Kawa magazyn Kawa magazyn
82
BLOG

RYSZARD BUGAJ - 20 lat wspomnień cz. 1

Kawa magazyn Kawa magazyn Polityka Obserwuj notkę 17

 

 

Kilka wyjaśnień autora

Każdy uwikłany jest w swoją biografię. To pierwszy powód, dla którego uznałem, że prezentując garść uwag o tym, co działo się w Polsce w minionych latach (i o wyzwaniach przyszłości) powinienem się też wytłumaczyć z własnych uczynków. Z tych samych przyczyn przedstawiam kilka dygresji dotyczących spraw, w które byłem osobiście uwikłany. Zamieszczam również pewną ilość „subiektywnych biografii” osób, z którymi się zetknąłem.

Nie byłem „historyczną figurą”, ale po 1989 roku przez blisko 8 lat byłem parlamentarzystą i przez kilka lat kierowałem partią polityczną – Unią Pracy – która odniosła początkowo sukces, ale obecnie znajduje się na kompletnym marginesie (istnieje raczej pozornie). Wcześniej działałem w demokratycznej opozycji, a później – po przegranych wyborach parlamentarnych – nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca na publicznej scenie. Stałem się po trosze politycznym emerytem, a po trosze politycznym dysydentem. Nie czuję się wyobcowany, bo wiem, że bardzo duża część moich rodaków także nie sympatyzuje z żadnym ugrupowaniem politycznym i często wybiera według zasady „mniejszego zła”. To, rzecz jasna, oznacza brak wpływu na bieg polskich spraw i bywa źródłem frustracji.

Ale jest jeszcze inny powód, dla którego piszę o własnej historii. Myślę, że moim (i nie tylko moim) obowiązkiem jest zdać relację z niektórych przynajmniej zdarzeń, w których uczestniczyłem, bo nie zawsze są one udokumentowane (albo są udokumentowane jednostronnie).

Oczywiście pisanie o sobie jest ryzykowne – łatwo ulec pokusie, by przedstawić się w pozytywnym tylko świetle. Jakiś czas temu przeczytałem książkę D. Tuska (Solidarność i duma). Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że takiej właśnie narracji trzeba unikać, jeżeli zamierza się po prostu zdać relację. Nie wiem, czy zdołam wystarczająco wyzbyć się – naturalnej przecież – skłonności do eksponowania własnej roli. Takie mam postanowienie. Ale jest tu jeszcze jeden problem: „okulary autora”.

Zawsze miałem - i mam nadal - poglądy lewicowe (w dalszych partiach tego tekstu zamieszczam dygresję zatytułowaną: Lewica, czyli co? Ale odczuwam potrzebę, by już tu „odciąć się” od niektórych postaci postrzeganych często, lub nieraz, jako ludzie lewicy, np. od L. Millera lub J. Palikota) … i trochę antykomunistyczne (również anty-poskomunistyczne). Lewicowa orientacja, to dla mnie przede wszystkim wybór na poziomie wartości: głównie niechęć do wielkich nierówności. Ale są to też pewne przekonania aksjologiczne, na przykład, że w rozwoju gospodarczym solidarność ludzi nie musi być przeszkodą, a może być zgoła atutem, że aktywne państwo narodowe (to nie znaczy etniczne) może być skutecznym stymulatorem rozwoju. Jest to również przekonanie, że „elity wcale nie wiedzą lepiej”, a więc demokracja powinna dawać większości nie tylko prawo wybrania swoich przedstawicieli, ale i prawo skutecznego rozstrzygania o zasadach ustrojowych i o polityce państwa. Mój – umiarkowany zresztą – antykomunizm nie wynika (taką mam nadzieję) z emocji, ale ze spokojnej oceny tego, czym był komunizm (był zaułkiem historii) i czym byli jego funkcjonariusze (najpierw przede wszystkim przestępcami, a potem przede wszystkim karierowiczami).

Przez takie „okulary” patrzę na świat i historię. Z pewnością nie pozostaje to bez wpływu na różne oceny, które formułuję. Od tego nie ma ucieczki. Nie mogą od tego uciec również ci, którzy lokują się w innym miejscu na mapie wartości i dokonują innych wyborów aksjologicznych. Niestety, często nie chcą tego przyznać. W przeszłości komuniści twierdzili, że mają „bezpośredni kontakt z historią” – poznali jej prawa obiektywne. Współcześnie weszli w te buty neoliberałowie i twierdzą, że wszystko wiedzą bez wątpienia. By się o tym przekonać wystarczy czytać, np. wywiady L. Balcerowicza i jego przybocznych.

I ostatnie już dwa zastrzeżenia (wyjaśnienia). Pisząc ten tekst, zawierzałem własnej pamięci (a wiem, że nieraz mnie zawodzi). Może więc się zdarzyć, że jakieś szczegóły relacjonuję nie dość precyzyjnie. W notkach biograficznych nie uwzględniam pewnie wszystkich ważnych faktów dotyczących ich bohaterów. Note te są nawet intencjonalnie subiektywne. Formułując różne opinie, wiele z pewnością zawdzięczam przemyśleniom różnych autorów, ale tylko w części przypadków dokumentuję to cytatem z podaniem źródła. Bo też opracowanie nie ma naukowych ambicji, a pełna dokumentacja źródłowa uczyniłaby je lekturą uciążliwą.

CDN.

Od red. Kawy: Tekst powyższy nie jest samodzielnym blogiem. Został jednak przez autora wyłącznie udostępniony redakcji do opublikowania na blogu magazynu Kawa.

Już w sprzedaży Piszą dla nas m.in.:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka