Jadowitym piórem Jadowitym piórem
697
BLOG

Co gryzie Łukasza Garusa?

Jadowitym piórem Jadowitym piórem Polityka Obserwuj notkę 0

 

Miałem sen. Przyśnił mi się tarnogórski radny PO i przewodniczący Rady Nadzorczej szpitala powiatowego, Łukasz Garus; jak celnością wypowiedzi i trafnością uwag wbija w fotel prowadzącego program telewizyjny; jak ów dziennikarzyna siedzi blady, niewyraźnie duka pod nosem coraz głupsze pytania i odlicza sekundy do zakończenia nagrania; jak wreszcie gość triumfalnie uśmiecha się do kamery i żegna z widzami.

Postanowiłem więc zrealizować najgłębsze marzenie i zaprosić polityczną gwiazdę Garusa do moich „Po’gwarków” na pogaduchy o 6 mln długu szpitala. Aż podskoczyłem z uciechy, kiedy nadeszła odpowiedź. Przewodniczący i radny w jednej osobie napisał, że „do strachliwych nie należy” i zaproponował wolny termin. Eh, pomyślałem, rasowy rozmówca się nadarza, odważny – prawdziwy tygrys polityczny.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy wkrótce otrzymałem kolejnego maila, tym razem odmownego. Nadawca Garus poprosił tylko o podanie pytań na piśmie. Ale jak to – dławiłem się siny – w prasie publikuje płatne oświadczenia, opozycji grozi procesem o zniesławienie, a takiego kmiotka jak ja się wystraszył? Cóż było jednak robić, prośbie radnego uczyniłem zadość, pytania wysłałem. Odpowiedź od ponad dwóch tygodni nie może nadejść. Może Internet strajkuje?

Wymyśliłem sobie więc rzecz niewykonalną, tzn. by zastąpić niezastąpionego Garusa członkiem zarządu powiatu tarnogórskiego, Andrzejem Elwartem (lokalna mutacja PSL - "Przyjazny samorząd"). – Yyy – usłyszałem w słuchawce – „wie pan, nie chcę się wychylać, muszę zapytać starostę, oddzwonię”. Telefon milczy od ponad tygodnia. Czyżby Elwart nie uzyskał pozwolenia? No, chyba że jest jakiś problem na łączach.

Skoro więc – deliberuję dalej – radni powiatowi muszą pytać starostę o pozwolenie na udział w programie lokalnej telewizji (swoją drogą, ciekawi mnie, czy podczas sesji też grzecznie podnoszą łapki i proszą o zezwolenie na siusiu), zaproszę ją samą - Lucynę Ekkert. Niestety. Progi starostwa okazały się dla mnie za wysokie. W gąszczu obowiązków pani starosta nie znalazła czasu na wypowiedź w sprawie podupadającego szpitala powiatowego.

Nie, to nie – pomyślałem – i zatelefonowałem do byłego prezesa NFZ oraz szefa Śląskiej Kasy Chorych, Andrzeja Sośnierza, twórcy instytucjonalnego sukcesu służby zdrowia w województwie. Choć z wszystkich miał najdalej, przyjechał „bez nikakich”. Na opowiadanie o absurdach poświęcił mi całą godzinę (przy okazji przeprowadziłem z nim jeszcze wywiad prasowy).

Na odchodne, kiedy dziękowałem mu za przybycie do Tarnowskich Gór, gość „Po’gwarków’ rzucił tylko – „wie pan, jestem już w tym wieku, że mogę mówić to, co myślę”. W tym sensie Tarnowskie Góry są rzeczywiście bardzo młodym miastem.

 

Kamil Łysik

więcej czytaj na "Szmaterloku"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka