Homocon Homocon
216
BLOG

Innej prawicy w Polsce nie będzie

Homocon Homocon Społeczeństwo Obserwuj notkę 11
I innego nieprawicowego, antynacjonalistycznego narodu też nie.

Na pytanie co dalej robić na umownej prawej stronie naszej sceny politycznej rysują się obecnie dwie opcje. Jedna nieustępliwa, druga zakłada coś, co można określić jako swoistą ucieczkę do przodu, a jednocześnie kurs na "umiarkowanie".

Gdy chodzi o stronę przeciwną, którą będę nazywać umownie lewicą laicką (w przeciwieństwie do prawej strony – prawicy narodowej), jest ona obecnie na etapie akceptacji połączonej jednak z pewną dozą szoku. Na pewno przeważa wśród zwolenników obecnej władzy satysfakcja, jednak trudno wierzyć, aby poza garstką silnych razem, nie pojawiało się wśród liberałów przeświadczenie, że działania Bodnara czy Sienkiewicza są jednak zasadniczo niewłaściwe, zbyt toporne, czy też po prostu bezprawne, nawet jeśli usprawiedliwione politycznie.

Kierunek słuszny, ale metoda nie. I łatwo sobie wyobrazić, że za chwilę, no może za kilka miesięcy, pojawiać się będzie z wolna refleksja, że może trzeba było działać trochę łagodniej i taktowniej. Dziś jednak całe tzw. liberalne elity są (jak było to przed 2014 r.) zakładnikami Tuska i to „współuczestnictwo” w zbrodni jest krwawym węzłem wiążącym ich z nim bardzo ściśle. Bo jak się milczało lub kibicowało w momencie zajmowania TVP, Prokuratury Krajowej oraz aresztowania dwóch posłów (posłów zgodnie z wyrokiem Izby Kontroli Nadzwyczajnej) to trzeba milczeć lub kibicować dalej.

Wśród zwolenników prawicy narodowej po pierwszych atakach (na telewizję) pojawiało się szerokie spektrum uczyć: od złości na siebie, oczywiście na rząd, pragnienie szybkiego rewanżu połączone jednak z bezradnością. Narasta jednak przekonanie, że w zaistniałej sytuacji będzie trzeba przetrwać. Nie dać się. I najważniejsze przygotować się do kolejnej walki. Tym razem jednak sądzę, że nastroje w PiS i w jego społecznym zapleczu będę się znacznie radykalizować.

Dochodząc w końcu do punktu, który jest w jakiejś mierze oczywisty. Że obecny spór między lewicą laicką a prawicą narodową to jednak coś zasadniczo głębszego. Prawicowcy dziś mają pewne poczucie „zdrady” dokonanej przez dużą część „zwykłych Polaków”. Od samego ustanowienia obecnego rządu, którego decyzje np. w zakresie dużych projektów rozwojowych są co najmniej niezrozumiałe, jeśli nie są zwyczajnie dowodem sprzedajności, pojawiało się, z początku ironiczne, wołanie: coście Polacy uczynili, kogoś cie wybrali!

Lecz uważam, że to zawołanie zacznie stopniowo ewoluować, zmierzać w kierunku silnego przekonania o tym, że duża część narodu zwyczajnie nie nadaje się na bycie narodem. Można obserwować taką ewolucję prawicy na podstawie amerykańskich konserwatystów, którzy na początku, jeszcze w latach Clintona, odrzucili własne elity (bo liberalne i nie wspierają Republikanów), potem wszystkie instytucje państwa (dziś tuzy konserwatyzmu jak Tucker Carlson np. otwarcie oskarżają FBI o zamordowanie prezydenta Kennedy’ego i 9/11) oraz w końcu sporą część własnego narodu – niechrześcijan i niebiałych. A mając wiedzę, że demografia amerykańska obie te grupy wywinduje, łatwo zrozumieć, że za chwilę amerykański konserwatyzm będzie nieróżny od koncepcji etnonacjonalistycznych. Stanie się więc tym, czym od zawsze był w oczach dominującego liberalizmu.

W Polsce może to przebiec w szczegółach inaczej. Lecz w sumie jak miałby zachować się PiS, jeśli za kilka lat ewentualnie wróci do władzy? Mając coraz bardziej zradykalizowane zaplecze społeczne, dyszące chęcią zemsty na „tuskowni” (pożyczone od Raz prozą, raz rymem), która „zaprzepaściła dziejową szansę” (CPK, atom i inne projekty), zniszczyła narodowe instytucje i wykluczyła prawicę z życia społecznego.

Bo dziś Tusk daje wyraz przekonaniu, że PiS nie może być tylko pokonany i wyeliminowany, lecz że trzeba usunąć też konserwatywną narrację z kultury, obiegu społecznego. Że liberalizm jest już trwale powiązany z lewicową formacją kulturową, bo po dekadach prób swojej nie stworzył. Sojusz liberalno-lewicowy, jako formacja polityczno-kulturowa, musi rządzić, aby nie użyć słowa totalnie, powiem holistycznie.

Tak też naturalne staje się przekonanie po prawej stronie, że zwycięstwo prawicy też musi być całościowe. Że byliśmy jako konserwatyści zbyt delikatni. Że konieczna jest całościowa zmiana ustrojowa, z nowymi elitami, przejęciem („zamachem”, „przewrotem”) całego narodu. Jak nie przymierzając, rojąca o Katolickim Państwie Narody Polskiego endecja pod butem sanacji. Pytanie tylko do jakich ostatecznie idei będzie się ta zradykalizowana prawica odwoływać. Dziś na rynku idei jak pisałem, są popularne walka z „globalistami”, etnizmy różnej maści, antyelitarystyczne populizmu, więc powiem, średnio.

Więc po prawej stronie pojawiają się też tacy, jak Paweł Musiałek z Kluby Jagiellońskiego (organizacji marzącej o „nowej chadecji” – co na marginesie, uważam za absurd), który stwierdzają, że na obecnym etapie, gdy obie strony mają za sobą „łamanie konstytucji” – taka równościowa ekspiacja win, to trzeba przysiąść i zwołać okrągły stół, i zastanowić się nad ustanowieniem nowym reguł gry. Nim nie będzie za późno.

Jednak ten, jak i zawsze w takiej sytuacji, „głos rozsądku” posiada szereg wad. Pierwsze pan Musiał chce, by obie strony uznały swoją winę w dziele niszczenia państwa. Pomijam już jednak stronę emocjonalną, to problem jest jednak zasadniczo taki, że PiS-owi można zarzucić, że przejmował instytucje czasami, może często w sposób mało taktowny, lecz ich nie dekomponował. I nawet jeśli wśród polityków tej formacji pojawia się czasami myśl, że może faktycznie w tej sytuacji trzeba, zwyczajnie, znacznie przerobić porządek polityczno-prawny, to trudno dziś znaleźć wtórujące im głosy po liberalnej stronie.

Skoro nie ma wśród PO i jego zwolenników chęci do rozmów, bo przecież wszystko idzie jak powinno, przywracamy praworządność i „godność” dawnych aparatczyków, to po co rozmawiać. Czy za jakiś czas w Platformie nie pojawi się chęć dialogowania? Może i tak, ale tylko z pozycji siły. Stąd głosy takie jak pana Musiała, uważam, należy interpretować nieco inaczej. Nie jako realne wezwanie do „dialogu”, bo szans na niego obecnie nie ma.

PO jest zbyt butne i przekonane o słuszności obranych metod. Jest to raczej ponownie pojawiający się pomysł z tematu „inna prawica”. Chęć wykorzystania tego kryzysu na dokonanie wewnętrznego przewrotu po prawej stronie. Na zwycięstwo „rozsądnych, umiarkowanych”, jak powiedziała prezydent Litwy, byle-nieradykalnych prawicowców. Jest to marzenia, aby prawica była niczym innym jak prawicą liberalno-demokratycznego systemu.

Oceniam dzisiejszą ewolucję dużej części zachodniej prawicy krytycznie: to przede wszystkim droga zbliżająca ją do postaw rasistowskich (bo „great replacement”), antyspołecznych (bo LGBT), antysystemowych (bo „elity”, WHO, WTO i Davos), to droga redukcji narodowej i społecznej. De facto bliska nihilizmowi i relatywizmowi. To jednak nowa (już kolejna fala prawicy) wyłoni się raczej w sferze myśli radykalnej.

Prawica nie może zwyczajnie powrócić na tory „umiarkowania”, bo zbyt mocne są po tej stronie emocje. Oraz co nie mniej ważne, ustrój, którego miałaby ta umiarkowana prawica bronić, jest zasadniczo kwestionowany z lewej strony. Nie mniej antysystemowa, antyelitarna (w swój specyficzny sposób), antyspołeczna jest współczesna lewica, niż ta jaka była dekady temu.

Nie należy się więc spodziewać by prawica stała się inna, ściągnęła cugle, stała się „przyjazna i miła”. Tym bardziej że określenie idei narodu i suwerenności na nowo wydaje się zwyczajnie konieczne. Inna rzecz za pomocą czego będą one zdefiniowane. Jednocześnie naród jest, jaki jest, mocno naznaczony przez liberalno-demokratyczne wartości oraz przesądy (co często idzie w parze). Ze wpisanym w nie minimalizmem. Polska to państwo małe, malej kultury, małych ambicji, małych projektów.

Prawica staje się dziś awangardą, wyprzedza stan świadomości narodowej, co jest także przyczyną jej słabości. Przeczuwa, że czeka nas przesilenie, lecz stosuje do rozwiązania problemów stare narzędzia ujęte w pocieszne formuły „tradycji”, tradycyjnych wartości”, narodu jako wspólnoty o wspólnej przeszłości bądź korzeniach.

Tusk i jego formacja ma za sobą nie tylko większość w parlamencie (i dobrą perspektywę przyszłych zwycięstw), ale też ich siłą jest fakt zgodności działań liberalnej formacji z kursem europejskim i wymaganiami liberalno-demokratycznego systemu politycznego. No i minimalistyczne oczekiwania większości Polaków.


Homocon
O mnie Homocon

Zajmuję się głównie tematyką międzynarodową, polityką zagraniczną; z przekonań sceptyczny konserwatysta. Na salonie24 teksty o geopolityce, społeczeństwie, kulturze, felietony. https://twitter.com/azarzGrajczyski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo