Aktualnie, żadne państwo na świecie nie wydaje się lepszym kandydatem na ,,najważniejszego'' sojusznika niż Stany Zjednoczone, a jednak jest kilka kwestii, na które Polska w relacjach z amerykanami powinna szczególnie uważać...
Podczas ostatniej wizyty w czeskim Terezinie Sekretarz Stanu USA Antony Blinken powiedział, że Polska, Węgry i Chorwacja to państwa, które powinny zrobić więcej w zakresie restytucji mienia i odszkodowań dla środowisk żydowskich.
Chcąc nie chcąc, cały czas wisi nad nami widmo wypłacenia roszczeń żydowskim środowiskom w kwocie mniej więcej 65 mld dolarów. Kwota niestety nie jest wyssana z palca bo potwierdzał ją sam Szewach Weiss, a przypomnijmy, że roczny budżet Polski wynosi ponad 600 mld zł, a więc jest to połowa tego na co przez jeden rok pracują wszyscy Polacy.
Oczywiście nie stać nas na płacenie takich pieniędzy, tym bardziej, że są to roszczenia fikcyjne nie mające prawnego uzasadnienia. Jednak ciągłe uzależnianie się od amerykanów w zakresie wojskowości czy ostatnio, w zakresie energetyki jądrowej może zmusić nasz Rząd do oddania tych roszczeń organizacjom żydowskim "w naturze" - czyli w nieruchomościach. Niestety oznacza to, że z dnia na dzień Polacy mogą stać się obywatelami drugiej kategorii we własnym kraju i to jest największe zagrożenie jakie wynika z uznania takich roszczeń.
Dodatkowo nie pomaga nam fakt, że PiS na rok przed wyborami (wiadomo, trzeba czymś rozhuśtać emocjonalnie swoich wyborców) obudził się w sprawie odszkodowania za II WŚ od Niemców, co daje legitymizację takich działań na arenie międzynarodowej, a jak wiadomo w świetle prawa Niemcy swoje odszkodowanie Polsce wypłaciły już za czasów komuny - co prawda rządowi sowieckiemu - ale jednak z ich punktu widzenia pieniądze poszły i sprawa dla naszych zachodnich sąsiadów jest zamknięta.
Jeżeli Niemcy zapłacą nam chociaż złotówkę, to będzie oznaczało, że środowiska żydowskie będą mogły wskazać: "Hej! Patrzcie! Sami biorą kasę za II WŚ, a nam, których dotknęła największa tragedia nie chcą nic dać!". To jest bardzo niebezpieczna sytuacja.
Dlaczego więc trzeba uważać na uzależnianie się w każdym aspekcie od USA?
Dlatego, że w stanach uchwalona jest ustawa 447/Just, która zakłada, że w krajach gdzie doszło do holokaustu, należy wypłacać odszkodowania nie konkretnym mieszkańcom, dziedzicom czy spadkobiercom, ale organizacjom, które w ich imieniu maja zebrać całą kasę.
Takie publiczne upominanie przez Blinkena Polski na forum międzynarodowym, ma być sygnałem ostrzegawczym, że USA będą bezwzględnie dążyć do zadowolenia swojego największego sojusznika jakim jest Izrael, a Polakom powinna włączyć się lampka ostrzegawcza...
Nasza polityka międzynarodowa od lat pozbawiona jest fundamentalnej elastyczności w każdym aspekcie dyplomacji. Ze wszystkimi sąsiadami jesteśmy skłóceni, narody, które wyrządziły nam największą krzywdę tylko przebierają nogami, żeby nadal robić ze sobą interesy (Niemcy i Rosja), a my chcemy na siłę być kolejnym stanem naszego "egzotycznego" sojusznika jakim jest USA.
Co teraz możemy zrobić?
Należałoby powoli schodzić z całkowitego uzależnienia się od amerykanów i już kolejne elektrownie jądrowe budować z innymi Państwami - tak jak słusznie, drugą elektrownię zbudujemy z Koreą Południową.
Należy być elastycznym i pragmatycznym. Teraz kierujemy się głównie emocjami i marzeniami o tym, że będziemy iść z USA ramię w ramię. Niestety nie będziemy. Jesteśmy ICH środkiem do osiągania ICH większych celów, a co jest coraz bardziej szokujące, każdy kraj już to widzi, tylko nie Polska.
Trzeba zmierzyć się w końcu z prawdą i wziąć sprawy w swoje ręce. Odbudować polską gospodarkę i uwolnić potencjał gospodarczy, który w Polakach jest praktycznie nieograniczony.
Podsumowanie wypowiedzi Blinkena odnośnie tego, że 'Polska musi jeszcze dużo zrobić' jest według mnie takie: Bądźmy ostrożniejsi i bardziej pragmatyczni. Ani nikt się na nas za takie podejście nie powinien obrażać (szczególnie USA), ani to Polakom w przyszłości nie powinno przynieść żadnych większych szkód.
