Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski
2130
BLOG

Polska: "szczęśliwy" kraj budujący stadiony

Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski Rozmaitości Obserwuj notkę 45

Przed Polską niebywale trudny czas; coraz bardziej komplikuje się sytuacja naszych finansów publicznych, dramatycznie narasta zadłużenie, rosną ceny i podatki, czyli koszty utrzymania, coraz bardziej widoczna jest zapaść polskiego kolejnictwa, spada jakość kształcenia w polskich szkołach…

A tymczasem u progu nowego roku media zachwycają się postępami prac związanych z budową stadionów na piłkarskie mistrzostwa Europy. W trakcie uroczystości zawieszenia wiechy pod dachem budowanego w Warszawie Stadionu Narodowego premier Donald Tusk stwierdził ("Rzeczpospolita”, 5-6.01.) - "ta inwestycja pozwala uświadomić sceptykom i niedowiarkom, że to, co niemożliwe, jest możliwe, jeżeli tylko ma się wystarczająco dużo energii, pieniędzy i szczęścia”. Ta wypowiedź dobrze oddaje filozofię rządzenia poprzez cuda obecnego premiera. Jednak w tym czasie, gdy epatuje on Polaków sukcesami związanymi z budowaniem stadionów, rozpada się program budowy polskich dróg, NIK alarmuje, iż w dalszym ciągu niewiele czyni się w kwestii zabezpieczeń przeciwpowodziowych, w pociągach brakuje miejsc (wagony stoją na kolejowych bocznicach i czekają na przegląd techniczny, na który brak pieniędzy), a rząd wzmacnia kreatywną księgowość, aby jeszcze trochę odciągnąć zmierzenie się z rzeczywistością finansową.

Równocześnie oglądając programy informacyjne w mainstreamowych telewizjach (tutaj szczególne "osiągnięcia" ma ostatnio telewizja publiczna) można dojść do wniosku, że żyjemy w kraju pozbawionym istotnych problemów. Owe programy informacyjne stają się w przeważającej mierze jakimś dziwacznym przeglądem wydarzeń towarzysko-przyrodniczo-meteorologicznych. Zresztą to, co dzieje się w ostatnich tygodniach w telewizji publicznej pokazuje, iż szczególnie konsekwentna jest obecna władza w pilnowaniu medialnego przekazu. Podobną konsekwencję wykazuje w destrukcji systemu edukacyjnego. Czyli jej ideałem jest pozornie wykształcony "obywatel” spędzający większość czasu na wchłanianiu telewizyjnej papki, niezdolny do krytycznego oglądu otaczającej go rzeczywistości. Największą satysfakcję mieszkańcom Polski ma dawać oglądanie rozmaitych sportowych imprez, szczególnie piłki nożnej i co najwyżej debatowanie o losach piłkarzy. Dla premiera i jego współpracowników, którzy szczególnie upodobali sobie kopanie piłki, to może są najbardziej fascynujące problemy, ale Polacy powinny zdawać sobie sprawę, że (parafrazując Józefa Mackiewicza) "igrzyska nie zastąpią nam Polski”. W kraju, w którym brakuje pieniędzy na podstawowe potrzeby, wydaje się je, zadłużając jego obywateli, na błahostki. Dzisiaj Polska to nade wszystko kraj budowy stadionów, a im bliżej będzie EURO’2012, tym częściej głównymi informacjami będą wiadomości dotyczące tegoż wydarzenia. Zresztą będzie to znakomita „przykrywka” rozmaitych poważnych problemów, które będą się w tym czasie pojawiały.

Poza wszystkim warto zadać rządzącym twarde pytanie, jakie będą rzeczywiste, długofalowe korzyści z wybudowanych za ogromne, pożyczone pieniądze stadionów. Oto Polska stanie się niebawem krajem, w którym krajom rozwiniętym dorównamy jedynie w jakości piłkarskich stadionów, których koszty budowy spłacać będą nasze dzieci i wnuki, jeżdżąc po dziurawych drogach, tłocząc się w pociągach, czy też czekając miesiącami na wizytę lekarską u specjalisty… Ale w zamian za to będą sobie mogli popatrzeć na piękne stadiony, a nawet (jeżeli będzie ich stać) obejrzeć jakiś mecz. Może jeszcze będą mieli szczęście i zobaczą, jak polska reprezentacja odnosi zwycięstwo, a z trybun ogląda je z rodakami drogi miłujący ich przywódca-cudotwórca.

W momencie, gdy Polsce przyznano współorganizowanie piłkarskich mistrzostw Europy ogłoszono, iż dzięki nim nastąpi prawdziwy skok cywilizacyjny naszego kraju. Miały powstać nowoczesne drogi, nowe szybkie połączenia kolejowe, nowe lotniska, sieci hoteli i stadiony. Tymczasem powstaną tylko stadiony… Na dodatek w czasie, gdy rządzi Polską ekipa przedkładająca piłkę nożną ponad wszystko, nasza reprezentacja notuje najniższą w historii pozycję w światowych rankingach. Tak oto, stawiając na piłkę nożną, rząd specjalnych sukcesów w rzeczywistości nie odnosi, jak zwykle notuje je jedynie w sferze medialnej.

Współczesna Polska to kraj w większości uśpionych obywateli, zadowolonych że z kranów płynie (coraz droższa) ciepła woda, a władzy nie sprawują ludzie mówiący o realnych problemach i stawiający przed obywatelami jakiekolwiek wymagania. Owa większość pragnie generalnie mieć tzw. święty spokój, zajmować się błogim "tu i teraz”, a co będzie jutro, to już zbędny problem. Jednak rzeczywistość, wcześniej czy później (raczej wcześniej), upomni się o poważne traktowanie. Już zresztą część osób zaczyna zdumiewać się, że rosną ceny, inni zaczynają zdawać sobie sprawę, że pod Smoleńskiem zdarzyła się wielka narodowa tragedia, której przyczyny owiane są mgłą tajemnicy, a rządzący nie czynią niczego, aby ową mgłę rozwiać. Równocześnie "zgrilowani” Polacy nagle słyszą z ust premiera Tuska, iż rosyjskie ustalenia w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy są nie do przyjęcia, a przecież wcześniej słyszeli od niego, iż Rosjanie robią wszystko, aby rzetelnie wyjaśnić powody tragedii. Jednym z fundamentów zagranicznej polityki miłości obecnego rządu miało być nowe otwarcie z relacjach z Rosją. Tymczasem Rosjanie raz jeszcze pokazują, że polityka zagraniczna to poważne zadanie, a nie gra w piłkę nożną. Podobny obraz wyświetli niebawem rządowi rzeczywistość. Jednak największe koszty rządowej infantylności, a może cynizmu, zapłacą obywatele Rzeczypospolitej, szczególnie ci mniej zamożni. Zapłaci także Polska, w każdym praktycznie wymiarze wpędzana w kryzys. Może się okazać, że w 2011 roku rząd walcząc o reelekcję poprzez kolejne medialne sztuczki odwlecze ujawnienie się skutków swoich fatalnych rządów, ale uderzą one nas jeszcze mocniej po wyborach.

Dzisiaj polska rzeczywistość dla tych, którzy znają naszą historię (jeżeli minister Hall zrealizuje swoje pomysły, to będzie ich coraz mniej), przypomina czasy saskie. Wówczas przebudzenie Polaków nastąpiło zbyt późno i Rzeczypospolitej nie udało się uratować. Warto jednak przypomnieć, iż owo przebudzenie Polaków zaczęło się od ratowania polskiej edukacji. Dzisiaj również trzeba szczególną uwagę kierować na to, co dzieje się w systemie oświaty. Im wcześniej Polacy zrozumieją koszmarne skutki działań rządu Donalda Tuska w tym obszarze, tym szybciej rozpocznie się proces rzeczywistej naprawy Rzeczypospolitej. Trzeba nam bowiem "dużo energii, pieniędzy i szczęścia”, aby budować realne podstawy silnego państwa, a nie stadiony.

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości