Jadowitym piórem Jadowitym piórem
170
BLOG

Wizaż, miraż, wiraż

Jadowitym piórem Jadowitym piórem Polityka Obserwuj notkę 0

Wielość wątków poruszonych przez kolegę powoduje (dwugłos czytaj na "Szmaterloku"), że od dwóch dni siedzę, drapię się po głowie i zastanawiam, do którego się ustosunkować. A co jeden, to ważniejszy: jak nie polityczny piar, to piekarska pustynia, Hemingway, przede wszystkim zaś osoba Turzańskiego.

Zachowując stosowną hierarchię, rozpocznę od najważniejszego. Nie ma to, drogi Krzysztofie Panie, jak życie sobie osłodzić i przeczytać między wierszami to, co nie zostało napisane, nieprawdaż? Zgoda, poseł Głogowski coś tam napomknął o jakimś wizażyście, ale po pierwsze zrobił to bezosobowo i mgliście (nazwisko Turzański się nie pojawia, bo też, no właśnie..., wszyscy wiemy dlaczego), a po drugie – gdyby tak miał człek brać do siebie wszystko, co „poseł ziemi śląskiej” naskrobać w Internecie raczył…

Przechodząc do piaru. Jeżeli miałbym zdefiniować najważniejszą cechę współczesnej polityki, bez wątpienia wskazałbym nań właśnie – marketing. Czyli na umiejętność robienia wideł z igły, albo przeciwnie – dobrej miny do złej gry. Wiem, to też trzeba umieć. Czasem mam jednak wrażenie, że główną (jedyną?) troską polityków pozostaje zmartwienie, czy „ciemny lud to kupi”, jak bez ogródek rzecz ujął jeden z posłów.

Nie dziwota więc, że rzesza autentycznych fachowców i próbujących się pod nich podszywać szarlatanów sprzedaje się politykom, jak – nie przymierzając – panienki z Montmartre’u. Takie czasy, chciałoby się rzec (mechanizm pracy speców od wizerunku nieźle opisuje Bronisław Wildstein w powieści pt. „Ukryty” - polecam).

A na deser zostawiam sobie dokonania burmistrza Czecha, które sprawiają, że wkrótce Tarnowskie Góry staną się krainą mlekiem i miodem płynącą. Tak przynajmniej, porównując miasto do sąsiednich Piekar Śląskich, utrzymuje Turzański – piarowiec, nomen omen.

Czy faktycznie, jak pisze dalej kolega, nie mamy w Tarnowskich Górach prawa narzekać? A może szkopuł w tym, na jakim tle rozpatrujemy sytuację w naszym mieście, do kogo się porównujemy? Kwestia przypomina trochę refleksję o tym, czy Polska jest bogatym krajem. Owszem, jeśli porównamy się do Bangladeszu i bynajmniej, jeśli zestawimy ją ze Szwajcarią. Jak z przysłowiową szklanką, do połowy pełną albo pustą.

Bo sprawą specjalisty od marketingu politycznego jest dobierać i przedstawiać fakty w taki sposób, by osiągnąć zakładany cel. A sprawą odbiorcy – spoglądać na polityczne sukcesy przez okulary ochronne. Coby od nadmiaru blasku nie oślepnąć, rzecz jasna.

Kamil Łysik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka