Główny Urząd Statystyczny opublikował właśnie opracowanie „Sytuacja makroekonomiczna w Polsce w 2012 r. na tle procesów w gospodarce światowej” (http://stat.gov.pl/gus/5840_13398_PLK_HTML.htm). Jest tam m.in. tabela przedstawiająca skumulowany wzrost (lub spadek) PKB w krajach Unii w latach 2007-2012. Dla całej Europy jest to okres ostatniego roku sprzed kryzysu i lat kryzysu, aż do ubiegłego roku. Dla Polski jest to także okres rządów koalicji PO-PSL, co ma dodatkowe znaczenie.
Średnia dla wszystkich krajów Unii Europejskiej wyniosła minus 0,8%. Ta średnia byłaby znacząco wyższa, gdyby nie katastrofalny wynik Grecji (spadek o 21 proc.) i Łotwy (spadek o 12,2%). Bardzo znacznie skurczyły się też gospodarki Włoch, Irlandii, Portugalii, Słowenii, Estonii i Węgier (od 6,9% do 4,8%).
Wzrost PKB osiągnęło 11 krajów: Austria, Belgia, Bułgaria, Cypr, Czechy, Malta, Niemcy, Polska, Rumunia, Słowacja, Szwecja. Celowo podałem je w kolejności alfabetycznej, aby uwypuklić pointę.
Bo w ułożeniu od najlepszego wyniku – tabelę otwiera Polska ze wzrostem o 18,2%. PKB drugiej w kolejności Słowacji wzrosła o 10,5%, a więc różnica między liderem, a resztą krajów jest bardzo duża. Trzecie miejsce zajmuje Malta, która – przy całym szacunku dla tego dzielnego narodu – ma nikły wpływ na ogólną sytuację gospodarki całej Europy. Najsilniejszy kraj Europy, Niemcy, zanotował przyzwoity (jak na lata kryzysowe oczywiście) wzrost o 3,6%. Ale te niecałe cztery procent mają ogromne znaczenie dla całej Europy, a najwięcej dla Polski, dla której Niemcy są największym partnerem gospodarczym i gdyby niemiecka gospodarka dołowała, polska na pewno nie osiągnęłaby tak dobrego wyniku.
Nie zmienia to jednak faktu, że otwieramy tę tabelę, i to z tak dużą przewagą nad resztą krajów. Mamy powody do dumy.
Przynajmniej niektórzy z nas. Bo dla chyba wszystkich zwolenników PiS lata 2007-2012 w polskiej gospodarce to pasmo klęsk. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wielokrotnie porównywał polską gospodarkę do tonącego „Titanica”. Jeżeli widział jakąś różnicę, to tylko taką, że prawdziwy „Titanic” zatonął raz, a polska gospodarka – zderza się z górą lodową i tonie każdego dnia.
Jarosław Kaczyński i wszyscy jego zwolennicy patriotyzm pojmują bowiem jako obowiązek – skoro to nie oni rządzą – mówienia o polskiej gospodarce tylko źle.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka