Zaufanie społeczne wobec Unii Europejskiej w jej sześciu największych krajach (Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy, Polska oraz Hiszpania) osiągnęło rekordowo niski poziom. Jak wynika z opublikowanych właśnie wyników badań Eurobarometr(realizowane w listopadzie 2012), brak tego zaufania jest szczególnie widoczny w Hiszpanii - Unii nie ufa tu 72% społeczeństwa. Dla porównania - w 2007r. zaledwie 23%.
Z sześciu największych krajów, tylko w Polsce więcej osób ufa Unii niż jej nie ufa. W całej Unii takich krajów jest siedem, oprócz Polski także Bułgaria (60% ufa Unii, 24% - nie), Litwa, Dania, Estonia, Malta oraz Rumunia. W Polsce Unii Europejskiej ufa 48%, nie ufa - 42% obywateli. Najbardziej nieufnym krajem z wszystkich krajów Unii jest Grecja (UE nie ufa 81% obywateli), za nią Hiszpania (72%), Wielka Brytania (69%), Cypr (64)% i Szwecja (62%). 30% Europejczyków ma pozytywny obraz Unii Europejskiej, negatywny - 29%, neutralny - 39%. Najbardziej pozytywny obraz Unii mają mieszkańcy Bułgarii (56%), Rumunii (42%) i Polski (40%), najbardziej negatywny - Grecji (49%), Wielkiej Brytanii (48%) i Cypru (44%). W porównaniu z badaniami z jesieni 2010 oraz z jesieni 2008, jesienią 2012 większości respondentów Unia wydawała się mniej demokratyczna, mniej nowoczesna i mniej opiekuńcza. Wzrosło natomiast postrzeganie Unii Europejskiej jako instytucji technokratycznej.
***
Badania Eurobarometru pod kątem zaufania do Unii Europejskiej w sześciu największych unijnych krajach opracował think tank European Council on Foreign Relations, przede wszystkim porównując wskaźniki zaufania do UE z końca 2012r do zaufania z 2007r. Autorzy opracowania, Jose Ignacio Torreblanca i Mark Leonard zwracają uwagę, że dotychczas eurosceptycyzm był "brytyjską chorobą", obecnie jednak wydaje się być chorobą ogólnoeuropejską. Od początku trwania kryzysu ekonomicznego aufanie do Unii Europejskiej spadło:
- we Francji: z +10 do -22 pkt.
- w Niemczech: z +20 do -29 pkt.
- we Włoszech: ze +30 do -22 pkt.
- w Hiszpanii: z +42 do -52 pkt.
- w Polsce: z +50 do +6 pkt.
- w Wielkiej Brytanii: z -13 do -49 pkt.
Jak piszą eksperci think tanku, "to co uderza, to fakt, że wszyscy w Unii Europejskiej stracili wiarę w ten projekt: kredytodawcy i kredytobiorcy, kraje strefy euro, jej ewentualni członkowie i ci, którzy do niej wchodzić nie chcą." Zdaniem ekspertów dzisiejszy eurosceptycyzm jest nie tylko większy, ale ma inne podstawy niż kilka lat temu. Wówczas taki brak zaufania do UE tłumaczyło się przede wszystkim deficytem demokratycznym wewnątrz Unii: krytycy uważali, że decyzje w Unii podejmowały instytucje, a nie demokratycznie wybierane rządy narodowe. Dziś jednak konflikt ten przesunął się na linię sporu demokratycznych potrzeb obywateli w krajach południa i północy Europy, tzw. centrum i peryferii, a i jedne, i drugie dziś wykorzystują instytucje unijne dla swoich celów.
Południowi mieszkańcy Unii postrzegają ją jako "złoty kaftan bezpieczeństwa, który dusi pole dla polityki narodowej." Na północy natomiast Unia jest postrzegana jako instytucja, która nie sprawdziła się jako kontroler polityk prowadzonych na południowych jej obrzeżach. "Kredytodawcy mają poczucie bycia ofiarami, co jest lustrzanym odbiciem poczucia, które mają również kredytobiorcy."
Eksperci zwracają uwagę, że skutkiem tak wysokiego poziomu braku zaufania do instytucji jaką jest Unia Europejska, może być rosnący na jej obszarze populizm. Eksperci piszą, że szansą na jego osłabienie i ewentualne zniknięcie może być wzrost gospodarczy. "Ale upadek zaufania do Unii jest głębszy. Entuzjazm dla UE nie wróci tak długo jak Unia nie zmieni sposobu prowadzenia relacji z państwami członkowskim i własnymi obywatelami."
Think tank poprosił również o komentarz do tak wysokiego braku zaufania do Unii, ekspertów z krajów, o których mowa w raporcie. Ulrike Guerot z Niemiec uważa, że jej rodacy uważają się za ofiarę eurokryzysu - "Czują się zdradzeni i obawiają się, że zostaną poproszeni o płacenie wyższych podatków lub zaakceptowanie wyższej inflacji, aby w ten sposób ratować euro." Thomas Klau z Francji odnosi wrażenie, że jeśli Francuzi dostrzegą jasne i odpowiedzialne przywództwo w Unii lub w strefie euro, które nada priorytet poprawie sytuacji ekonomicznej i skupi się na redukowaniu długu, a także m.in. na strategiach inwestycyjnych, to antyunijny trend może zostać odwrócony.
***
Jak pisze "The Guardian", "po finansowym, walutowym i kredytowym kryzysie, z nadszarpniętym budżetem i cięciami finansowymi, na skutek finansowego wspierania biednych krajów przez bogate, w związku z oddaniem suwerennej władzy pańtswa do podejmowania decyzji politycznych międzynarodowym technokratom, eurosceptycyzm wzrósł do poziomu, który prawdopodobnie będzie pożywką dla populistycznej polityki antyunijnej i zniweczy starania europejskich liderów by powstrzymać upadek." Dziennik nazywa wyniki badań Eurobarometru "koszmarem dla europejskich liderów", wskazuje także, że kryzys zaufania jest jednocześnie kryzysem europejskiej polityki i demokracji.
***
"The Guardian" zapytał również dziennikarzy w ww. sześciu krajach o ich pomysły na to jak przedefiniować Unię. Brukselski korespondent Guardiana, Ian Traynor, sugeruje m.in., że urzędnicy unijni powinni przestać podróżować pomiędzy Brukselą a Strasbourgiem. Reforma Unii powinna przede wszystkim opierać się na reformie jej struktur, instytucji, pensji i innych świadczeń. Dziennikarz pisze także, że pomysł Davida Camerona, by "wstrząsnąć" Unią Europejską, może zdobyć wielu zwolenników w Holandii, krajach skandynawskich i w Niemczech, pod warunkiem że nastawi się na przyszłość, a nie rozpamiętywanie tego, co już jest. "Otwieranie na nowo przeszłości to otwieranie puszki pandory", pisze dziennikarz. Philippe Ricard, korespondent "Le Monde" w Brukseli, sugeruje że Unia powinna zadbać o obronność i stworzenie wspólnej arii - "po trzech latach kryzysu i zadłużenia, można znaleźć logikę w zbliżeniu sił zbrojnych, choćby po to, by uniknąć powielania się. Wydatki na obronę militarną Europy stanowią 1/2 tego, co na ten sam cel wydają USA. W czasach kryzysu kraje Unii nie są w stanie wydawać więcej, ale te 27 krajów europejskich mogłoby przynajmniej spróbować wydawać rozsądniej, podwajając wysiłki i organizując przemysł zbrojeniowy wokół kolektywnych potrzeb." Mark Rice-Oxley z "Guardiana" proponuje, że Unia powinna wyjść do ludzi i np. stworzyć aplikację, roboczo nazywa ją Eur-app - "małe narzędzie z wielką misją: by przekazać 500 milionom ludzi, że rzeczy mają się lepiej wewnątrz namiotu niż na zewnątrz." Dziennikarz pisze o aplikacji, która w lekki, przejrzysty sposób będzie informowała o wydarzeniach w ramach Unii, zawierała wyliczenia dotyczące różnych programów. "Obudź się, Europo", pisze - "powiedz swoim ludziom nie o tym, co mogą zrobić dla Unii, ale co Unia może dla nich zrobić." W tekście przeczytać można również pomysły Pawła Leszczyńskiego z "Gazety Wyborczej", Paolo Brusorio z "La Stampa" i Claudi Perez z "El Pais".
***
W kwietniu tego roku "Journal of Common Market Studies" opublikował artykuł naukowców różnych uniwersytetów na temat eurosceptycyzmu i globalnego kryzysu finansowego. Zdaniem Fabio Serricchio, Myrto Tsakatika i Lucii Qaglia, mimo że największy wzrost eurosceptycyzmu zauważalny jest w krajach najbardziej doświadczonych przez kryzys, zjawisko to nie zostało przez ten kryzys w istotnym stopniu wywołane. Ich zdaniem dużo większą rolę ma w tym aspekcie poczucie tożsamości narodowej oraz instytucje polityczne konkretnych krajów. "Zaufanie do narodowych instytucji politycznych jest negatywnie skorelowane z eurosceptycyzmem."
***
O podobnym aspekcie eurosceptycyzmu pisze Domonkos Sik, wykładowca na Uniwersytecie w Debreczynie. Jego zdaniem wprawdzie przyczyną eurosceptycyzmu jest ciągnący się kryzys - "z każdym mijającym miesiącem kryzysu, transnardowa solidarność, od której uzależniony jest ten projekt, wygląda na coraz mniej stabilny.", odnosi się jednak i do tożsamości narodowej i wewnętrznej sytuacji w krajach członkowskich. Na przykładzie Węgier pisze, że stosunek do UE jest w dużej mierze kształtowany poprzez poziom zaufania do tej instytucji, ale także na poziomie stosunku między obywatelami a ich własnymi krajami. "W krajach, w których historyczne doświadczenia zbudowały zaufanie pomiędzy obywatelem a państwem, zaufanie do Unii postrzegane jest w zupełnie inny sposób niż w krajach, w których obywatele mają tendencję do nie ufania własnemu krajowi." W takich krajach, jego zdaniem, mamy częściej do czynienia ze sceptycyzmem w stosunku właśnie do własnego państwa, a nie do Unii jako takiej. Jako przykład Sik podaje Węgry, gdzie jego zdaniem, na bazie doświadczeń komunistycznych, wielu obywateli ma podejrzliwy, albo wręcz wręcz wrogi stosunek do państwa. W badaniu przeprowadzonym w 2011r., prawie 80% młodych ludzi (uczniów szkół wyższych) odpowiedziało, że nie ufa politykom (określając zaufanie w skali 1-5, wybierali 1 lub 2). Zdaniem Sika stosunek Węgrów do Unii może być wkrótce taki sam. Póki co dominuje tam przede wszystkim obojętność w stosunku do UE, ale jak pisze, wkrótce może ona się obrócić w podejrzliwość.
Socjolog zwraca uwagę, że zmienianie trendu w takiej sytuacji w jakiej są właśnie np. Węgry, będzie bardzo trudne, bo prawdopodobnie będzie się mieć do czynienia z błędnym kołem - "Jako że eurosceptycyzm zakorzeniony jest w sceptycyzmie wobec własnego państwa, walka z tym pierwszym wymaga wzmacniania tego państwa. Ale to doprowadzi do paradoksu, bo wzmacnianie własnego państwa oznacza dystansowanie się od instytucji państwopodobnych, takich jak Unia."
***
Tekst Siga powstał w ramach projektu EUROPP nt. eurosceptycyzmu. Na jego stronie można też przeczytać m.in. tekst Roberta Grimma i Mariusa Guderjana o tym, że Niemcy przez lata mieli idealistyczny stosunek do Unii - jako instytucji scalającej kontynent po wiekach wojen i braku stabilności, ale coraz częściej będą nawoływać do demokracji, przejrzystości i większej wydajności. Zespół z Panteion University w Grecji pisze o tym, że współczesna historia polityczna Grecji pokazuje ryzyko, że dużej części Europejczyków może nie być stać na euro. Na stronach projektu można też przeczytać m.in. o stosunku młodych Brytyjczyków i Niemców do UE, o amerykańskim spojrzeniu na Europę, a także o eurosceptyzmie np. Chorwatów.
***
Ostatnie publikowane badania Eurobarometru nie dotyczyły tylko kwestii zaufania do Unii Europejskiej, ale także m.in. zaufania do innych instytucji europejskich. Zaufanie do większości z nich wzrosło w w porównaniu z jesienią 2010. W perspektywie krótszej niż omawiana powyżej analiza lat 2007-2012, zaufanie do Unii Europejskiej pozostało bardzo niskie w Grecji, na Cyprze i w Hiszpanii, polepszyło się we Włoszech i Portugalii.
Parlamentowi Europejskiemu ufa 44% Europejczyków, nie ufa - 45%. Najwięcej zaufania do Parlamentu mają obywatele Danii (67%), Bułgarii (61%) oraz Luksemburga i Polski (po 60%). Najbardziej Parlamentowi nie ufają Grecy (70%), Hiszpanie (66%) oraz Brytyjczycy (65%). Komisji Europejskiej ufa zaledwie 4 na 10 Europejczyków. Podobnie jak w przypadku Parlamentu Europejskiego, najbardziej ufają jej Duńczycy (62%), Bułgarzy (59%) i Polacy (58%), najmniej - Grecy (20%), Hiszpanie (23%) i Brytyjczycy (24%). Wśród badanych instytucji, najmniej zaufania budzi Europejski Bank Centralny - instytucji tej nie ufa 49% Europejczyków (ufa - 37%). Trend krajów ufających / nie ufających instytucjom europejskim wydaje się obowiązywać wszystkie jednostki - i w przypadku Banku najmniej ufają mu Grecy (81%), Hiszpanie (75%) oraz Brytyjczycy (60%). Należy zwrócić także uwagę, że w pierwszej piątce krajów nie ufających EBC są Niemcy (52%).
Instytut Wolności jest niezależnym od partii politycznych think tankiem nowej generacji, założonym przez Igora Janke, Dariusza Gawina i Jana Ołdakowskiego.
Zapraszamy na stronę Instytutu Wolności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka