Bez znaczenia, bo od Jelinek lepszy byłby nawet Kazik Staszewski.
Prawdopodobnie i tak dostał tę nagrodę przez pomyłkę, bo zapomnieli dać Thomasowi.
Wielka postać kultury popu ostatniego półwiecza. I tyle, aż tyle. Dobre testy piosenek, dobra muzyka, ale czy teksty bez muzyki to jeszcze wielka literatura? W końcu piosenkarskiego Nobla jeszcze nie ma. A może ja coś przegapiłem?
Natomiast dawanie jemu literackiego Nobla świadczy prawdopodobnie o tym, że ta nieszczęsna komisja zaczęła już przyznawać nagrody pośmiertne.
Bo jeśli Bob Dylan, to czemu nie Burroughs, Kerouac lub Ginsberg? W końcu to jego idole, a pisarsko dużo bardziej, nazwijmy to, wysmakowani i zawikłani, oraz agresywni, co wszelkich szafarzy nagród wprawia wręcz w ekstazę.
Nauczyciele nie żyją, to dajemy nagrodę uczniakowi, który siedząc na płocie, wyśpiewywał pod ich oknami piosenki, w rytm których stukali się browarem.
Nie wiem, czy biorąc pod uwagę moją sympatię i podziw dla wielu jego utworów, zrobiono mu tym Noblem wielką czy mniejszą krzywdę?. Bo moim zdaniem krzywdę zrobiono na pewno.
