Po wyborach dojdzie do dużych zmian w rządzie. Mogą zniknąć całe resorty. Najbardziej ucierpi Polska 2050, która w kampanii wyborczej de facto wypowiedziała wojnę Rafałowi Trzaskowskiemu. – Mogą się pakować – słyszymy w kręgach rządowych. Salon24 poznał szczegóły możliwych zmian, o których pisze Mariusz Kowalewski.
Czerwcowa rekonstrukcja rządu Donalda Tuska
Premier Donald Tusk zapowiedział we wtorek na antenie TVP Info, że po wyborach prezydenckich w czerwcu rząd przejdzie rekonstrukcję. Zaznaczył, że zmiany w składzie Rady Ministrów są naturalnym elementem funkcjonowania gabinetu i wynikają zarówno z oceny dotychczasowej pracy ministrów, jak i z konieczności dostosowania się do bieżących wyzwań politycznych oraz organizacyjnych.
– Tak, będzie rekonstrukcja rządu. Nie wszyscy mają powody do radości. Musi atmosfera ochłonąć. W czerwcu na spokojnie wrócę do rozmowy z moimi partnerami koalicyjnymi. Nie żeby im coś zabrać, tylko żeby ten rząd był mniejszy, mniej liczebny i sprawniejszy – mówił w TVP Info Donald Tusk.
Salon24 poznał szczegóły możliwych zmian. Jeśli plan Tuska się powiedzie, niezadowoleni będą głównie koalicjanci.
Superresort i piłowanie przystawek
Przede wszystkim zmiany mają uderzyć w Polskę 2050 i Lewicę. Te dwie partie trafiły na cenzurowane głównie przez swoje zachowanie podczas kampanii wyborczej. Czarę goryczy przelało to, co działo się na debatach. Zaczęło się od spotkania w Końskich. Tam Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy, i Szymon Hołownia, kandydat Polski 2050, za cel obrali sobie ataki na Rafała Trzaskowskiego.
Premier Donald Tusk, który nie miesza się w kampanię, nie jest na pierwszej linii frontu, ale bacznie obserwuje to, co się dzieje. Przegrana Rafała Trzaskowskiego może de facto wywrócić cały pomysł na dalsze rządy koalicji. Wygrana Karola Nawrockiego oznacza, że rząd będzie w gorszej sytuacji niż teraz, gdy w Pałacu Prezydenckim zasiada Andrzej Duda. Nawrocki będzie z rządem walczył i będzie dążył do tego, żeby gabinet Tuska się wykoleił.
W otoczeniu Donalda Tuska panuje silne przekonanie, że ewentualna klęska Trzaskowskiego to m.in. zasługa Lewicy i Polski 2050.
Dlatego w kancelarii premiera opracowywane są różne scenariusze, z których każdy dostosowany jest do tego, kto wygra wybory prezydenckie.
Powyborcze scenariusze Donalda Tuska
Zacznijmy od wariantu, który wydarzy się niezależnie od tego, czy wygra Trzaskowski, czy Nawrocki. Wspomniał już o tym Tusk, mówiąc w TVP, że dojdzie do oceny poszczególnych ministerstw.
Według naszych informacji niepewne swoich stanowisk mogą być Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister rozwoju, oraz Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska. Ostatnio media donosiły, że los tej drugiej jest niemal przesądzony. Według naszych ustaleń jest jednak odwrotnie – większe szanse na utratę stanowiska ma Pełczyńska-Nałęcz. Jej notowania spadają od momentu ogłoszenia wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich, kiedy to zaczęła stawiać warunki Rafałowi Trzaskowskiemu. Chodzi o jej wpis na X, w którym wezwała Rafała do odblokowania 1 mld zł na budownictwo społeczne.
Nie wiadomo jeszcze, jacy ministrowie stracą stanowiska wśród pozostałych koalicjantów. Plan jest jednak taki, aby po czerwcowej rekonstrukcji podział ministerstw wyglądał następująco: PSL będzie miało dwa resorty – obecnie ma cztery. Polska 2050, która posiada dwa ministerstwa, zachowa jedno. Podobnie będzie z Lewicą. Zlikwidowane zostanie także obsadzone przez Koalicję Obywatelską Ministerstwo Przemysłu – pogardliwie nazywane „resortem węgla i stali”. Na jego czele zasiada Marzena Czarnecka. Przypomnijmy, że główna siedziba resortu mieści się nie w Warszawie, a Katowicach.
Według planów ma powstać superresort gospodarki, który będzie połączeniem resortu rozwoju, infrastruktury i przemysłu. Nie jest jeszcze pewne, kto obejmie to stanowisko. Spekuluje się, że superresort przypadnie osobie wybranej wspólnie przez Donalda Tuska i jego ekonomicznego doradcę, szarą eminencję rządu – Jana Krzysztofa Bieleckiego.
Wybory i rozpad koalicji
Otoczenie Tuska przygotowuje się również na dwa scenariusze, zależne od tego, kto zostanie prezydentem.
Jeśli wygra Trzaskowski, istnieje bardzo duża szansa na przyspieszone wybory parlamentarne. PO będzie w nich stawiać na sojusz z PSL. Celem będzie ostateczne zatopienie Lewicy i Polski 2050. Słyszymy, że ten wariant wiąże się z dużym ryzykiem, ponieważ zniechęceni wyborami Polacy mogą nie pójść do urn, a to może doprowadzić PiS do ponownego objęcia władzy. Problemem dla PiS może być jednak brak środków finansowych – całość funduszy partia Jarosława Kaczyńskiego zainwestowała w obecną kampanię prezydencką.
A co, jeśli Trzaskowski przegra walkę o Pałac Prezydencki? Tu pojawia się drugi, skrajny scenariusz – PSL wychodzi z koalicji i tworzy rząd z Konfederacją i PiS. – Fantastyka – słyszymy jedynie od prominentnego polityka PSL.
"Trzeba walczyć"
Na razie pewne jest jedno: będzie rekonstrukcja. Konkretne warianty będą zależeć od wyniku wyborów. Po debacie i wizycie Trzaskowskiego u Sławomira Mentzena w KO zapanował umiarkowany optymizm. Szczególnie, że obaj politycy poszli potem razem na ... piwo.
– Wybory rozstrzygnie od 100 do 200 tys. wyborców. Taka będzie ostatecznie różnica. Trzeba walczyć – mówi nam jeden z polityków PO.
Mariusz Kowalewski
Fot: Donald Tusk planuje powyborcze scenariusze, PAP/Andrzej Jackowski
Inne tematy w dziale Polityka