Hazgrun Hazgrun
96
BLOG

„Żałosny mit realizmu”, czyli jak skierować historię na ślepe tory.

Hazgrun Hazgrun Polityka Obserwuj notkę 1

                                                                                                    Postanowiłem okazjonalnie zatrzymać się nad wywiadem opublikowanym w tygodniku „DoRzeczy”,  pt. „Żałosny mit realizmu”.  Są to krótkie wypowiedzi znanego historyka,  prof. Andrzeja Nowaka na temat zasadności prowadzenia takiej, a nie innej polityki historii Polski udzielone p. Marcinowi Makowskiemu.
Bogu dzięki, że historycy nie pozostają tylko zwykłymi kronikarzami, wyrażając swoje opinie nt. zdarzeń minionych.

I.
Bóg dał człowiekowi ogromny dar jakim jest możliwość rozumnego spojrzenia wstecz i odczytywania wymowy faktów.

Historia będąc nauką opisującą zdarzenia minione pozwala zauważyć, że są one powiązane wynikowo, późniejsze wynikają z wcześniejszych, są ich konsekwencjami.
Historycy winni zatem, korzystać z tego daru jakim jest wiedza ex post  i w jej  świetle  opiniować zdarzenia, snuć rozważania, szukać przyczyn, dostrzegać możliwości, odczytywać błędy, a nawet osądzać poszczególne decyzje i postacie historyczne.
Brak tej wiedzy sprawiałby, że  my wszyscy  pozostawalibyśmy  nadal ślepcami, bez możliwości refleksji, niczym nie różniącymi się od opisywanych bohaterów zdarzeń, a historycy pełniliby role zwykłych kronikarzy.
Biorąc powyższe pod uwagę wszyscy winniśmy być bardzo trzeźwi, np. w wyrażaniu poglądów, winniśmy być bardzo ostrożni w przekonywaniu o braku alternatyw dla rozwoju wypadków, który spotykał Polskę na przestrzeni dziejów.
W przeciwnym razie oznaczałoby twierdzić, iż Pan Bóg jako Pan historii pisze losy ludzkie, które nie mają innej perspektywy (alternatywy) niż, np. zagłada, dając ludziom wyzwania nieuchronnie prowadzące do klęski, ruin i masakr.
Podążając tym torem mogłoby się okazać, że dzisiejsze polskie władze mogą spokojnie wciągnąć Polskę w podobny scenariusz zdarzeń, tłumacząc to prostym determinizmem Bożym, równocześnie odwracając uwagę od własnych karygodnych błędów i wad.
Historyk zatem, winien raczej poszukiwać trzeźwych horyzontów, znajdywać kontakt z realiami i wskazywać, iż w przeszłości istniały inne rozwiązania.

Historia jest świętością daną od Boga człowiekowi, by ten wzrastał w dojrzałości.
Mamy wchodzić w życie, podejmować wyzwania jakie są, podejmować decyzje, a konsekwencje naszych czynów będą nas UCZYĆ !
Jeżeli posiadamy oczy wiary, oczy i uszy otwarte zobaczymy błędne drogi, którymi niejednokrotnie szliśmy i - być może - idziemy.
Rodzi się wówczas możliwość uznania błędu i zawrócenia z obranej ścieżki chroniąca nas cały czas chodzić w kółko, jak zagubieni, bezrefleksyjni ludzie .
Bóg koryguje ludzi faktami, koryguje postępowanie ludzkie !
Ludzkość jest pokoleniem błądzącym, żyjącym w pomyłce, w grzechu, a nie pokoleniem doskonałym, sprawiedliwym prowadzącym bezbłędnie swe postępowanie.
Historyk może wejść w ślepą uliczkę zapominając, że mamy dostrzegać, a nie utwierdzać się w błędach.

Właśnie w tym upatrywałbym konstruktywną rolę historii.
Wszystko pozostałe to ślepe rozważania:

- czy należy robić , czy też nie powstań narodowych ?
- czy należy walczyć, czy nie walczyć ?
- czy nasza walka i ofiary maja wartość, czy też nie ?
- czy nasza historia była świetna, czy beznadziejna ?
- czy mamy z niej być dumni, czy też mamy się jej wstydzić ?
- czy cokolwiek zrobimy to źle ?

lub powierzchowny spór:
„Czy min. Józef Beck mógł, czy nie mógł zawrzeć jakiegoś paktu ?”
 „Czy możliwe były jeszcze inne sojusze ?”


a nawet  stosowanie tez i antytez do tych samych zjawisk (Bohater omawianego wywiadu przy omówieniu Powstania Styczniowego piętnuje nasze narodowe bycie na łasce obcych, a potem ukazuje, że sukcesem Powstania Warszawskiego z kolei była…łaska obcych).

Nie można oferować refleksji nad Polską, nad jej losami na tym poziomie.
Wszystko to jest mentalność dzieci okłamujących samych siebie, chcących pozostać w swoich beztroskich iluzjach. Moją uwagę zwróciła właśnie, wyłaniająca się coraz częściej poprawność historyczna, która wg. mej oceny niczego nie wnosi.
Historyk może też - jak już wspomniałem - sprowadzić swój warsztat do czystego kronikarstwa, pozostawiając wysuwanie wniosków czytelnikom.


II.
Nie negujemy słuszności powstań, ani bohaterstwa, czy patriotyzmu postaci narodowych.
Zgoła czymś innym jednak, jest samo podejście do wyzwania, którym okazać się może, np. geopolityczne prowadzenie wojny występujące  ZAWSZE   w przypadku walki o niepodległość Polski.

Spór o politykę historyczną toczy się na polu, by mężczyzna był mężczyzną, odpowiedzialnym, rzetelnym, sensownym (nie tylko amatorem, wiecznym harcerzem), który nie jest oderwany od rzeczywistości, w jakiej przychodzi mu żyć i podejmuje wyzwania jakie życie niesie.

Odnosi się wrażenie, że nie jest to mentalna półka ani naszych bohaterów historii, ani opisujących dzieje poszczególnych dzisiejszych historyków.
W polskim dyskursie historycznym czas najwyższy nad zastanowieniem się  co istotne, a istotnym wydaje się nasze, polskie - często żałosne - podejście do życia, do jego wyzwań, np. do prowadzenia wojny, do budowy gospodarki, do wymogów rozwoju technologicznego, do tworzenia małżeństwa i rodziny, a nawet do sportu, czyli do prostej gry w piłkę.
Wyobrażenia o realiach życiowych bohaterów historii nierzadko bywają dziecinne, dziecięce, oderwane od rzeczywistości i praw w niej panujących, a dzisiejsi historycy zdają się przywoływać wszelkie tego przykłady i bezkrytycznie przedstawiać je jako wzorzec.
Nie można tłumaczyć i bronić polskiej historii opowiadając, iż: „wszyscy rwali się do szabli”, co stanowi  może  refleksję historyczną, ale jest o wiele bardziej refleksją ludzką, ukazującą dojrzałość lub jej brak osoby historyka.
Na innym miejscu znajdujemy stwierdzenie, iż: „Polscy podatnicy opłacali wielkość rosyjskiego imperium.”
Czy po Powstaniu Styczniowym przestali opłacać ?
Od września 1939r Polacy w Europie nie mają do powiedzenia kompletnie nic, biorąc jedynie udział w epizodach walk wojennych na wszystkich frontach II wojny światowej - jak na bohaterów przystało.
Przypisywanie Polakom ról geopolitycznych, czyli istotnych dla Rzeczpospolitej pozostaje iluzoryczne - nadal dziecinne.

Dla nas dysponujących niewielką wiedzą  ex post   o  tysiącach ofiar wywożonych na Syberię, wiedzą o ogromie upokorzeń, ran i strat we wszystkich sferach życia Polaków, wyrażony w tekście udzielanego wywiadu pogląd  o  braku alternatywy dla takiego rozwoju wypadków ze względu na groźbę  „zdmuchnięcia nawet najbardziej autorytarnego rządu II RP”    brzmi jak czarny humor, groteska z życia narodu i staje się poglądem nie na miejscu, by nie powiedzieć poglądem wprost nietrzeźwym.
Konsekwencją polityki II RP była ruina państwa, niewypowiedziane upokorzenia ludzi, a w omawianym wywiadzie spotykamy opowieść o „defiladzie wojsk polskich w Paryżu”, reakcji „prozachodniego" polskiego społeczeństwa i chłopach na Uralu.
Na koniec pozostaje argument rozpaczliwy, wzorowo poprawny politycznie mówiący o nieuchronności naszego potencjalnego udziału w zagładzie Żydów.

HISTORIA  WYMAGA ZDROWEGO  PATRZENIA  NA ŻYCIE  PRZEZ  HISTORYKA DOKONUJĄCEGO  REFLEKSJI  HISTORYCZNYCH.
Rzeczą wtórną jest warsztat i dorobek naukowy historyka i to z całym szacunkiem dla Bohatera wywiadu.

Chrystus na życie patrzy, m.in. tak:

„Który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.”
[Łk 14, 31]

Oczywiście każdy historyk może  mieć inne spojrzenie, nawet takie w konsekwencji, którego my, Polacy nadal pozostajemy skazani na egzystowanie w pragnieniach, posiadać pozornie niczym niezagrożony, beztroski, wspaniały plac zabaw zwany Rzeczpospolitą.
O  wzięciu realnej odpowiedzialności za państwo, za utrzymanie niepodległości (co jest równoznaczne z ustawicznym przygotowaniem do światowej wojny), za budowę gospodarki (co jest równoznaczne z prowadzeniem rozwoju i handlu światowego), za demografię (co jest równoznaczne z dojrzałością umożliwiającą wejście w nierozerwalne małżeństwo na dobre i na złe, z odpowiedzialnością za liczne potomstwo)  - mowy nie ma !
Egzystujemy w roli dzieci, wg maksymy: brońcie nas wy (USA, NATO), zbudujcie nam dobrobyt wy (Niemcy, Chińczycy), dajcie nam kulturę wy (Europejczycy, marksiści), itd.
Coraz bardziej dostrzegamy, iż rośnie nam nowe pokolenie ludzi młodych, od których nikt niczego nie wymaga i nic nie potrafią. Dotyka to nie tylko twórców, ale inne zawody jak lekarze, prawnicy, inżynierowie, urzędnicy, czy wojskowi. Szykuje nam się horror w szpitalach, sądach, urzędach, kulturze  lub w przemyśle.

III.
W omawianym wywiadzie czytamy;

„Wyobraźmy sobie, że policja rosyjska, niemiecka, czy europejska aresztuje 10 najważniejszych generałów WP, wywozi kilku posłów, czy senatorów i osadza ich w więzieniu.
Czy powinniśmy powstać ?”


Po pierwsze:
- jest to dość dokładny obraz tego, co już było, mianowicie obraz "tragedii smoleńskiej" 2010.   I co ?  Powstaliśmy ?
Od lat próbujemy sobie i światu udowodnić coś, co dla świata jest jasne modląc się, by w wyniku jakiegoś śledztwa nie okazało się, że mamy do czynienia z bezspornym i oczywistym aktem wojny, którego… nie podejmiemy. Jesteśmy bowiem za mali, za dziecinni, niepoważni, a Polska jest tradycyjnie „za słaba”.
Po drugie:
- jeżeli ktoś w realiach dzisiejszych, w takim państwie jak Polska przeprowadza tego typu zamach, to polskie państwo nie istnieje (po ok. 30 latach wolnej Polski) i żadne „powstanie” tego nie odmieni, a agresor - w odróżnieniu od nas - jest jak zwykle dobrze przygotowany na wszystko, i to na poziomie geostrategicznym.

IV.
Przerażająco szkodliwa jest panująca w polskiej polityce historycznej atmosfera wyrażająca obawy, iż nasz dyskurs nad błędami popełnianymi przez nas w historii, krytyczne spojrzenie w przeszłość - w tym „tezy p. Zychowicza” - wpisują się w politykę historyczną Rosji (reprezentowaną przez niejakiego Morozowa) lub w interesy Niemiec dając, np. przyczynek do usprawiedliwionego, kolejnego „porozumienia się silniejszych naszym kosztem i kolejnego rozbioru Polski”.
Proszę sobie wyobrazić:
- szanowany polski historyk ostrzega, iż refleksje nad polską historią grożą ponowną napaścią na Polskę, a nadto w oczach Rosjan usprawiedliwiają holocaust Rzeczypospolitej („Stalin nie mając wyjścia musiał wymordować 200 tys. Polaków”).
Jest to bardziej szkodliwe niż książki poziomu młodych historyków, bo stanowi sugestię płynącą z ust patriotycznego historyka, iż intencje Rosjan w gruncie rzeczy były i są nadal szlachetne, a tylko  „nieodpowiedzialne”  zachowania Polaków, niektórych historyków i publicystów polskich dają im do rąk argument usprawiedliwiający wszelkie zło.
Powyższe jest wyrazem posuniętej do maksimum mentalności podludzi, wyrażającej się na rzadko spotykanym poziomie poprawności politycznej: „nie mówmy, że mogliśmy pójść z III Rzeszą, bo tj. woda na młyn imperialnej Rosji i  w tej sytuacji lepiej gdybyśmy milczeli”.
Tymczasem imperialnej Rosji w ogóle nie interesuje, czy Polska „szła lub idzie z III Rzeszą” , czy nie idzie.
Rosję interesuje własna racja stanu i związany z nią zabór świata.
Rosjanie zawarliby pakt z diabłem, by zagarnąć Europę i świat, a my Polacy przepraszamy, że żyjemy ustawicznie starając się za wszelką cenę wywrzeć dobre wrażenie, że nie naruszamy „zasad”.
Tu trzeba jasno powiedzieć, że naszą powinnością jest prowadzenie własnej polityki historycznej i co nas obchodzi, co inni myślą.
Naszym milczeniem nie pohamujemy geopolitycznych zapędów Rosjan lub Niemców.
Tj dziecinność, mentalność dziecka ustawionego do kąta przez „silniejszych” rodziców.
Cały czas żyjemy w funkcji innych narodów i państw.
 Boimy się jak ognia własnej polityki historycznej, natomiast skaczemy jak takie przedszkolaki wobec polityki i humoru innych.
Zwróćmy zatem, baczną uwagę na to, jaką politykę historyczną proponują nam nasi historycy.

V.
Po 1939r pogrom II RP oraz rzeka krwi, która została wylana były tak ogromne, iż staje się zrozumiałym, że uczestnikom tych wydarzeń  uniemożliwiało to późniejsze spojrzenie na własne błędy. Odium konsekwencji własnych, polskich słabości i wad zostało zatem, przez dekady skierowane w kierunku wad, zdrad, napaści i obojętności innych, czy też na tory domagania się „sprawiedliwości” dziejowych.
Historyków lub publicystów młodego pokolenia zadających pytania, snujących wątpliwości, próbujących zastanawiać się nad wymowami faktów, niejako „z rozpędu” tak łatwo umieszczono w szeregu oszołomów alternatywnych historii.
Jak trudno jest wziąć pod uwagę, iż z postępowania naszych rąk mogły powstać tak zatrważające konsekwencje.
Przerasta to możliwości ludzi uformowanych tak patriotycznie, tak bohatersko, tak honorowo, tak moralnie  i - niestety - tak niedojrzale.

Wcale nie twierdzę, że nie należało prowadzić walki, przeprowadzać powstań i dążyć do wolności Rzeczypospolitej, ale  

TAK SIĘ TEGO NIE ROBI !!!

Tak się działań zbrojnych mających przynieść wyzwolenie, czyli zmianę układu geopolitycznego, geostrategicznego nie przeprowadza.
Nie buduje się państwa, jego niepodległości, w oderwaniu od rzeczywistości, wg. wyobraźni dziecinnej.
Myślę, że powyższe stwierdzenie stanowi centrum, m.in. polskiego dyskursu historycznego czasów dzisiejszych.

VI.
Podstawowa antropologia sprowadza  działanie ludzkie do dwóch możliwości:

I.
- albo się oddamy, nie opierając się złu (chrześcijaństwo), ryzykując śmierć doczesną na krzyżu historii uznając, że nasza ojczyzna jest w niebie.
Śmiem twierdzić, że alternatywa ta jest dla Polaków nie do przyjęcia, zakłada ona bowiem, dojrzałą wiarę chrześcijańską, której w Polsce nie ma, przynajmniej w stopniu powszechnym, umożliwiającym prowadzenie tego rodzaju państwowości.

II.
- albo będziemy walczyć.
Jeżeli uznajemy zatem, że mamy walczyć, to walczyć po męsku, jak dorośli, a nie jak zniewieścieli lub dziecinni ludzie.

Trzeciej drogi nie ma.
Nie ma drogi „upominania się o zasady, o poszanowanie, poszukiwanie konsensusu, wspólny język”, itp.
Wszystko to, jest bardzo dobre, ale kiedy przychodzi co do czego - nic lub nie wiele warte.
 „Nie powinniśmy brać udziału w niszczeniu zasad, bo będziemy następni w kolejce do roli ofiary” - powiada Bohater wywiadu.
Powstaje zatem pytanie: dlaczego ZAWSZE  byliśmy ofiarami - zawsze byliśmy pierwsi do roli ofiary ?
„Zasady” są bardzo dobre, ale i w te nawet  Chrystus  nie wierzył - dlatego przyszedł umrzeć. Znał bowiem człowieka i wiedział, że wiele zasad nie ma znaczenia.
Jest tylko jedna zasada z, którą przyszło się Mu zmierzyć.
Tą zasadą jest grzech pierworodny zmuszający człowieka od wewnątrz, by szukał siebie we wszystkim ofiarowując wszystko sobie samemu, zasada zmuszająca do egoizmu.
Tak żyjemy wszyscy.
Dlatego walczymy nie chcąc umierać, tracić.
Kompromisu nie ma i nie będzie - pokazuje to krzyż Chrystusa, jego wymowa.
Tysiącletnia historia Polski także ukazuje trzeźwo, iż „pokojowego współistnienia”, np. pomiędzy państwem polskim, a jego sąsiadami opartego na wzajemnym szacunku, sprawiedliwości, wspólnych wartościach NIE  BĘDZIE.
Wynika to z  NATURALNEGO  konfliktu interesów, naturalnego egoizmu drzemiącego w każdym człowieku pod słońcem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj stoimy wobec nowego wyzwania nazywającego się islamem,  który jest materializacją istoty grzechu pierworodnego.
Islam, to religia prywatna, na własny użytek Mahometa, a później oligarchii, aby pozyskać masy ludzkie w celu  panowania nad światem.
Nadto, docierają do nas sygnały, że rząd PiS znajduje  wspólny język z środowiskami LGBT, ma w swych szeregach lub wprost promuje byłych ubeków, wiele rzeczy pozostaje po staremu, ludobójstwo „in vitro” trwa, itd.
Stajemy więc wobec pytania o podejście naszych historyków - nie tyle do warsztatu pracy - ile do warsztatu życia w ogóle, w jaki sposób patrzą oni na życie ?

W szranki zawiłości historycznych ja stawać nie zamierzam - nie jestem historykiem, specjalistą od kronik.
W szranki warsztatu życiowego - stanę bardzo chętnie.

Pozdrawiam:
Robert Hazgrun

Hazgrun
O mnie Hazgrun

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka