Widok ze Szczytu Obserwacyjnego, Zbz
Widok ze Szczytu Obserwacyjnego, Zbz
ziem bez ziemi ziem bez ziemi
345
BLOG

W poszukiwaniu ZIONu, UTAH, USA

ziem bez ziemi ziem bez ziemi Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Dramatycznie poszarpane pustkowia Utah nie zapowiadają skarbu jaki ma się przed nami ukazać. Podobnie musieli czuć niestrudzeni Mormoni, którzy na widok tej doliny wykrzyknęli ZION, i tak już zostało.


Wraz z późnym wieczorem dojeżdżamy do rogatek parku. Wita nas uśmiechnięty Ranger (o funkcji fees, czyli opłaty), uśmiechamy się do niego i mówimy, że my po znajomości do koleżanki też Rangera, on z uśmiechem wpuszcza nas bez opłaty, my uśmiechamy się do niego.


Z perspektywy wszechobecnych księżycowo-marsjańskich krajobrazów, jest to rzeczywiście raj roślinności, ale wciąż dość skromny, drzewa porastają dość rzadko, trawa, trochę kaktusów. Środkiem pokaźnego kanionu płynie życiodajna rzeka Virgin, która okresowo zamienia się w śmiercionośny żywioł, pogłębiający kanion i rzeźbiący skalne ściany.


Urok gigantycznych skalnych ścian, poszarpanych szczytów, labiryntów kanionów, biegających długorogich baranów, tworzy niepowtarzalny klimat. Zion oferuje wiele ciekawych wycieczek, w tym wędrówki bardziej wymagające, gdzie krawędź kanionu stanowi jedyne oparcie dla stóp.


Bardzo popularna i jednocześnie najtrudniejsza wyprawa wiedzie na szczyt Lądujących Aniołów. Zaczyna się niewinnie, zygzakowate podejście zakosami do Kanionu Lodówki. Tu można trochę odsapnąć. Błogosławiony cień przynosi ulgę. Za kanionem czeka 21 zakosów Wally-iego prowadzących do stóp Lądowiska Aniołów. Tutaj trzeba się zatrzymać i zmierzyć zamiary ze swoimi możliwościami oraz lękami. Wielu zostaje. Zaczyna się ponad godzinna łańcuchowa wspinaczka na szczyt.


Wąskim grzbietem stromo w górę. Miejsca przeważnie tylko na jedną osobę, czasami trochę szerzej, można usiąść na chwilę w cieniu, lub kogoś przepuścić. Sam szczyt, jest bardzo wąski, lecz długi. Na oko może na nim wylądować jednocześnie około sto aniołów.


Jakimś cudem wczepiły się korzeniami do podłoża szczytu dwa drzewa. To jedyny cień. Siadamy w wijących się korzeniach jak w fotelach, które dają oparcie przed stoczeniem się z ostrza szczytu. Zamykam oczy i słucham jak lądują anioły. Co chwilę, ktoś mija nasze wspaniałe drzewo i z uśmiechem rzuca: „what a cozy place” lub „nice spot”, lub coś podobnego.


Podejście jest wymagające, zarówno psychicznie jak i fizycznie, ale kroczą nim ludzie w wieku od lat około dziesięciu (może nawet młodsi), do ponad siedemdziesięciu. Czapki z głów.


Jednak najpopularniejszą wyprawą, gdzie idzie każdy, od wytrawnych wędrowców po całe rodziny, są wąskie korytarze kanionu zwane Narrows. Jest to początek głównego kanionu, którym rzeka Virgin, wpływa do głównej doliny Zionu. Zabawa wspaniała, przyjemny marsz w wodach rzeki, w głąb kanionu. Na przejście całego szlaku potrzeba dwóch dni i specjalnego zezwolenia. Ale jednorazowo, tam i z powrotem, można się zapuścić tak daleko jak się chce.


Najczęściej po kolana w rwącej, chłodnej rzecze, po kamieniach, w górę strumienia. Często głębiej, czasami mała wysepka lub trochę suchego lądu. Z dwóch stron, wysokie na kilkaset metrów ściany kanionu. Rzeką brnie radośnie dziesiątki ludzi, wielu nie ma kijków i groteskowo walczy aby utrzymać równowagę. Dzieci już dawno dały się porwać nurtowi rzeki, skaczą, spływają z prądem, nurkują. Kanion zalany wodą i ludzką radością. Czasami ktoś płacze, bo rzeka zbyt rwąca, bo kamień zbyt twardy.


Jak to często bywa, miejsca przyjemne, mogą w jednej chwili zamienić się w miejsca niosące śmierć. Tak jest i tutaj. Wystarczy, że gdzieś dalej, mocniej popada i niewinna, przyjemna rzeka, zamienia się w gigantyczny żywioł wyrywający drzewa i niosący wielkie głazy. Tutaj nazywa się to Flush, czyli nagły intensywny spływ wody. Obecność w korytarzach Narrows, w tym czasie oznacza śmierć. Oczywiście w razie takiego zagrożenia szlak jest zamknięty. W pozostałe dni, każdy musi się zmierzyć z informacją, że wchodzi tam na własne ryzyko, bo Flash może zaskoczyć każdego.


Po wielu intensywnych wędrówkach górskich, ciało domaga się wypoczynku. Jedziemy do Nowego Meksyku w poszukiwaniu gorących źródeł oraz ruin starożytnych ludów Pueblo. Po drodze dziurawią się dwie opony jednocześnie, jednak obecność dobrych ludzi i szczęście nam sprzyja, a przy okazji nauczyłem się łatać opony, ale o tym w następnym razem.   

Zobacz galerię zdjęć:

Widok ze Szczytu Obserwacyjnego, Zbz
Widok ze Szczytu Obserwacyjnego, Zbz Widok ze Szczytu Obserwacyjnego, Zbz Narrows, ZbZ Zakosy Wallego ZION ZION ZION Szczyt Lądujących Aniołów

co by nie napisać i tak nie byłoby to zgodne z rzeczywistością...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości