Marek Kobylarski Marek Kobylarski
115
BLOG

Niepodległość nie na zawsze

Marek Kobylarski Marek Kobylarski Polityka Obserwuj notkę 10
Mija 90 lat od dnia, kiedy Polska po 123 latach pod zaborami trzech państw Rosji, Austro-Węgier i Prus (obecnych Niemiec) odzyskała wolność. Początki bezpośrednich działań zmierzających do przejęcia kontroli nad Ziemiami Polskimi wprawdzie datuje się od 28 października, kiedy w Krakowie powstała Polska Komisja Likwidacyjna, czy powołania w nocy z 6 na 7 listopada w Lublinie Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej jednak za kluczową datę uważa się 11 listopada, kiedy Rada Regencyjna przekazała przybyłemu dzień wcześniej do Warszawy Józefowi Piłsudskiemu naczelne dowództwo nad formującym się Wojskiem Polskim. To był jednak dopiero początek walki o utworzenie II Rzeczpospolitej. W powstaniach i walkach m.in. w Wielkopolsce, Galicji, na Śląsku, aż wreszcie w bitwie warszawskiej, zwanej „cudem nad Wisłą” zginęło jeszcze wielu naszych rodaków. 

Nie należy również zapominać, że Polska utraciła niepodległość na skutek nieudolnych rządów i poddańczej postawie naszych elit wobec sąsiednich mocarstw. Nie należy również w tym dniu zapominać, iż początkiem ponad 100 letniej gehenny naszego kraju były postanowienia Sejmu Rozbiorowego z lat 1773-1775. Sejm zwołany pod auspicjami naszych zaborców zdecydował głosami Polaków o I rozbiorze Polski. Zdrajcami okazali się nasi rodacy na czele z Marszałkiem Ponińskim zupełnie uzależnionym od Rosji. Jedynie nieliczna grupa posłów, głównie z województw nowogródzkiego i mińskiego zamanifestowała opór wobec zgubnych dla Polski decyzji Polskiego Sejmu. Jednak nie udało im się. Sejm wyłonił ze swojego grona 99 osobową delegację, składającą się z całkowicie zaufanych i kontrolowanych przez państwa ościenne posłów i senatorów, której zadaniem było podpisanie traktatów cesyjnych. 18 września 1773 delegacja podpisała traktaty podziałowe z przedstawicielami mocarstw.
Zatem największym zagrożeniem dla suwerenności Polski są sami „Polacy”, ci przekupni zdrajcy, którzy potrafią za srebrniki sprzedać największą nawet świętość. Takich ludzi powinno się na zawsze odsunąć od piastowania jakichkolwiek urzędów.

Kolejnym czasem próby dla naszego narodu była II Wojna Światowa i następujący po niej okres PRL. Polska, choć zachowała swe granice i podstawowe atrybuty suwerenności była jednak uzależniona gospodarczo i decyzyjnie od Moskwy.
Wśród Polaków również pojawili się kolaboranci, ludzie nieczystych sumień, szpiedzy działający na dyktando ZSRR.

Polska utrzymała zupełną suwerenność jedynie przez 21 lat okresu międzywojennego.

Ponownie pełną niepodległość wywalczyliśmy w 1989 roku. Ta transformacja odbyła się ogromnym kosztem. Polska utraciła ok. 80% uprzedniej gospodarki. Na nasze ziemie wkroczył obcy kapitał. Wielu z nas wciąż nie rozumie i ma żal, że nasi rządzący pozwolili na upadek lub sprzedanie wielu zakładów, które dzisiaj przynoszą lub mogły przynosić wielkie zyski obcym. 
Niektórzy pracujący dla zachodnich koncernów, nierzadko za grosze, również ma mieszane uczucia. Czy rzeczywiście musiało tak się stać? 

Jednak w latach 90-tych, a nawet i teraz Polska może cieszyć się niepodległością. Nie jest ona nam dana raz na zawsze. Musimy o nią walczyć, wciąż toczyć bój o jej lepszy byt, o to by była lepiej zarządzana. Upominać się o korzystne reformy, żądać zmiany ordynacji wyborczej na okręgi jednomandatowe, grozić wręcz pięścią by politycy wysłuchali swoje społeczeństwo.  

Nie uważam, że obecnym zagrożeniem dla niepodległość Polski jest Unia Europejska. Przynależenie do Unii suwerennych narodów jest wręcz dla Polski chlubą i wielką szansą na poprawę naszego bytu. Jednak należy poważnie zastanowić się nad kształtem naszej Zjednoczonej Europy. Zagrożeniem dla naszej suwerenności jest dążenie do stworzenia z UE jednego Państwa. Jest centralizacja władzy. Są zapisy Traktatu Lizbońskiego wprost zakładające nadrzędność prawa UE nad prawem narodów, nad zapisami ich Konstytucji. Tak daleko idąca integracja może okazać się bombą z opóźnionym zapłonem. Tworzenie ponad głowami obywateli jednego superbytu ponadnarodowego doprowadzi prędzej czy później do wybuchu społecznego niezadowolenia, do zamieszek na tle etnicznym, religijnym i rasowym. Wreszcie do buntu tych, których głosy nie będą słyszane, mniejszych państw UE, których decyzje przecież też będą dotyczyć. Obawiam się, że obecny kierunek, w którym zmierza Unia może poprowadzić do katastrofy. Siłą Europy powinno być jej zróżnicowanie, również w sferze Państw narodowych. Jej siła powinno być każde silne państwo, które chce współpracować z pozostałymi. Unia powinna jedynie regulować i stabilizować równomierny wzrost zamożności tych państw. Łagodzić spory i nie doprowadzać do sytuacji, że jedno państwo będzie chciało się wywyższyć ponad inne, będzie dążyło do konfrontacji.

Niepodległość to właśnie nie podleganie innym niż Polskie siłom politycznym. Każda decyzja, nawet ta mniej ważna musi być w różnym stopniu zaakceptowana przez każde państwo. Niezależnie od tego jaki potencjał gospodarczy reprezentuje. We wspólnocie powinna zwyciężyć koncepcja podmiotowości każdego z państw. Ten jako podmiot ma prawo głosu. Jeżeli podmiotem stanie się cała wspólnota wówczas głos tych mniejszych zostanie zagłuszony. Europa cofnie się do czasów I poł XX wieku, kiedy to jedne państwa chciały dyktować warunki mniejszym. Gdy dojdzie do takiego stanu uważam za konieczne i nieuniknione powtórzenie walki o zachowanie wolności, łącznie z tą zbrojną.

Niepodległość jest nam zadana, jak obowiązek strzeżenia tego za co oddali życie nasi przodkowie. Niepodległość to możliwość wyboru kierunku nie tylko w 2004 roku, ale każdego dnia. Niepodległość to wreszcie nie podleganie zgubnym trendom płynącym z zachodu: wyuzdania, moralnej degrengolady, laicyzacji. Upadek moralny człowieka prowadzi wprost do jego zniewolenia. Człowiek niemoralny, którym sterują zmysły, jest pożywką dla manipulatorów.

Niepodległość płynie wprost z naszej wiary w Boga, który choć jest wszechmogący, jest największym mocarzem, oddał nam możliwość wolnego wyboru. 
Również i dziś każdy z nas ma prawo wyboru. Każdy, nie tylko posłowie na sejm, w jakiej Europie chce żyć. Takiej, która szanuje każdego i każde z państw uznaje za podmiot, z którego zdaniem i potrzebami się trzeba liczyć – Europy Wolnych Ojczyzn, czy Europy - Państwa, które na siłę i kosztem słabszych stara się wykorzenić z nas ostatnie z podstaw naszej człowieczej podmiotowości – miłości do Boga i miłości do Ojczyzny.  

Marek Kobylarski


wyborcza w Polsce i Wielkiej Brytanii"; jeden z inicjatorów Akcji Niezależnego Zrzeszenia Studentów "jednomandatowe.pl - poseł odpowiedzialny przed wyborcami", jeden z liderów "Pomarańczowej Alternatywy w stopniu kaprala,sekretarz Partii Polskiej partiapolska.eu(mail: mkobylarski@wp.pl)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka