Omlet na inszo

Żona robi omlety chętnie, na śniadanie. Przez lata wypracowała sobie specyficzną formułę - nie daje mąki, tylko namoczone płatki owsiane (tym lepsze, gdy z domieszką - płatków gryczanych, jęczmiennych, czy świetnych otrębów żytnich), a dodatkowo startą drobno marchewkę. Wygląda to tak:
- wieczorem zalewany szklankę płatków wodą i zostawiamy w lodówce; można je wcześniej podprażyć na patelni; można też je zalać bezpośrednio przed sporządzaniem omletu - ale wrzątkiem;
- ubijamy dwa-trzy białka jaja kurzego, przecieramy na drobno ze dwie marchewki (robiliśmy też z przetartą dynią i też było dobre), mieszamy;
- dodajemy żółtka, płatki, przyprawy (sól, bazylia, pieprze itp. - albo też robimy na słodko);
- wylewamy mieszaninę na rozgrzaną patelnię z odrobiną oleju, omlet ma się ścinać pod przykryciem na niewielkim gazie (bardzo w tym pomaga żeliwna podkładka pod patelnię);
- gdy już się ładnie zetnie i jest dość spoisty, zsuwamy go na pokrywkę i umieszczamy na patelni na drugiej stronie; dajemy mu dojść już bez pokrywki.
Smacznego!