kobaian kobaian
1191
BLOG

Odpowiedź imigrantofilom

kobaian kobaian Polityka Obserwuj notkę 35

Mimo iż popełniłem kilka notek na temat zalewającej nas fali imigrantów w ironicznym tonie, sprawę traktuję bardzo poważnie. Uważam, że Europejczycy zostali postawieni przed bardzo trudnym dylematem moralnym i każde rozwiązanie tego problemu będzie się wiązać z naruszeniem pewnych bliskich naszemu sercu i wpajanych nam od pokoleń zasad postępowania. Naczelny argument osób chcących przyjmować wszystkich imigrantów z otwartymi ramionami brzmi "To są biedni ludzie i trzeba im pomóc". Jest to bardzo mocny argument, bo zapewne niejeden przeciwnik przyjmowania imigrantów, rzeczywiście uznaje zasadę niesienia pomocy potrzebującym. Losy uchodźców czy imigrantów nie są przecież czymś, na co można pozostać całkowicie emocjonalnie obojętnym. Twierdzenie, że ludzie do nas przybywający to dobrze wykarmieni, zdrowi, młodzi mężczyźni, jest tak naprawdę odsuwaniem problemu, bo wiadomo po pierwsze, że w każdej grupie z wysokim prawdopodobieństwem jacyś rzeczywiście potrzebujący się znajdują, po drugie, jeżeli oni wszyscy pozostawili swoje majątki by z plecakiem podróżować na północ Europy, to gdy ich pozostawimy samym sobie, to albo zaczną kraść, albo przestaną być dobrze wykarmieni, młodzi i zdrowi. Dlatego każda decyzja odmawiająca pomocy i zawracająca imigrantów z powrotem do obozów wiąże się niechybnie z moralnymi kosztami po naszej stronie. Z drugiej strony, musimy dbać o nasze bezpieczeństwo i bezpieczeństwo przyszłych pokoleń Europejczyków. Nieprzemyślana polityka imigracyjna może sprawić, że przeniesiemy problemy, z którymi się zmagają kraje Bliskiego Wschodu na nasz grunt. Długo można by wymnieniać zagrożenia, najważniejsze to: terroryzm, walki między różnymi grupami religijnymi, nieakceptowalne z naszej perspektywy relacje między kobietą a mężczyzną. Ponadto nie reagując na to, co się dzieje, zapraszamy różne wrogie Europie siły, nie koniecznie tylko te związane z wojującym Islamem, aby przysyłały do nas różnych "zielonych ludzików" pod płaszczykiem biednych uchodźców. Żadne poważne państwo, czy związek państw nie może sobie na coś podobnego pozwolić.

Jak wspomniałem wyżej, emocjonalną więź międzyludzką z uchodźcami, skądkolwiek by nie przybili, traktuję naprawdę poważnie. Niestety oprócz tego argumentu imigrantofile skłonni są wygłaszać pewne absolutnie kuriozalne twierdzenia, które trudno inaczej skwitować, jak tylko złośliwym ironicznym uśmieszkiem. Mimo to, postaram się odpowiedzieć na kilka z nich na tyle poważnie, na ile się tylko da.

1. Nie wszyscy imigranci/uchodźcy to terroryści. Są tam przecież rodziny z dziećmi, które chcą spokojnie żyć i pracować.

Drogi imigrantofilu! To co mówisz jest oczywistością, której nikt nie neguje. Gdyby wszyscy, którzy szturmują nasze granice byli członkami ISIS lub innych podobnych organizacji, nie mówilibyśmy wcale o zagrożeniu terroryzmem, tylko o najeździe obcej armii. Zasadą działania terroryzmu jest właśnie to, że nieliczni zastraszają znacznie liczniejsze od siebie grupy.

2. Zagrożenie terroryzmem jest przesadzone, bo prawdopodobieństwo doznania bezpośredniego uszczerbku w zamachu terrorystycznym jest niewielkie. Tak jak rekiny, może i są groźne, gdy zaatakują człowieka, ale prawdopodobieństwo, że będziesz to Ty jest tak nikłe, że nikt poważny nie powinien brać tego pod uwagę. Prędzej zachłyśniesz się zupą we własnym domu.

Zasadniczym celem zamachów terrorystycznych jest efekt psychologiczny, wywołanie poczucia lęku i zagrożenia. Terrorysta uderza nie tylko w tych, których zabija, czy rani, ale we wszystkich, których obchodzi to, że ktoś na ulicy został zabity. Ponadto, jeżeli terrorysta wysadzi w powietrze nawet kilka osób na ważnej stacji metra, kolei, czy na lotnisku, to przecież sparaliżuje od razu cały transport w danym mieście, a może nawet i całym kraju. Twoje kalkulacje nie mają zatem nic do rzeczy. Trzymając się porównania, to że rekiny nie stwarzają aż tak wielkiego zagrożenia bezpośredniego, jak się ludziom zdaje, nie znaczy, że mamy je wpuścić do Bałtyku i wywołać panikę wśród plażowiczów.

3. Naruszanie praw i zasad obowiązujących w krajach, przez które imigranci wędrują, to efekt ich desperacji. W takiej sytuacji, w jakiej się znajdują, większość ich zachowań wydaje się naturalna.

Naruszanie praw może wynikać tak samo z desperacji, z kulturowego nieprzystosowania, ale także z poczucia bezkarności. Przypisywanie wszystkiego jednemu czynnikowi jest nieuprawnione. Po pierwsze, czy można czyny ludzi, którym przecież w obozach w Turcji bomby na głowę nie leciały, tłumaczyć taką samą desperacją jak tą, która im towarzyszyła gdy uciekali do państw ościennych? Po drugie, w wypadku nielegalnych imigrantów usprawiedliwić można co najwyżej tylko jedno złamanie prawa - nielegalne przekroczenie granicy. Natomiast jakim prawem ludzie ci wdzierają się na statki, do pociągów, czy uprzykrzają życie mieszkańcom Lesbos? Czy prawo o ruchu drogowym mówiące, że autostrada nie jest dla pieszych, wymaga w jakiś sposób naruszenia w ich sytuacji? Czy grożenie potopieniem własnych dzieci jest naturalną reakcją na opory służb granicznych przed zezwoleniem zacumowania statku w porcie, którego strzegą?

4. Bo powinniśmy być solidarni z Europą.

Solidarność Europejska może polegać tak samo na dzieleniu się imigrantami, jak i na finansowaniu płotu Orbana ze środków UE. Pomiędzy mamy całe spektrum możliwości. To że nie godzimy się na jedno zaproponowane wspólne rozwiązanie, nie oznacza, że wymigujemy się od odpowiedzialności za Europę w ogóle.

5. Niechęć do imigrantów wynika z rasizmu i ksenofobii. Nie możemy pozwolić sobie na to, by Polacy byli postrzegani jako naród ksenofobów.

Jeżeli ktoś uważa, że Syryjczycy są od nas gorsi, bo należą do gorszej rasy, jest w istocie rasistą. Problem w tym, że nie ma to nic wspólnego z ogólną niechęcią przyjmowania ludzi należących do odmiennych kultur w tak wielkiej masie. To po pierwsze. Po drugie, jeżeli postawa imigrantosceptyków nawet wynika z ich lęków i fobii, to czy w jakikolwiek sposób umniejsza to siłę ich argumentów? Zastanów się, jeżeli na przykład czyjaś dokładność w pracy wynika z nadmiernej pedanterii wtłoczonej mu do głowy przez apodyktycznego ojca, czy umniejsza to w jakiś sposób wyniki tej pracy? Psychologiczne diagnozowanie oponenta w dyskusji jest najczęściej zabiegiem całkowicie antymerytorycznym. A co o nas sobie pomyślą inni? A co nas to obchodzi w momencie gdy rozstrzygają się sprawy tak wielkiej wagi, jak przyszłość naszego kraju i całego kontynentu? To na co nie możemy sobie pozwolić, to stworzenie opinii frajerów, którym można wysyłać kolumny ludzi, które będą mogły chodzić sobie gdzie chcą i robić, co chcą. Gdzie w tym niby ksenofobia?

6. Islam jest demonizowany. W krajach islamskich liczba zgłoszonych gwałtów jest mniejsza niż w krajach Europejskich.

To jest taka wisienka na torcie - argument ludzi sympatyzujących z feminizmem, którzy muszą jakoś wytłumaczyć swoją nagłą miłość do muzułmanów. Po pierwsze, jak można spodziewać się, że kobiety pozbawione własciwie wszelkich praw, uznawane a prioriza grzeszne kusicielki, będą chętnie zgłaszać, że zostały zgwałcone? Po drugie, w krajach takich jak Syria panowała dyktatura wojskowa, a jednym z efektów ubocznych takiej formy rządów jest często większe bezpieczeństwo na ulicach. Po trzecie, przecież muzułmańscy mężczyźni uważają, że kobiety prowokują ich seksualnie, gdy ubierają się bądź zachowują się na sposób zachodni. Trudno się dziwić, że w krajach gdzie przestrzega się ich norm kulturowych dochodzi do mniejszej liczby "nieporozumień".

7. Imigrantów do przyjęcia nie jest wcale aż tak dużo w stosunku do populacji naszego kraju/kontynentu. Europa już przyjmowała kiedyś znacznie większe ilości.

Problem w tym, że te liczby te są coraz większe z każdym doniesieniem. Granice Europy szturmują nie tylko biedni Syryjczycy. Ponadto, precedens, który chciały stworzyć Niemcy, z którego się wycofują obecnie rakiem, spowodowałby, że liczba nowych chętnych mogłaby rosnąć dowolnie. Dlaczego nie mielibyśmy przyjąć całej Afryki do siebie, skoro tak chętnie przyjmujemy każdego, kto przepłynie Morze Śródziemne?

kobaian
O mnie kobaian

Obserwuję, myślę, analizuję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka