Helena T. Helena T.
3561
BLOG

Cyber-relacje, czyli co nas trzyma w necie?

Helena T. Helena T. Rozmaitości Obserwuj notkę 168
Internet jest stosunkowo świeżym lądem, który zasiedlił człowiek. Jak zwykle przy zasiedlaniu nowych terenów, prym wiodą awanturnicy, straceńcy i poszukiwacze przygód, zaś z ludzi (działających w całkowicie nowym środowisku) wychodzi i to, co najlepsze i to, co najgorsze...
Internet zmienia społeczeństwo? To truizm. Druk też zmienił społeczeństwo, bo powszechność źródeł wiedzy spowodowała wzrost wspólnej świadomości społecznej i odejście od skrajnego subiektywizmu, zaś np. rewolucja przemysłowa zmieniła całkowicie rozmieszczenie przestrzenne skupisk ludzkich, a w związku z tym ich kształt i funkcjonowanie.
Internet to zatem kolejny wynalazek, który niesie ze sobą zmiany procesów społecznych. Oprócz 1) natychmiastowego dostępu do wszelkich (prawdziwych i nieprawdziwych, legalnych i nielegalnych) informacji z dowolnego niemal miejsca na świecie, internet daje jeszcze 2) możliwość komunikacji (również w czasie rzeczywistym) z ogromną rzeszą ludzi. Bariery geograficzne czy językowe przestają tu mieć znaczenie (są automatyczne translatory). Jeśli zechcę szybko skomunikować się, dajmy na to, z jakąś japońską nastolatką, dam radę osiągnąć to w kilka minut, muszę tylko wziąć pod uwagę, czy w Japonii nie zapadła właśnie noc, bo wówczas moje pole wyboru zostanie ograniczone do japońskich nastolatek cierpiących na bezsenność lub np. mieszkających w Europie.
W notce „(Subiektywny i nieoficjalny) podział blogerów w S24” wyróżniłam kategorie blogerów w salonie24. Cztery pierwsze wyróżnione tam kategorie blogerów (Gwiazdy, Publicyści amatorzy, Blogerzy tematyczni, Blogerzy artystyczni) to blogerzy merytoryczni, skupieni bardziej na wymianie informacji, ostatnia zaś kategoria – Blogerzy przyjaciele – to blogerzy skupieni bardziej na relacjach. Oczywiście, jak to w rzeczywistości społecznej, trudno tu o „czyste” typy. Takim „czystym” typem merytorycznego Publicysty-amatora będzie zatem np. bloger regularnie komentujący bieżące wydarzenia polityczne, ale dopuszczający pod swoimi tekstami wyłącznie komentarze na temat, wszelkie zaś próby zaczepek lub emocjonalnych dygresji kwitujący krótką informacją „blok”, poprzedzoną - w przypadkach rokujących - ostrzeżeniem. Jednak już np. inna blogerka polityczna, z kategorii Gwiazd, o bardzo jednoznacznych poglądach i prowokacyjnym sposobie ich prezentacji, dopuszcza pod swoimi tekstami dyskusje towarzyskie, a jej samej zdarzają się emocjonalne wybuchy, zatem nie da się jej zaliczyć tylko i wyłącznie do grupy blogerów merytorycznych. Tak jest z większością blogerów S24.

Jakie zatem cechy komunikacji internetowej sprawiają, że jest ona dla nas na tyle atrakcyjna, że wiele osób poświęca jej długie godziny i prowadzi całonocne dysputy o niczym, flirtuje, popisuje się amatorską twórczością literacką i / lub  toczy intensywne, gorące boje internetowe z wybranymi „przeciwnikami”, „podgryza” wrogów obraźliwymi wrzutkami, plotkuje, przypisuje im kolejne tożsamości?
1.    Dostępność (brak ograniczeń czasoprzestrzennych). W internecie bez problemu spotkamy ludzi mieszkających na całej kuli ziemskiej, a życie nie zamiera tam ani na chwilę przez całą dobę. W internecie bardzo łatwo nawiązać kontakt, wystarczy, ot, napisać komentarz na czyimś blogu. Nic się przy tym nie traci i nie ryzykuje, można dyskutować, można się bez wstydu wycofać, albo wejść ponownie pod innym nickiem i poprzeć samego siebie. Nikt nie sprawdzi też, czy piszemy z nudnej pracy, z jednoosobowego tapczanu, czy z telefonu komórkowego jadąc podmiejskim autobusem. To zatem idealne miejsce do wchodzenia w relacje dla osób nieśmiałych, z trudnościami w nawiązywaniu relacji. Stąd być może rzucająca się w oczy toporność niektórych wpisów i pewne braki w obyciu u internautów, które rzucają się w oczy dużo częściej niż w „realu”
2.    Anonimowość. Względna anonimowość zapewnia w internecie poczucie bezpieczeństwa. Odkrywamy tyle, ile chcemy odkryć. Możemy odjąć sobie lat i kilogramów, a dodać władzy, pieniędzy i sukcesów. Stworzywszy siebie takimi, jakimi chcielibyśmy się widzieć, spotykamy się z reakcjami, o jakich marzymy. To leczy nasze nadwerężone w realu poczucie własnej wartości. Czytając zatem komentarze w internecie możemy czasem być zaskoczeni, że wszyscy mężczyźni to wyłącznie macho, kobiety są piękne i subtelne, a wszyscy znają się na wszystkim.
Anonimowość ułatwia też uczestnictwo w życiu społecznym osób z różnych względów wykluczonych: niepełnosprawnych, skrajnie nieśmiałych, chcących manipulować i wykorzystywać innych, mieszkających daleko od własnego kraju itd. Stąd odsetek takich osób w internecie jest często dużo większy, niż wśród ludzi, z którymi stykami się na co dzień.
  3.   Egalitarność. W internecie spełniło się w końcu komunistyczne marzenie: wszyscy ludzie są równi. Komunikując się w internecie nie znamy zwykle wieku rozmówcy, nic nie wiemy o jego wyglądzie, wykształceniu i pozycji zawodowej, nie możemy być pewni nawet jego płci. Nastolatek może rozmawiać jak równy z równym z emerytem, może mu nawet napisać: ty palancie. To w sieci dyskutować może jak równy z równym hydraulik z profesorem wyższej uczelni, może mu nawet napisać, że uważa go za idiotę. W sieci spotykamy ludzi, których normalnie nie mielibyśmy szansy spotkać, poruszając się w swoich kręgach społecznych. Pamiętajmy też, że egalitarność (i anonimowość) daje pole dla wyobraźni. A tu łatwo budzą się żądze, ale i demony... Mamy potrzebę „wyobrażania” sobie osoby, z którą rozmawiamy, często idealizujemy ją (to na pewno piękna, wyjątkowa kobieta) lub demonizujemy (ten wredny pisowski / pełowski* babsztyl sterowany smsami z centrali).
4.    Tematyczność. W internecie szybko znajdziemy dokładnie takich ludzi, o jakich nam chodzi. Oni tam są i na nas czekają. Jeśli szukamy osób interesujących się gotowaniem, wejdziemy na forum kulinarne, jeśli chodzi nam o seks, wejdziemy na czat dla „napalonych”, a jeśli pociągają nas tematy polityczne (lub osoby interesujące się polityką), wejdziemy na salon24... Stąd rozmowy prowadzone z internecie bywają ciekawsze od tych prowadzonych z własną żoną, która jednak nie wie tyle o tegorocznych wyborach do parlamentu europejskiego / Wielkim Zderzaczu Hadronów*, co rozmówcy w internecie.
5.    Brak emocjonalnego kontekstu. Komunikacja internetowa odbywa się w większości przypadków na drodze pisanej, często są to komunikaty pisane bardzo szybko. Nie widzimy mimiki rozmówcy, nie wiemy, w jakim jest nastroju, nie słyszymy modulacji jego głosu. Często więc nie jest dla nas jasny kontekst jego komunikatu, bierzemy żarty na poważnie, a intymne wyznania traktujemy jako świetny dowcip. Prowadzi to do często nieporozumień i niepotrzebnych przepychanek bez żadnego powodu.
6.    Izolacja. W momencie korzystania z internetu człowiek skupia się na świecie wirtualnym, nie zaś realnym. To pozwala na ucieczkę od nudnego często i pełnego nieprzyjemnych sytuacji realnego świata, powoduje, że czas spędzany na internetowych dyskusjach szybko mija, i jakoś tak o wiele zbyt szybko robi się trzecia w nocy. Z drugiej strony takie złudzenie wirtualnej obecności w cyberprzestrzeni może w ekstremalnej formie prowadzić do zaniedbywania realnych kontaktów i obowiązków (znów nie umyłeś lodówki bo siedzisz przy tym komputerze, co ty tam robisz?), a nawet patologii à la „Sala samobójców”, czy japońskie hikikomori.
7.    „Depersonalizacja. Podczas korzystania z internetu wiele osób doznaje stanu czasowego uwolnienia się od własnej tożsamości, wraz z jej cechami jak samokontrola, system wartości, wstyd, przestrzeganie norm społecznych. Ta wolność od hamujących nas na co dzień ograniczeń sprzyja znanym nam wszystkim internetowym zachowaniom pełnym agresji, wulgarności, nachalnej erotyki. Wynika to z faktu, że w stanie internetowej depersonalizacji człowiek ulega popędom i instynktom, nie zważając na ich długofalowe skutki dla samego siebie czy, tym bardziej, innych ludzi. Dlatego zatem internetowe romanse będą pikantniejsze niż te w realu, a internetowe wojenki wyzwalać w nas będą najgorsze cechy, których wstydzilibyśmy się w realu (znane są przecież, również w Polsce, samobójstwa ofiar internetowego wyśmiewania).
Czy powyższe cechy komunikacji internetowej widać w naszych salonowych notkach i komentarzach pod nimi?
Niech każdy sam w duszy odpowie… ;)
__________________________________
* niepotrzebne skreślić
Helena T.
O mnie Helena T.

` ` .

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (168)

Inne tematy w dziale Rozmaitości