Za uratowanie tegorocznego, damskiego Wimbledonu od totalnej kompromitacji.
I postawienie gigantycznego znaku zapytania przy pytaniu, jakim cudem jej rywalka dotarła aż do finału?
Nie bez znaczenia będzie oczywiście utarcie nosa germańskiemu Borysowi (Beckerowi), który już takie duby smalone wyplatał na temat walorów i zalet tenisowego buraka o polskich korzeniach, że zaczynałem się poważnie zastanawiać, czy on rzeczywiście kiedykolwiek grał w tenisa i ma o tym sporcie jakieś pojęcie?
Ja wiem, że z honoru tegorocznego, damskiego turnieju w Londynie do uratowania i tak zostały już resztki, ale dobre i to.
Można nie lubić dziwacznego, czasami na wpół szalonego i maksymalnie uproszczonego stylu gry Francuzki. Jej cyrkowo-groteskowego zachowania miedzy wymianami, ale nikt nie może zaprzeczyć, że to jest niesdamowity walczak i że od sześciu lat plasuje się w szerokiej, 15-osobowej czołówce światowego rankingu, bywała w pierwszej dziesiątce i ma na rozkładzie chyba wszystkie zawodniczki ze światowej czołówki. Z Sereną Williams włącznie, z którą wygrała podczas Wimbledonu w 2011 r., ale poza Agnieszka Radwańską.
Gratulacje Marion, jak widać tobie powrót do treningów z Ojcem wyszedł na zdrowie.
PS
Ale poza wszystkim, tak słabego finału WS, w którym w tenisa grała właściwie jedna tylko osoba, jeszcze nie widziałem.
Inne tematy w dziale Polityka
