Sikorski mimochodem wyjawił o co chodziło w wojnie między Tuskiem a Schetyną. Ważył się widać wybór między Moskwą a Berlinem.
Za "garniturowego premiera" Pawlaka po obaleniu rządu Jana Olszewskiego podczas "Nocnej zmiany" znaleźliśmy się w poczekalni do integracji z UE. (Taka jest przynajmniej wersja obowiązująca). Obecnie ustami Radka Sikorskiego za premiera Tuska zostaliśmy poinformowani w Berlinie o powstaniu nowej, znacznie lepszej poczekalni integracyjnej, być może tym razem ze sformalizowaną otwarcie IV Rzeszą Niemiecką?
Zresztą nie powinno to nikogo dziwić skoro jesteśmy w centrum Europy jedynie na mapie. Choć pewnie nie bez symbolicznego znaczenia jest nasze papierowe przewodnictwo w UE. (Przynajmniej do wystąpienia Radka Sikorskiego mieliśmy do czynienia z takim stanem rzeczy). Swoją drogą dość długo czekaliśmy na ogłoszenie faktycznych celów wspomnianego przewodnictwa. Wspierane plany kanclerz Merkel w Europie to pomysł bardzo stary i nie trafiony, ale z uporem co jakiś czas się do niego wraca. Realizowali go różni przywódcy europejscy (?) na przestrzeni dziejów. Od Juliusza Cezara, Napoleona Bonaparte, Piotra I Wielkiego po Józefa Stalina i Adolfa Hitlera. Duchy tych ostatnich wiszą nad tym pomysłem szczególnie. Sikorski mimochodem wyjawił także o co chodziło w wojnie między Tuskiem a Schetyną. Ważył się widać wybór między Moskwą a Berlinem. Po wygranej jednej ze stron można było ogłosić na forum kto górą. Jest to cywilizacyjny wybór, o czym niżej.
Trochę z historii cywilizacji - czyli powtórka z Konecznego
Wybitny historyk i filozof cywilizacji Feliks Koneczny dokonał wnikliwego rozróżnienia cywilizacji i wprowadził pojęcie nieustannej walki między nimi. Pisząc o uwarunkowaniach cywilizacyjnych na terenie Niemiec wykluczył mentalną i ustrojową europejskość tych ziem, uzasadniając to dość wczesnymi kontaktami z Bizancjum. To z kolei doprowadziło do wyparcia chrześcijańskiej cywilizacji łacińskiej z państw niemieckich i powstania bizantynizmu niemieckiego, gdzie państwo i cesarz jest bogiem, a religia instrumentem. Podobieństwa ustrojowe między tymże bizantynizmem, a stepową cywilizacją turańską, która obowiązuje w Rosji stworzyło płaszczyznę porozumienia i wspólnych działań obu cywilizacji. Wiadomo, że podobieństwa mają tendencje do tworzenia wspólnego zbioru. Przeszkodą do realizacji takich zamiarów nie przypadkiem była odmienna cywilizacyjnie Polska. Jeśli przegrywała "grę w dwa ognie" znikała z mapy Europy, albo w najlepszym razie stawała się kondominium.
Kondominium się rozrasta...
Bardzo możliwe, że teraz mamy etap końcowy tego procesu, jeśli chodzi o Polskę, przyszła zatem pora na etap drugi, obejmujący całą Europę, albo przynajmniej jej środkowo-wschodnią część. Niemcy od dawna są płatnikiem netto - podobnie Polska, ale u nich mówi się o tym głośno i wyraźnie. Ktoś będzie musiał za to zapłacić. Nie zapominajmy też o Grecji, na której "ratowanie" Niemcy obok Francji wydały najwięcej. Gdy premier Papandreu widząc w co tak naprawdę pakuje swój kraj, chciał przeprowadzić referendum w sprawie strefy euro i związanej z nią pomocy, od razu został ręcznie zmieniony przez kanclerz Niemiec. Demokracja się skończyła. Ale od początku...
Niemcy mając zabezpieczone "plecy" przyjaźnią z Putinem zaczęły coraz częściej domagać się kolejnych reform na ich korzyść. Poprzedni Traktat Nicejski nie dawał takiej dominacji Niemcom w Radzie Unii jak obecny Traktat Lizboński (podpis pod nim wymuszany był nawet szantażem, jak w przypadku Vaclava Klausa - prezydenta Czech). Faktycznie, acz nie formalnie znosi on suwerenność państwową w obrębie UE, która stała się podmiotem prawa międzynarodowego jako całość. Poza tym nowy podział głosów ułatwił stworzenie tzw. "europy dwóch prędkości" złożonej z Niemiec i Francji oraz państwa trzeciego (nie koniecznie z Unii), jako państw centralnych i nowych członków UE spełniających rolę marchii peryferyjnych. Teraz mamy dodatkowo do czynienia z tzw. podziałem na "silne euro" i "słabe euro". Symbolem obecnej pozycji Berlina niech będzie fakt poinformowania Reichstagu o planowanej podwyżce podatku VAT przez rząd Irlandii. A wiec nie Bruksela, ani Strasburg. Triumwirat zatem trwał do czasu. Jego zakończenie ogłosiła kanclerz Niemiec ustami Radka Sikorskiego "Kochana Pani Aniela" jest na tyle silna, że da sobie w Europie radę do pary z Putinem. Oba kraje mają wspólne interesy, a można by rzec, że nawet wspólną politykę zagraniczną. Niemcy przecież poparły Rosję w proteście tyczącym się budowy "tarczy" w Polsce, na linii Waszyngton - Moskwa. Rosja dzięki Niemcom właśnie uczyniła sobie z Bałtyku "Morze Wewnętrzne" - przy podziale zysków jak należy sądzić. "Stara miłość nie rdzewieje" i przypomina sie satyra przedwojenna pokazująca "młodą parę" Hitlera w mundurze galowym i Stalia w sukni ślubnej.
Tym bardziej zakrawa na ironię fakt, że ta sama osoba, ale nie ten sam Radek Sikorski komentując dawniej wspólne przedsięwzięcie naszych sąsiadów - NortStream - nazwał je "nowym paktem Ribbentrop - Mołotow". Piotr Lisiewicz z Gazety Polskiej chyba miał rację stwierdzając, że tablica z napisem "Strefa zdekomunizowana", która zdobi posiadłość wyżej wspomnianego ministra MSZ nie jest warta złamanego grosza.
Artykuł ukazał się także na portalu NaszaPolska.pl
.