Prąd, ostatnio głośno są kampanie reklamowe koncernów, zachwalających pod niebiosa ich ofertę w zakresie energii elektrycznej. Słowem, żyć nie umierać, kogo by nie wybrać, kieszeń klienta będzie miała jak w raju, same superlatywy. A gdyby powiedzieć nachalnym usługodawcom, że ich oferta jest przestarzała? Archaiczna, skostniała? I z innej epoki?
Nie jest to wcale takie pozbawione sensu, jak mogłoby się pierwotnie wydawać. Powoli zaczynamy wkraczać w erę niezależnej, indywidualnej produkcji energii. Zaczynając od podstaw – małymi kroczkami wchodzą na rynek buty, bądź kurtki, które na skutek ruchu właściciela wytwarzają prąd. Energia ta wystarcza do naładowania telefonu komórkowego, odtwarzacza mp3. Jest też gama innych gadżetów do tego służących – plecaki z wbudowanymi bateriami słonecznymi, specjalne garnki, w których gotując wodę przy okazji wytwarza się elektryczność do urządzeń mobilnych itp. Mało tego, czytałem kiedyś, że w Szwecji rozważa się wprowadzenie na dworcach kolejowych systemu, który będzie wytwarzał prąd przy pomocy… skumulowanych ludzkich oddechów.
Idźmy dalej, niedawno słyszałem w radio, że jeden ze szpitali w Radomiu zamierza się zaopatrzyć w niewielką, własną elektrownię. Ma ona pokrywać jego zapotrzebowanie na elektryczność. Podążając tym tropem, rozważa się budowę wielkich elektrowni słonecznych w Afryce, mające produkować ogromne ilości prądu. W Kalifornii zaś mają na dachach każdego z domów być zainstalowane baterie słoneczne. W optymistycznych założeniach przewiduje się, że takie gospodarstwa domowe mogą nawet odsprzedawać nadwyżki energii!! To samo upatruje się w samochodach elektrycznych, które mając nadmiar prąd, mogą podzielić się nią z resztą otoczenia.
Kolejna kwestia to drukarki 3D. Coraz głośniej mówi się o tym, że są w stanie wydrukować proste przedmioty. A kto wie, co przyniesie przyszłość? Może z ich użyciem domowy użytkownik stworzy nawet bardzo skomplikowane urządzenia?
Może to nieco odważna wizja, ale sądzę, że przyszłe pokolenia nawykłe do Internetu oswoją się z jego dobrodziejstwami. Wiedza techniczna tam zawarta, pozwoli im np. samodzielnie dokonywać skomplikowanych napraw sprzętu RTV, AGD, samochodów itp, z dużą pomocą wspomnianych wcześniej drukarek 3D. I znacznie to ograniczy zapotrzebowanie na usługi mechaników, remontowe itp.
Czyżby zatem pomału wchodzimy w erę wielkiej rewolucji przemysłowej? XIX wiek upowszechnił masowy przemysł, pewnego rodzaju uzależnienie społeczeństwa od wielkich dostawców różnego rodzaju dóbr. Teraz powoli historia zatacza koło, i wracamy chociażby do Średniowiecza, gdzie wioski, małe miasteczka, były samowystarczalne. I przemysł XXI wieku w dużej mierze rozdrobni się na pomniejsze, lokalne jednostki, zaspokajające wymogi tamtejszej ludności. A przyszłość będzie należeć do producentów, którzy umożliwią ludzkości samodzielne dbanie o własny byt i komfort.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie