- Jeśli szybko nie nastąpi jednoznaczna deklaracja ze strony Niemiec, rząd w przyszłym roku będzie rozważał decyzję, że to Polska z własnych środków wypełni tę potrzebę - tak premier Donald Tusk mówił o zadośćuczynieniu ofiarom II wojny światowej przy okazji polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych. Niemcy nie zamierzają wypłacać Polsce reparacji, twierdząc, że sprawa jest zamknięta.
Polska sama wypłaci "reparacje" swoim obywatelom?
Donald Tusk w Berlinie ponownie podniósł temat wypłat zadośćuczynień dla żyjących polskich ofiar II wojny światowej. Temat wrócił w niedawnej kampanii wyborczej, gdy Karol Nawrocki obiecał starania o ich uzyskanie. - Jeżeli nie uzyskamy szybkiej i jednoznacznej deklaracji Niemiec ws. wypłat zadośćuczynień dla żyjących polskich ofiar II wojny światowej, to rozważę decyzję o wypełnieniu tej potrzeby przez Polskę. Pospieszcie się, jeśli chcecie naprawdę wykonać ten gest - stwierdził Tusk.
Chodzi o osoby, które bezpośrednio ucierpiały w wyniku działań Niemiec podczas wojny. - Jest ich w tej chwili, według szacunków fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, około 50 tys. takich osób. - Pospieszcie się, jeśli chcecie naprawdę wykonać taki gest - zwracał się do strony niemieckiej premier. - Jeśli nie uzyskamy jakiejś szybkiej i jednoznacznej deklaracji, to będę w przyszłym rokurozważał decyzję, że Polska wypełni tę potrzebę z własnych środków. Więcej o tym nie chcę już mówić - powtórzył Tusk.
Zagrabione dzieła kultury wracają do Polski. "Serce rośnie"
Tusk odniósł się również do zwrotu polskich dóbr kultury. Powiedział jasno, że kluczowa decyzja zapadła na najwyższym szczeblu: - Wiem, że była to osobista decyzja kanclerza - chwalił szefa gabinetu niemieckiego, dziękując Merzowi za zwrot dokumentów z pieczęciami Władysława Jagiełły, Kazimierza Wielkiego i Kazimierza Jagiellończyka. - Serce rośnie, że te dokumenty po wielu latach starań wracają do Polski - wspomniał, mówiąc o zagrabionych Polakom dziełach kultury.
- Bardzo symboliczny jest np. dokument, w którym papież Aleksander IV wzywa zakon krzyżacki do wspólnej obrony m.in. z Polakami i innymi państwami sąsiednimi przed Tatarami. To brzmi dość współcześnie, muszę powiedzieć - ocenił Tusk.
Premier chwalił też Niemców za to, że mówią jednym głosem z Polską na temat odcięcia się od surowców energetycznych z Rosji. - Polska i Niemcy mówią jednym głosem o potrzebie uniezależnienia – w stu procentach – od rosyjskich surowców energetycznych; dzięki temu to uniezależnienie staje się faktem, a nie tylko postulatem - komentował. - Nie muszę tutaj w Berlinie nikogo przekonywać, że kilka lat temu byłoby to niewyobrażalne - dodał.
Merz zapewnił: Niemcy stoją u boku Polski
Kanclerz Friedrich Merz podczas konferencji podkreślił strategiczne znaczenie współpracy polsko-niemieckiej. - My Niemcy potrzebujemy silnej Polski jako równego partnera. To leży w naszym fundamentalnym interesie - podkreślił. Jego zdaniem, w obliczu zagrożeń ze strony Rosji jedność Europy nie może zostać nadwyrężona. - Niemcy stoją niewzruszenie u boku Polski, zwłaszcza w tych czasach, gdy jedność Europy jest poddawana takiej presji - zaznaczył Merz.
Ocieplenie na linii Polska-Niemcy? Polacy nie lubią zachodniego sąsiada
Z najnowszych badań wynika, że stosunek Polaków do Niemców jest rekordowo nieprzyjazny dla Berlina. Barometr Polska-Niemcy podawał w listopadzie, że tylko 32 proc. naszych obywateli pozytywnie myśli o swoich sąsiadach - jeden z najniższych wskaźników od 25 lat. 25 proc. polskich badanych wyrażało niechęć wobec Niemców. Deutsche Welle określało te wyniki jako "dramatyczny spadek" w odniesieniu do postrzegania Niemców przez Polaków.
Na ogląd sytuacji wpływają poglądy polityczne respondentów - wyborcy Koalicji Obywatelskiej znacznie bardziej doceniają zachodnich sąsiadów niż wyborcy Prawa i Sprawiedliwości czy Konfederacji. Różnice w opiniach na temat Berlina między tymi grupami sięgają nawet 20 pkt proc.
Fot. Donald Tusk i Friedrich Merz/PAP
Red.
Inne tematy w dziale Polityka