Nieżyczliwi o PiS-ie mówią, że to partia wodzowska, w której liczy się tylko to, co robi i mówi Jarosław Kaczyński. Nic bardziej błędnego!
Portal Niezależna.pl podał, że Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się powołać zespół parlamentarny, którego zadaniem będzie „likwidowanie zagrożeń dla demokracji pod rządami Platformy Obywatelskiej”. Na czele zespołu stanie jego pomysłodawca – Krzysztof Szczerski, były wiceminister spraw zagranicznych, który tak przedstawił swoje zamiary: „Tematem głównym będzie ochrona pojęcia Polski jako demokratycznego państwa prawa. (…) Państwo jest w stanie krytycznym i prawo jest w stanie krytycznym”.
To, że pod rządami Tuska państwo, a więc prawo też, jest w stanie krytycznym, to my – pilni słuchacze mów Jarosława Kaczyńskiego - doskonale wiemy i bez zapewnień Krzysztofa Szczerskiego. Za to jestem głęboko zdziwiony drastyczną różnicą ocen stanu polskiej demokracji między prezesem PiS, a byłym ministrem spraw zagranicznych.
No bo stan krytyczny i zapowiedź likwidowania zagrożeń oznaczają, że demokracja jeszcze w Polsce jest, tylko jest z nią źle i trzeba jej bronić. A przecież niedawno Jarosław Kaczyński powiedział, że Polska jest oligarchią, a nie normalną demokracją. A przepraszam bardzo, ale nie chciałbym, żeby mi tu ktoś – nawet tak kompetentny i wspaniały jak poseł Krzysztof Szczerki – bronił oligarchii.
A jeszcze wcześniej Jarosław Kaczyński mówił, że Polska jest kondominium niemiecko-rosyjskim. I co, ten zespół parlamentarny będzie chronił takie paskudztwo? Na kondominium to przydałby się raczej oddział partyzancki i budowa struktur państwa podziemnego, czyż nie?
Cieszy mnie oczywiście, że Prawo i Sprawiedliwość jest partią, w której możliwe są tak głębokie różnice ocen, ale zarazem czuję się zdezorientowany, bo teraz nie wiem, jak to jest z moją nieszczęśliwą ojczyzną.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka