W roku XXX lecia Solidarności nierzadko byliśmy świadkami dyskusji dotyczącej genezy tego zdumiewającego wydarzenia, przy czym spory na ten temat nie milkną. Co więc bardziej przyczyniło się do zwycięstwa solidarności i upadku totalitarnych reżimów? Czy nastąpiło to w wyniku ekonomicznego wyczerpania się tych systemów, czy nieudana próba ich naprawiania (vide pierestrojka), czy może jeszcze coś innego? W poszukiwaniu zestawu przyczyn tych może tkwić jednak błąd w podejściu. Dyskutanci zazwyczaj traktują te wydarzenia jako fakty historyczne, już zamknięte. Jeżeli popatrzymy jednak na te zjawiska jako na etapy jednego procesu – odbudowy pozycji Europy w zagrożonej kataklizmami nienawiści globalnej wiosce, to dostrzeżemy źródło, z którego wypływa strumień nadziei. Tym momentem przełomowym, na drodze do normalności była modlitwa Jana Pawła II na Placu Zwycięstwa w Warszawie z 2 czerwca 1979r. Modlitwa o odnowienie oblicza Ziemi.
Czy religia ma wpływać na politykę?
W latach siedemdziesiątych XX wieku, po kilkudziesięciu latach wojen - krwawych i zimnej, cywilizacja euroatlantycka zaczęła zdążać ku pewnej stabilizacji, ukoronowanej Konferencją Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE). Być może asumpt do tego stanowiła obawa przed totalną wojną nuklearną, ale możliwe też są głębsze pobudki płynące z przemyśleń intelektualistów obserwujących, ze zgrozą efekty konsumpcjonizmu. Konsumpcjonizmu niezwykle groźnego, bo chroniącego się pod skrzydłami demokracji i wolności człowieka. Konsumpcjonizmu, w który uderzają fundamentaliści islamscy i hinduistyczni. Jeżeli popatrzymy na proceder kupowania sobie dzieci z probówki, uprawiany nagminnie w biednych krajach przez bogatych egoistów, to brakuje argumentów, by przeciwstawić się ideowo terrorystom odwołującym się do obrony tradycyjnych wartości, zadanych w Wedach, czy Koranie. Najbardziej trafił w sedno francuski pisarz i polityk André Malraux, który sformułował myśl często traktowaną jak proroctwo: „Wiek XXI będzie wiekiem religii albo nie będzie go wcale".
Powiązanie religii z polityką, ostatnio mocno piętnowane przez oświeconych, było oczywiste w całej historii. Niestety, pretekst religijny był podstawą do wywoływania wielu krwawych wojen, ale w XX wieku świeckie nacjonalizmy nie potrzebowały już parawanu. Natomiast Chrześcijaństwo, zwrócone do biednego, zagubionego człowieka, stało się na powrót sposobem na przekazanie znaku pokoju. Wystarczy przypomnieć Trapistów z Atlasu, ratowanie Żydów przed holokaustem przez wypisywanie metryk parafialnych, posługę św. Matki Teresy z Kalkuty, czy też krzyk ostrzeżeń Jana Pawła II przed wojną w Iraku. To mieszanie się do polityki najwyższego lotu.
W kluczowym przesłaniu z Fatimy (jedynej europejskiej wioski noszącej imię córki Mahometa) Matka Boża zapowiedziała nie tylko nieszczęścia komunizmu i wojny, jako skutek odstępstwa od Boga, ale i nawrócenie Europy, po poświęceniu Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Próbował to zrealizować Pius XII w 1952 roku, ale Kościół przedsoborowy, pełen patosu i bojaźni Bożej nie dawał sobie rady z zaczadzeniem narodów socjalistycznymi ideami równości i sprawiedliwości społecznej. Dopiero następca twórców Soboru Watykańskiego II, Jana XXIII i Pawła VI, rozpoczynający swój pontyfikat od Chrystusowego: Nie lękajcie się! I pokazujący nam przez 27 lat, że Bóg jest Miłością, potrafił odciągnąć świat od „błędnych nauk, szerzonych przez Rosję” od 1917 roku.
Zginiemy, czy jest nadzieja?
Brak nam, Polakom dziś naszego Mojżesza, bo świat stawia przed nami tyle problemów do rozwiązania, że czasem czujemy się wręcz doświadczani jak biblijny Hiob. Jednak razem z doświadczeniami otrzymujemy i znaki, tylko czy potrafimy je właściwie odczytać?
Przepowiednia fatimska jest odczytywana przez wielu Chrześcijan jako zapowiedź i realizacja kary boskiej, a przecież nie mieści się to ani w świetle Ewangelii, ani nauczania Jana Pawła II, ani w nauce o Miłosierdziu Bożym, objawionej św. Faustynie Kowalskiej i propagowanej w ciągu ostatnich dziesięcioleci szalonemu światu przez Kościół Powszechny. Bóg, który jest miłością wyposażył człowieka w wolną wolę i w prawa naturalne. Wybór przez wolnego człowieka określonych zachowań pociąga za sobą nieubłagane skutki. Tylko Miłosierdziu Bożemu możemy zawdzięczać, że za wiele grzechów nie ponosimy bezpośredniej odpłaty. Nie można oskarżać Boga o powodzie, trzęsienia ziemi, czy katastrofy wielkich urządzeń technicznych. Należy jednak zastanowić się, czy dopuszczenie do takich doświadczeń, mimo Bożego Miłosierdzia, nie jest wystarczającym powodem do odwrotu od łamania praw naturalnych. I tu jest zadanie nie tylko kaznodziejów, ale wszystkich myślących Chrześcijan.
Czy można wysnuć dobre wnioski z katastrofy?
Zbliża się rocznica katastrofy smoleńskiej. Z wielkim trudem udaje się nam, Polakom przekonać świat, że kampania oszczerstw pod adresem najbardziej pokrzywdzonych, poległych pod Smoleńskiem jest największym doświadczaniem zgotowanym przez tych, którzy ponoszą rzeczywistą odpowiedzialność za katastrofę. Poukładany, syty świat nie jest skłonny udostępnić nam, pochodzących z technologii satelitarnej, dowodów, definitywnie odrzucających wizję szalonych lotników, lądujących za wszelką cenę. Natomiast dowody rzeczowe mogące potwierdzić niesprawność samolotu są systematycznie niszczone przez rosyjskie instytucje odpowiedzialne za sprawność Tu 154. Jednak z Nieba dostajemy znaki, że nad ujawnieniem prawdy czuwa Opatrzność Boża. Poczuliśmy to 12 stycznia br., kiedy w dniu ogłoszenia szyderczego raportu MAK, z Watykanu przyszła wiadomość o uznaniu przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych cudu, otwierającego drogę do beatyfikacji, wyznaczonej na Niedzielę Miłosierdzia Bożego. Jednak ważniejszą wymowę ma fakt, że dzień 10 kwietnia 2010 był dniem piątej rocznicy odejścia Jana Pawła II do Domu Ojca, licząc kalendarzem liturgicznym, bo była to sobota poprzedzająca Niedzielę Bożego Miłosierdzia. Spotkali się oni wszyscy tam, pod Katyniem z polskimi oficerami pomordowanymi 70 lat wcześniej przez sowieckich oprawców w imię BOGA, HONORU I OJCZYZNY. O te, odrzucane przez komunistów i innych oświeconych „postępowców”, wartości modlił się Jan Paweł II na Placu Zwycięstwa, przyzywając Ducha Świętego do odnowienia oblicza Ziemi, tej Ziemi.
Rodzinnie jestem mężem, ojcem i dziadkiem. Maksyma życiowa: polityka zbyt mocno wpływa na nasze życie, by ją zostawiać zawodowym politykom. Politycznie: - aktywne uczestnictwo w budowaniu SOLIDARNOŚCI od 1980 - moderator Katedralnego Duszpasterstwa Młodzieży,do 2 lipca 2016 - członek Rady Politycznej PiS. Do końca września 2014 pracowałem jako parkingowy i wówczas mój blog miał nazwę "Zapiski Parkingowego". Po wygranych przez PiS wyborach czas najwyższy, by Polska zrealizowała swoją misję powstrzymania podboju Europy przez tandem KGB-NRD. Od stycznia 2016 pracuję jako kierowca małej ciężarówki i czekam na możliwość przyczynienia się do realizacji powyższej misji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka