Do sługusów władzy

pełniących funkcję tzw. rektorów Politechniki Warszawskiej oraz AGH, którym się pewnie wydaje, że ratują swoje tyłki oraz którzy prawdopodobnie prywatnie tłumaczą swoje zeszmacenie "dobrem kierowanej przez nich, państwowej uczelni".

Towarzysze!

Oczywiście, że w sprawie wyjaśniania przyczyn Katastrofy Smoleńskiej profesorowie Jan Obrębski i Jacek Rońda nie reprezentują urojonej sobie przez was, i tyleż wartej co wy sami - "renomy uczelni", tylko samych siebie, swój dorobek, swoje umiejętności i swoją odwagę.

Nie musicie się więc tak tchórzliwie podniecać.

Nikt nigdy tego nie pomyli. 

Co więcej, niczego w ten sposób nie ocalicie, wręcz przeciwnie, zgnoicie tylko jeszcze bardziej i tak wyjątkowo już marną reputację tych dwóch szkół wyższych, a siebie wpiszecie na listę hańby, która przetrwa dziesięciolecia.

Przypisując sobie prawo do postawienia kierowanych ministerialną decyzją uczelni w poprzek drogi do poszukiwania prawdy, a więc sprzeniewierzając się zarówno naczelnej zasadzie kierującej postępowaniem naukowca, ale i każdego, uczciwego człowieka.

Nie ma obawy, wasz służalczy gest, podobny do postepowania tych wszystkich, którzy przez dziesięciolecia ochoczo i pod dyktando Kremla zakłamywali zbrodnię w Katyniu, nie zostanie zapomniany.

Jeszcze wasze wnuki będą się tego wstydzić, patrząc na podziw, jakim są otaczane nazwiska naukowców, takich jak prof. Obrębski czy Rońda.

Ale hańba, pojęcie wam, jak się zdaje, kompletnie obce, to za mało.

Jestem przekonany, że prędzej czy później zapłacicie za swoje zachowanie w sposób dla was bardziej zrozumiały i konkretny.