Ano tak, jak kazają profesor Barowicz w swej znakomitej książce pt. Kuchnia wędkarska (setki przepisów przemyślanych pod kątem konkretnych gatunków ryb). Jest tam taki przepis na łososia w sosie cytrynowym. Rybę w dzwonkach czy filetach gotujemy z włoszczyzną przez pół godziny, a z tego bulionu przyrządzamy sos w następujących paru krokach:
- rozrobić w rondelku stopione masło z mąką,
- wlać do tego dwie szklanki rzeczonego bulionu (przepis opiewa na kilogram ryby),
- dodać białę wino, pół szklanki bodaj,
- dodać skrókę z cytryny obtartą na małym oczku, następnie tę cytrynę wycisnąć i dolać ten sok,
- dobrze pogrzać, w sensie lekko podgotować, doprawić solą (ja dodaję też imbir i szczyptę białego pieprzu - komponuje się z cytryną jak ta lala,
- sos nieco ostudzić, dodać doń dwa żółtka i rozrobić, następnie ponownie zagrzać - nie gotować!
Zaręczam, że warto się pobawić - sos jest wspaniały! Rybę gotowaną podajemy z ziemniakami, polaną tymże sosem. Ja jednak się wycwaniłem - po sprawieniu ryby zrobiłęm bulion z głowy, płetw i resztek po filetowaniu - wyszło pół słoika 0,9 L z dodatkowymi kawałkami mięsa, głównie głowizny. Pozwoliło mi to na tradycyjne usmażenie ryby, a sos z głowiznowego bulionu zyskał dodatkowo - głowiznę zmiksowałem i wyszła wspaniała, zawiesista zaprawa.
Podałem to z kaszą perłową, do tego obowiązkowo siekana zielenina - tym razem koper.
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości
