Niektórych tak boli moja krytyka Kościoła, że nawet moją wiarę nazywają lekceważąco wiarą w „bożka”, dając tym samym do zrozumienia, że to oni są w posiadaniu jedynej Prawdy o Absolucie. Dla mnie to śmieszne. Nikt nie wie NIC o Bogu, błądzimy jak dzieci we mgle, możemy co najwyżej zaufać jakiejś „świętej księdze”, która może nas jednak uczyć ZŁA, jak np. Biblia, w której mowa o mordowaniu cudzołożników, homoseksualistów czy czarownic. I co wtedy? Czy zbliżamy się do Boga, jeśli słuchamy księży, będących często ludźmi ułomnymi, zakłamanymi czy wręcz głupimi? Czy Kościół ma prawo zagarniać dla siebie ideę Stwórcy? Zastanówcie się nad tym sami.
Stulecia dyskryminacji, prania ludziom mózgów i wpływania na władzę, by ta udzielała mu przywilejów, ziemi, bogactw... Oto prawda o największej organizacji świata. I nie zmieni tego nawet tysiąc dobrych duszpasterzy. Oni giną w odmętach podłości, mierności i durnoty, jakimi zionie Kościół. Każdy Kościół, ale w szczególności Rzymskokatolicki. Nawet papież nie uratuje dobrego imienia tej chorej megakorporacji.
