Od kilku dni najwyżsi rangą politycy PiS, przy wtórze znacznej części pomniejszych pisowców, nawołują do "narodowej zgody ponad podziałami". Co wprawiło mnie w galaktyczne zdumienie, gdyż pierwszy raz w życiu spotkałem się z sytuacją, w której ktoś kto bezustannie pluje mi w twarz, obraża, wyzywa i rzuca we mnie parszywymi oszczerstwami, że taki ktoś, ni stąd ni zowąd, bez wyrażenia skruchy, bez żadnego chociażby słowa "przepraszam", że taki ktoś wyciąga pierwszy do mnie rękę na zgodę. To jest po prostu coś niebywałego.
A żeby było, no nie wiem czy śmieszniej, czy bardziej zdumiewająco, to w tym samym czasie nawoływania przez pisowską górę do zgody, pisowskie doły w twarz niepisowców jak pluły, tak plują dalej, nie bacząc na nic i na nikogo, przyznając tym szczerze, że w PiS o żadnej "narodowej zgodzie ponad podziałami" nie ma mowy. Naród ma się PiSowi podporządkować i basta. I wtedy będzie "narodowa zgoda". Wtedy i tylko wtedy. Właśnie w centralnym miejscu Polski osłonięto pomnik brata wodza, jest więc gdzie i przed czym "narodowej zgodzie ponad podziałami" oddawać hołd, cześć i honory.
W ramach tej pisowskiej wersji "zgody narodowej", PiS, na trzy dni przed świętem odrodzenia Polski, wymyślił marsz "ponad podziałami". Marsz w Warszawie pod przewodem, pod przewodnictwem, pisowskiego rządu, pisowskiego prezydenta, a właściwie to pod przewodem pana pisowskiego Prezesa. I okazało się, że głównym, najważniejszym, najbardziej widocznym i widowiskowym gwoździem programu tej państwowo-rządowej imprezy jest /był/ przemarsz wyznawców ideologii zaprzeczającej dzisiejszej polskiej racji stanu, ideologii zagrażającej wolnościom i swobodom polskich obywateli. Ideologi, której wyznawcy już raz wymordowali miliony Polków i spalili polską ziemię. Ideologi która jest żywym zaprzeczeniem nauk Chrystusa, ideologii która doprowadza swego wyznawcę do postaci bestii.
Tak więc szczerze wątpię, że ta pisowska wersja "narodowej zgody ponad podziałami" kiedykolwiek ujrzy światło dzienne. A jeżeli ujrzy, to tylko wtedy, gdy wolnej Polski już nie będzie. Gdy znowuż Polacy będą cierpieć pod reżimowym batem.
