Skowronki północy

Mowa, oczywiście, o gawronach. Na śniegu szczególnie dobrze wyglądają, są już gotową grafiką czy piktogramem, jak zauważyło kiedyś dwóch panów w telewizji; jeden z nich był fotografem przyrody, zdobył niegdyś wielkie uznanie właśnie serią zdjęć gawronów na śniegu. Mówił, że bardzo lubi gawrony, choć "nikt na to nie patrzy" - ale on znał pewnego Niemca, który machał na powitanie ręką do każdego napotkanego gawrona. W ogóle czuję sympatię do krukowatych, a gawron jest takim ichnim modelem: bo czarny, bo spory - ale nie NAJwiększy (ustępuje, jak wiadomo, krukowi).

Zabawne to wszystko, bo dziś widziałem dwa gawrony na bialuśkim śniegu i zdawały sie być z lekka ogłupiałe. Jeszcze do tego odmienionego otoczenia nie przywykły. Gawrony, jak i wrony, zabawnie podbiegają, gdy się na nie tupnie. Ponadto gawrony wyglądają, jakby nie miały oczu: idealna czerń! Choć podobno one siebie nawzajem widzą w kolorach tęczy.

Zanim spadł snieg był "sezon na orzechy" - i gawroniska (a także wrony) łaziły, kolebiąc się "jak baby w ciąży", z orzechami włoskimi w dziobach. Gdzie nie spojrzeć - tam stał jakiś gawron i dzierżył cenny, a bezużyteczny łup; póki mu ktoś lub coś tego nie rozwali (np. koło samochodu). Żona raz podeszła do takiej grupki, a te się zerwały, orzecha zostawiwszy na miejscu; rozdeptała więc tego orzecha i odeszła parę metrów dalej, gdzie wcześniej stała - gawrony jednak nie podfrunęły ani nie przylazły, widać obawiały się zasadzki... Za to gdy żona na chwilę weszła do pobliskiego budynku, to po wyjściu nie było już ani skurupki - wszystko ślicznie wysprzątały...

I jak tu ich nie lubić - takie sympatyczne potwory!

Albo ta wrzeszcząca wrona na łasze... Zobiła sie na Odrze taka maleńka, płaska wysepka z piasku - tzw. łacha. Zlądowała tam wrona i zaczęła wrzeszczeć agresywnie na pozostałe ptaki - mewy i kaczki. Mewy ustępowały, nie chcąc się narażać wariatce - ale kaczki były jakieś nieruchawe... Co wronę wielce irytowało! Więc darła się jeszcze bardziej, aż kaczki nieco od łachy odpłynęły. Po czym wrona skrzyknęła się z jakąś inną z pobliskiego drzewa - i odleciała.