Od czasów afery Rywina siła i blask redaktora naczelnego największej gazety w Polsce zaczęły stopniowo słabnąć. Niegdyś wielki i opiniotwórczy demiurg polskiej sceny politycznej powoli odchodzi w cień. Adam Michnik nie pojawia się już w debatach publicznych czy telewizyjnych, ale jedynie wysyła tam swoich ludzi z Gazety, którzy mówią w jego imieniu. Kiedyś jego słowa były przyjmowane niemal z nabożnością a jego osoba była otoczona niezwykłą estymą. Wtórowała mu większość polityków, publicystów i ludzie z elit naszego kraju. Oponentów nie nagłaśniano. Dzisiaj rzesza przeciwników po pierwsze, zwiększyła się, po drugie, jest dopuszczana do głosu. Dowodami na to są m.in. popularna książka Rafała Ziemkiewicza „Michnikowczyzna- Zapis choroby” oraz np. słowa Romana Giertycha, kiedy podpisywano umowę koalicyjną: „Oto spełnia się czarny sen Adama Michnika”. Ku radości oponentów śmierć publiczna Adama Michnika staje się faktem.
Sprawa czy raczej polityczna „zadyma” na linii Ziobro- Lepper jest wszystkim doskonale znana. Ale co u licha robi ona „w temacie” zmierzchu Michnika? Otóż między tymi sprawami istnieje istotna więź- koronnym dowodem na prawdomówność ministra sprawiedliwości jest jego rozmowa z Lepperem... nagrana na taśmę! Czyżby wspomnień czar? A może Ziobro doskonale odrobił lekcję u mistrza? Przecież to mistrz kiedyś postawił dyktafon na półeczce za książką i nagrał słynnego impresario Lwa. Niestety, uczeń nie był aż tak wyrafinowany- dyktafon włożył do kieszeni, żeby nie powiedzieć- za pazuchę, i gadał z jakimś tam Lepperem. Skutek niby ten sam, to znaczy niewiele z tego wynikło, sprawę -jedną i drugą- pozostawiono bez rozwiązania, lecz styl, styl... Ucznia od mistrza różni styl. Obecnie jedni drugich na okrągło nagrywają i mamy taśmy Leppera, Rydzyka czy też taśmy Begier pardon prawdy. Jednakże uczniowie nie wiedzieć czemu działają na swoją niekorzyść, albo może „nie załapali” z lekcji wszystkiego- otóż, jeśli się już kogoś nagra, to należy posiadać coś na wzór praw autorskich. Świetnie to ujęła red. Paradowska z „Polityki”, gdy, napotkawszy na trudności w wydrukowaniu artykułu na temat afery Rywina, oświadczyła, iż słusznie nie może tego opublikować, bo przecież Adam Michnik jest „dysponentem tematu”.
Polska to kraj, gdzie demokracja jest w opałach i metody totalitarne są na porządku dziennym- informują nas niektórzy politycy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby mówili tak tylko i wyłącznie politycy SLD czy niedobitki po nieboszczce UW. Jednakże w rozpowiadaniu strasznych wieści o tym, co to się w naszej ojczyźnie wyprawia od pewnego momentu uczestniczą również Lepper i Giertych do spółki z Kaczmarkiem. Co chwila dowiadujemy się, że tak naprawdę pomiędzy Bugiem a Odrą panuje okropna, zniewalająca siła, a PiS się ona nazywa. I chociaż jeszcze 2-3 miesiące temu „bohaterowie ostatnich dni” opowiadali o tym, że oczyszczają Polskę z Rywinlandu zbudowanego przez GW i postkomunistów, to obecnie ich głos jest identyczny z głosem Milewicz, Wrońskiego, Czecha czyli głosem redaktora naczelnego GW. Adam Michnik chyba się nie spodziewał, że najlepszymi jego uczniami będą nie Olejniczak czy np. Frasyniuk, lecz właśnie Giertych, Lepper, Kaczmarek...
Inne tematy w dziale Polityka