Drugi bojkot TVN, który ogłosili politycy PiS ma się dobrze. Za pierwszym razem doprowadziła do tego prowokacja dziennikarska znana pod nazwą "taśmy Renaty Beger". PiS twierdzi iż TVN pokazuje polityków w niekorzystnym świetle, chodzi np. o stronnicze wobec polityków tej partii zachowania dziennikarzy czy nadmierne krytyczne materiały informacyjne emitowane przez ta stację.Sam bojkot nie jest czymś nowym na polskiej scenie politycznej. PiS od dłuższego czasu bojkotuje lewicowo-tabloidalną "Superstację". Premier Donald Tusk, od początku swych rządów bojkotuje Polskie Radio czy dziennik "Rzeczypospolita", różnica polega na tym iż nie ogłaszano tego na konferencjach prasowych. W okresie wakacyjnym kiedy życie polityczne zamiera,bojkot TVN jako formę opozycyjnej walki mógł zaistnieć bezproblemowo. Rozpoczyna się właśnie czas, który zadecyduje o rządzie Donalda Tuska, zasadnicze znaczenie w tym procesie odegrają media.Wydawałoby sie że skala mediatyzacji polityki i pozycja kanału informacyjnego TVN 24 powoduje, iż długotrwały bojkot tego medium jest w zasadzie niemożliwy.Jednak politycy PiS opierając się na badaniach AGB Nielsen-Media Research, twierdzą że arytmetyka jest prosta, w ciągu ostatniego półtora miesiąca oglądalność TVP Info wyniosła ponad 280 tys. widzów w ciągu doby, a TVN 24 – 170 tys. Czyżby zapowiadał się długotrwały strukturalny bojkot ITI? Obecność w TVN "przedsiębiorcy" Zawiszy czy Jurka, niewątpliwie nie wpływa na pluralizm przekazu tego medium. Rozwiązania problemu nie widać.
Analityk obszaru postradzieckiego, europejskie rynki energetyczne, polski system polityczny. Współpracuje z Fundacją Instytut Badań i Analiz Politologicznych w obszarze analiz i publikacji politologicznych. Charakteryzuje się brakiem nieufności do pracy nie narzucanej zewnętrznie. Opinie prezentowane na tym blogu są tylko i wyłącznie poglądami autora.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
