Zadziwiają mnie wypowiedzi ludzi w tym rodzaju, że Niemcy "zabili futbol" (gdy tymczasem pokazali go w tych MŚ z jak najlepszej strony) i różne takie - ale najbardziej mnie poraża naiwność osób sugerujących, że mogli jednak "okazać litość", zastopować przy 3:0 i "dać sobie strzelić" bramkę honorową.
WTF?!?
Gdyby Niemcy odpuścili, gdyby przestali grać do przodu i dążyć do strzelania bramek - to po prostu by nie grali w piłkę nożną, tylko w jakąś inną grę. Co więcej - gdyby w tym czasie Brazylia zaczęła grać w piłkę nożną, to mogłaby nawet ten mecz wygrać. Tak! Czynnik psychologiczny ma olbrzymie znaczenie. Doświadczałem tego sam m.in. grając w słynne "piłkarzyki" (nie śmiać się! psychologia gry pozostaje ta sama) z pewnym Austriakiem z Klagenfurtu. Po minucie prowadziłem 4:0 i zrobiło mi się chłopaka zwyczajnie żal (a dobry w tym jestem, znaczy w piłkarzyki!) - więc "przystopowałem nieco". I co? I przegrałem meczyk 6:8! Dlaczego? Bo popuściłem cugli, pozwoliłem Austriakowi złapać oddech nie chcąc go ogolić 8:0 - i tym razem on wziął mnie w cugle. Słuszna kara za to, że przestałem grać w tę grę, w którą graliśmy i w którą grać do końca należało - no właśnie w piłkarzyki. Grałem w nie-wiadomo-co, może w kulki - i to się zemściło.
Mieć do Niemców pretensje o to, że grali w piłkę, a nie w kulki? Litości... To by się naprawdę zemściło. Mówię wam, przegraliby ten mecz 3:5...
***
Niemcy, Niemcy... Wyrażam niejako przy okazji głebokie przekonanie, że różne historyczne zaszłości wcale nie dowodzą, że są to jacyś specjalni, jakby trochę źli ludzie. Uważamy tamte ich postępki, tamte metody za straszliwe, nieludzkie i karygodne po wsze czasy - ale świadkowie tamtych czasów, tacy jak Henryk Elzenberg, poczynili pewne spostrzeżenie: potępienie tamtych metod dotyczyło bardziej tego, że to Niemcy je wdrożyli jako pierwsi; gdybyśmy to my nimi rozporządzali, to nie byłyby one aż tak znów godne potępienia - w poszczególnych przypadkach dałoby się je, prawda, usprawiedliwić...
