Jest taki doskonały film „Good Will Hunting” (Matt Damon, Robin Williams). Jest w nim genialna narracja, są genialne aktorskie kreacje, jest genialny młody człowiek i jest w nim jeden genialny greps który mnie od zawsze inspiruje.
Wiele się ostatnio mówi o wzburzonym morzu, o okręcie, o kapitanach i o tych kapitanach i o okręcie chciałbym właśnie napisać. Temat przyszedł mi to do głowy w 2006 roku wraz ze słynnym „kłamaliśmy rano, kłamaliśmy wieczorem” i nie odpuszcza do dziś, a wiąże się ściśle z niewyszukanym (może świńskim) żartem z „Buntownika....”
W oryginale dowcip polega na tym, że podczas lotu, kapitan powiedzmy TU144 po odtrąbieniu kilku oficjalnych formułek zapomina wyłączyć mikrofon po czym w eter płynie.
– teraz do szczęścia to tylko kubek dobrej kawy i jeszcze żeby mi ktoś laskę zrobił.-
Na to dictum przerażona stewardesa biegnie do kabiny pilotów ostrzec ich o tym nieszczęsnym mikrofonie i od mijanego pasażera słyszy.
-Tylko nie zapomnij o kawie.
I to właściwie mógłby być koniec tej notki gdyby to nie był jej początek.
Bo co jest świńskiego w tym dowcipie.
Świnią jest na pewno kapitan. Przez megafon-szczekaczkę pokazuje swoje pospolite chamstwo. Chamstwo i pogardę. Ile takiej pogardy i ile chamstwa wylało się z tych szczekaczek wtedy, w 2006 roku. Ile wylewa się do dziś.
I jest stewardesa. W poczuciu obowiązku biegnie ratować sprawę. Ratować w gruncie rzeczy zwyczajną świnię. Tak już ją nauczono. Służalczość i wiernopoddaństwo bez żadnej refleksji.
I tyle.
Okręt płynie. A żeby płynął z tym kapitanem.
-Nie zapomnij o kawie.
Oporniki w klapach, ulotki z wieżowców i rajd samobójczy przez szpaler zomowców i słowa najprostsze czytane po bramach, człowieczej jedności najświętszy almanach, marzenia wznoszone jak Boskie relikwie i losy na szańcach w ostatecznej bitwie i Lech na platformie i palce w V-ictorii i rok Solidarnych uniesień i glorii... i zdrada i podłość i zamęt i kraty......... Przejęli oprawcy nasze postulaty.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka