Sławomir Julke Sławomir Julke
113
BLOG

O wijącym się cyniku

Sławomir Julke Sławomir Julke Polityka Obserwuj notkę 4

Redaktor Tomasz Słomczyński z "Dziennika Bałtyckiego Polska Times"  przeprowadził autoryzowany wywiad z podejrzanym o wielokrotne łapówkarstwo i okłamywanie wymiaru sprawiedliwości prezydentem Sopotu.  To chyba pierwsza rozmowa,  w której zadane zostały Jackowi K. proste pytania demaskujące jego specyficzną prawdomówność.  Z tego powodu, że wywiad został opublikowany wyłącznie w lokalnym wydaniu dziennika  zamieszczam poniżej przedruk tej rozmowy.

"Panie prezydencie, pozwoli Pan, że włączę dyktafon...


Jaki ma pan dyktafon?

A nawet nie wiem, jaka to jest firma...

Ale nie Panasonic?

Chyba nie. A co, Julke miał panasonica?

Nie mogę ujawniać tajemnicy śledztwa. Bardzo żałuję, że wszystkie ekspertyzy nie są jawne.


No dobrze, nie będę dopytywał. Będzie Pan startował w wyborach na prezydenta Sopotu?

Nie wiem. Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji. I nie chcę za wcześnie zaczynać kampanii wyborczej, bo na razie skupiam się na codziennej pracy.

Przed rokiem mówił Pan, że nie będzie kandydował?

Bo wtedy walczyliśmy z Pawłem Orłowskim i innymi ludźmi z urzędu o środki unijne i ta walka jeszcze się nie skończyła. Plany pokrzyżowała mi tragiczna sytuacja po 10 kwietnia i w konsekwencji decyzja Pawła Orłowskiego o przyjęciu mandatu posła. A był to bardzo dobry kandydat. Ale cóż, odszedł do Warszawy.

Przed referendum mówił Pan, że nie będzie startował. Teraz mówi Pan co innego.

Jeszcze nie powiedziałem, że będę startował. Praca dla Sopotu daje mi wiele satysfakcji i jest ogromnym wyzwaniem.

Mówiąc "jeszcze nie wiem" przygotowuje Pan opinię publiczną do tego, że Pan wystartuje. Tak to interpretuję.

Oczywiście ma pan do tego prawo.

Wielu sopocian zagłosowało na Pana, wychodząc z założenia, że powinien Pan dokończyć to, co zaczął' czyli swoją kadencję, a potem miał Pan odejść - tak jak Pan zapowiadał.

Zdaję sobie sprawę, że jeżeli będę chciał kandydować, to tamta obietnica będzie niekorzystna dla mnie. Ale to mieszkańcy zawsze oceniają w wyborach. Tak jak ocenili w referendum moją pracę dla Sopotu.

A co Pan powie mieszkańcowi, który wstanie na przykład na wiecu i powie - "głosowałem na Pana w referendum, bo obiecał Pan, że nie będzie kandydował na następną kadencję"?


Wypada taką osobę przeprosić. Były inne okoliczności, teraz są trochę inne...

Jak się zmieniły okoliczności?

Jak się przygotowuje swojego zastępcę na stanowisko prezydenta Sopotu, a potem on musi odejść do Sejmu, to jest problem.

Dlaczego Pan tak promował Pawła Orłowskiego?

Dlatego, że jest świetnie wykształcony, dobrze rozumie gospodarkę, bardzo odpowiedzialny...

Pana opinia o Orłowskim jest powszechnie znana, pozwoli Pan, że przerwę. Czy w Sopocie mamy układ, w którym jest prezydent Karnowski, wiceprezydent Orłowski...

I 38 i pół tysiąca sopocian...

Orłowski byłby samodzielnym prezydentem? Czy może słuchał układu?

Wie pan, jak ktoś jest wybierany w wyborach bezpośrednich na prezydenta miasta, to słucha tych, którzy go wybierają. Mieszkańców, dla których pracuje, a nie jakiegoś wymyślonego "układu".

 

Komentarz: Jak widać cynizm nie jest cechą Jacka K. Zasięg tragedii smoleńskiej dotknął również stołka szefa sopockiego magistratu. Zapewne gdyby nie 10 kwietnia Jacek K. nie wystartowałby w kolejnych wyborach. Sondaże dające namaszczonemu przez niego kandydatowi na stanowisko prezydenta Sopotu kilkuprocentowe poparcie i obawy o utratę ciągłości władzy nie mają tu żadnego znaczenia. Zapewne też ekspertyzy fonoskopijne, nad których tajnością boleje Jacek K. nie są powodem opóźniania przez niego samego skierowania przeciw niemu aktu oskarżenia do sądu.

 

źródło:http://sopot.naszemiasto.pl/artykul/427030,sledztwo-bez-konca-w-sprawie-tzw-afery-sopockiej,id,t.html

www.slawomirjulke.blogspot.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka