Prezes PiS wygłosi dzisiaj „kontrexposé”. Powiedział, że to będzie alternatywa dla rządu Tuska.
Wiem, że dowcipy wykorzystujące brzmienie nazwiska to marne dowcipy, ale w tym wypadku trudno uniknąć skojarzeń ze słynnym szmoncesem o tym, jak Żyd tłumaczył synowi, co to jest alternatywa.
Znamy już główne tezy tej nieszczęsnej alternatywy, z wypowiedzi „strażnika wycieraczki” i z wywiadu Jarosława Kaczyńskiego dla „Naszego Dziennika”. Ale nawet gdyby Hofman i Kaczyński milczeli, każdy jako tako obeznany z polityką z łatwością sam wyrecytowałby owe tezy.
W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prezes zaczął od edukacji. Jego recepta jest prosta: zaprzepaszczenie dorobku poprzednich rządów („Całkowita reforma systemu oświaty. To, co zrobiono 13 lat temu, wyraźnie się nie sprawdziło i należy to zmienić. Zlikwidujemy gimnazja, które kompletnie się nie udały”), a szczególnie rządu Donalda Tuska („Państwo przejmie odpowiedzialność za szkoły i odciąży samorządy”).
Tę samą kurację Kaczyński chciałby zaaplikować systemowi emerytalnemu (cofnięcie reform wprowadzonych przez obecny rząd), służbie zdrowia („Zlikwidować niewydolny NFZ (…) Powrót do finansowania budżetowego”) i sądownictwu (minister sprawiedliwości znowu byłby też prokuratorem generalnym).
Polskę czekałby kolejny gruntowny remont naszego wspólnego domu. Ile razy w ciągu niecałego ćwierćwiecza można się bawić w wymyśloną przez K. I. Gałczyńskiego grę towarzyską polegającą na moczeniu suszonych śliwek i ponowne ich suszenie? Tyle tylko, że koszt tej gry byłby troszkę większy, niż ze śliwkami…
Kaczyński ma to w nosie, bo nigdy w życiu nie zarobił grosza w sposób inny niż z państwowej kasy (o, przepraszam, pod koniec komuny krótko żył ze składek szeregowych opozycjonistów), za to odkąd jest dygnitarzem, żyje luksusowo i uważa to za oczywistą oczywistość.
W tym wywiadzie nie mogło zabraknąć totalnej krytyki całego okresu transformacji, z wyjątkiem – oczywiście – rządów Jana Olszewskiego i PiS-u. Założę się o duże pieniądze, że Kaczyński najchętniej cofnąłby Polskę do roku 1989 i zaczął wszystko od nowa. I niekoniecznie likwidując socjalizm, skoro tak dużo kluczowych dziedzin życia chce finansować bezpośrednio z budżetu.
Jest też o wymiarze sprawiedliwości. Tu też prezes PiS ma receptę prostą jak budowa cepa: zaostrzyć kary. I tak dobrze, że nie – wzorem Lenina – rozstrzeliwać. Zatrzymam się na jednym przykładzie: „Przedstawimy propozycje zaostrzenia prawa karnego. Nie może być tak, że ludzie, którzy kogoś zamordowali, po kilku latach wyszli na wolność. Chodzi o skończenie z fikcją pobić ze skutkiem śmiertelnym. Muszą być one traktowane jak zabójstwa. Każdy, kto zabija, poza szczególnymi okolicznościami, takimi jak ochrona własna, musi wiedzieć, że jego życie w jakimś sensie się skończyło. Podobnie rzecz ma się w przypadku pobić, których skutkiem jest trwałe kalectwo”.
Teoretycznie jest w tym dużo racji. Chyba każdego z nas oburzają skandalicznie niskie wyroki za skatowanie kogoś na śmierć. Tylko że wprowadzenie pomysłów Kaczyńskiego uderzyłoby też w tych, którzy naprawdę nieumyślnie spowodowali czyjąś śmierć. Rzeczywiste rozwiązanie problemu nieodpowiednich kar polega nie na ich zaostrzaniu, ale na właściwym stosowaniu istniejących przepisów. Czyli na jakości sędziów: ich fachowości i odpowiedniej etyce zawodowej. Ale w tych sprawach osiągnięcie poprawy jest trudniejsze i wymaga lat. Prezesowi PiS marzy się droga na skróty. Gdy go posłuchamy – obudzimy się w kraju drakońskich kar za każde przestępstwo. Już to przerabialiśmy. Może niektórzy chcą to przerabiać ponownie, ale mam nadzieję, że nigdy nie uzyskają odpowiedniej przewagi.
Na koniec kącik humoru. Dzisiaj Wielki Wycieraczkowy znowu mówił o błędach Zbigniewa Ziobry: „To były błędy polegające na kompromitacji idei walki z przestępczością. Walczyć z przestępczością trzeba, ale niektóre wystąpienia medialne czy różne działania pana Ziobry spowodowały, że dało się wmówić Polakom, że PiS jest partią, która nie chce walczyć z przestępczością, a z Polakami”
Komuniści toczka w toczkę tak tłumaczyli – nazwijmy to tak – niedociągnięcia socjalizmu. Ogólnie było fantastycznie, ale co pewien wrogowie ludu i agenci światowego imperializmu wkradali się w szeregi komunistów, jakimś niepojętym sposobem zdobywali najwyższe kluczowe stanowiska i „kompromitowali” słuszną ideę.
Kiedy Hofman przejrzał na oczy co do kompromitujących postępków Ziobry, już wtedy, gdy Szeryf IV RP z dumą ogłaszał, że „Już nikt nigdy przez tego Pana życia pozbawiony nie będzie”, czy dopiero teraz?
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka