Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński
90
BLOG

Sprzedawca snów - Część I

Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Wiersze Obserwuj temat Obserwuj notkę 3



SPRZEDAWCA SNÓW – część pierwsza

Zygmunt Jan Prusiński




KOBIETA CZEKA NA MIŁOŚĆ


Bronce Wierzbickiej



Do świtu cztery godziny.
Wiesz ile można ważnych rzeczy dokonać?

Szumnie mijają minuty, morze nie śpi w Ustce,
przypomina mi że jest gotowe budzić falami...

Myślę o tobie w innym kształcie zaśnięcia -
obok ciebie i w tobie zaszeleszczę i ja motylem.

Jestem trzmielem twojego serca - nie wystrasz go,
jest czuły, delikatny - zabawny także.

Przyjmij go Bronko jak ziemia deszcz przyjmuje.
Zakołysz swymi biodrami i pośladkami jego rytmem.

Oswobodzimy nasz wspólny intymny świat. -
I ty zaszeleścij mokrym wiatrem gościnnym!


10.06.2010 - Ustka
Czwartek 00:51



DOTYKAM W TOBIE INNE ODCIENIE

Annie Zielińskiej


Łódeczki z kory płyną po stawie.
Bajki się układają jak lilie i kaczeńce,
swoboda latających ważek i tańczące karasie
biją ogonami o taflę wody.

Moja wola zdobywania kruszcu w kobiecie
jest żywa, podnosi się temperatura,
iskrzy melodia w twoich oczach -
starannie układam ciało na łóżku.

Jest przymierze pomiędzy światłem i cieniem.
Baloniki sąsiad puszcza z balkonu -
gdzieś dalej słyszę kłótnie małżeńskie,
a ja buduję w tobie zupełnie inny świat.

Anno z tajemniczego snu!
Jeszcze nie skończyłem ułożyć w tobie
wiersza, pomiędzy udami w głębinach fal!
Zaczekaj jedną chwilę... Nadchodzi Zbawienie!!!


10.06.2010 - Ustka
Czwartek 00:08



KOBIETA W OKNIE

Monice Kowalskiej

 
Odbicie w szybie.
Pająki poszły spać, jest czas
na refleksję zdobywania szczytów.

Oglądam cię Moniko.
Za szybą są inne światy porośnięte,
ale mijam ten podarunek, wolę ciebie!

Przechodzisz koło mnie.
Muskasz mnie sobą, czuję nagość kobiety,
tańczącej i migocącej niczym ognik...

Całuję twoje łono.
Zaglądam do ogrodu gdzie Słodki Krzak
szeleści pragnieniem; otwiera się niebo!



9.06.2010 - Ustka
Środa 23:33



ROZTAŃCZ SIĘ TRAWĄ, DRZEWAMI, MNĄ...

Annie Misiak

 
W oglądaniu jestem przykryty jałmużną.

Ścielę słów na raz kilka, kilkanaście...,
bez nich bym wysechł jak osty jesienią,
sznuruję po niebie wybrane myśli.

Przede mną intymna kraina Anny.

Równam te bodźce by nakarmić ptaki,
wobec niej mam też nowe słowa -
Poezja się rodzi w ciele kobiety.

Anno tysiąca jezior... Anno nie spadaj
z żadnego konia - powolutku będę
cię woził w kwiecistych krajobrazach.

A pojutrze napiszesz do mnie list.

Na nim będzie odbicie twego serca!

 
9.06.2010 - Ustka
Środa 9:48



JESTEŚ ŚLICZNA JAK TĘCZA

Marysi Klepacz


- Skąd ten urok osobisty?

Nie mogę przez ciebie przeskoczyć kałuży;
rozwidniasz mi i tak dzień jasny -
jestem niespokojnym mężczyzną...

Gdybyś raz chciała powędrować za gwiazdami,
służebnie oddać się moim kolorom;
Zwiastunko Miłości nie tylko w śnie!

Dla ciebie posprzątam las - potopy zamienię
w łąki dla aniołów którzy spóźnieni wracają,
jak wędrowne ptaki.

Nie szczędź mi tego daru słodka kobieto.
Nauczyłem się cierpieć bez miłości
w podwalinach walki na frontach.

Może ty Maryjo jesteś prawdziwa -  ten film
co dopiero się zaczął od końca. -
Uczyń z siebie niewolnicę ciała oddania.

Na tę jedną gwiazdę czekam!

 
9.06.2010 - Ustka
Środa 9:26



WEJDZIEMY W GŁĄB UWIELBIENIA

Bożenie Kajak - Tokarskiej

 
Zaznacz miejsce na polanie,
z góry będę lepiej widział. -
Jestem przygotowany w tobie
zatrzymać swój lot...

Posiedzimy przy ognisku,
posłuchamy muzyki jałowców.
Unosi się zapach życia w nas;
pokochasz mnie tajemniczo.

Nie wątpię w kobiecość ruchu,
spojrzenie oczu prawdziwe. -
Przyciągasz nie tylko ogrody,
ciało twe iskrzy...

Wejdziemy w te lustra Bożeno.
W nagiej obsadzie pokochasz
piękno męskiego Erotyku -
zabrzmią dzwony w C-dur...

Na pamiątkę zasadzimy krzak,
nową jałowcową przystań
dla jaszczurek piaskowych. -
Odejdziemy stamtąd przytuleni.



9.06.2010 - Ustka
Środa 8:18



TA DROGA JEST DROGĄ MIŁOŚCI


Augustynie Milewskiej



Przejdziemy śród piękna...
W sobie zatrzymani - połyskujący cień.

Świat nasz intymny jest inny -
leśny, polny, kwiatowy.

Zapach sosen nas otacza -
jesteśmy przez to inteligentniejsi.

Moja leśna Augustyno,
szukaj we mnie szlachetnych zrywów.

Połączymy kolory zaiste -
modlitwa to ta droga piaszczysta.

Idziemy błogosławieni przez niebo,
ptaki nas witają śpiewem.

Miłość to nasza rzeka -
dwa brzegi wciąż naprzód idące.



9.06.2010 - Ustka
Środa 6:25



TWOJE PIERSI I MÓJ ZMYSŁ...

Katarzynie Lewandowskiej



Twoje piersi zapraszają mnie.
Mają one specjalną melodię -
trzeba mieć dobry słuch.

Niespokojne fragmenty zasypiają.
Cisza obezwładnia ciało -
poeta pisze Erotyk - wiersz.

Katarzyno w tej bezgwiezdnej nocy,
noce czerwcowe zimne na Północy.
Twoje piersi zapraszają mnie...

Dotykam ud jak klawiaturę pianina.
Jestem dla ciebie kochankiem chwili -
przyjmij mój prezent - jest ważny!

Męskość polega na teorii ciała.
Naprawdę trzeba znać kobietę,
jak sny aniołów w niebie...



9.06.2010 - Ustka
Środa 00:48



UŚPIJ MNIE W SWOICH RAMIONACH

Amandzie Massar


Myśli mam ukryte.

Wiersze zapełniam w koszyku,
jest ich sporo - nie kłócą się.

Lekarstwo zdrowe,
dla mnie i dla aniołów.

Kobiety we własnych filmach,
szukają kochanków -
pozrywane struny gitary.

Serenady milczą.

Według słów i mijających drzew,
ścielę na mchu noc z tobą.

Wyrośniesz Amando
w dojrzały owoc - piersi zadzwonią.

Przytulę je do ust.



8.06.2010 - Ustka
Wtorek 23:49



UCIEKAJ OD MIESZCZAŃSTWA DZIEWCZYNO !

 Małgorzacie Najwer

 
Uciekaj od mieszczaństwa dziewczyno,
ucz się rozmawiać z przyrodą i ze mną.

Jestem tuż obok ciebie - jestem,
uczę się kochać twego widoku na trawie.

Oparta o brzozę przechodzisz na drugą stronę drzewa,
i ja tam jestem w środku i piszę o twarzy dziewczyny.

Dla mnie bawełnianą sukienkę zrzuć z siebie -
stań się czynną i brzezinową kobietą.

Uklęknę przed twym ciałem i będę kochał -
tak mnie uczyła Matka - Ziemia na tej ziemi.

Nie będę zmieniał ani swoich powab
ni ulubionego koloru i przed tobą i za tobą.

Przytul się do drzewa Małgorzato!
- Ja w tym drzewie jestem...!



8.06.2010 - Ustka
Wtorek 9:34



PRZY JODŁOWYCH MARZENIACH

Bożenie Kajak - Tokarskiej

 
Drzewo jodłowe chętnie rozdaje gałązki.
Nie wiem czy go boli, kiedy ludzie je zrywają.

- Jak myślisz Bożeno?

W spojrzeniu twoim jest inteligencja,
dlatego piszę wiersz w intymnym rytmie.

- Poczęstuj swoim urokiem?

W tym samym miejscu pod jodłą wybiorę czas dotknięć.
Nie będzie bolało - co najwyżej zasyczysz jak jodła.

- Czy zostaniesz kochanką jednej nocy?

Jestem doktorem ciała kobiety;
wykładam filozofię erotycznej sławy,

w poetyckim świetle z jodłami.

 
8.06.2010 - Ustka
Wtorek 8:51



SKRZYDLATA DZIEWCZYNA SNU

Motto: "Nadzieja ma skrzydła.
Przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów,
która nigdy nie ustaje.
A jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury".
- Karolina Rakowska -

 
Tak, (przysiadłaś w mej duszy
i śpiewasz tę pieśń bez słów)...

Nie ranisz mnie sobą...
- Kobieta potrafi skrzywdzić
i słowem i czynem.

Wiesz Karolino, zdobię cię wierszem,
Te wiersze zostaną wieczne -
nie umierają jak liście.

Czy serdeczność jest poukładana?
Jak najbardziej miłość układam w tobie.

Pójdziemy pooglądać kaczeńce;
zrobię ci z nimi zdjęcie. -
Ułożysz się tak jakbyś nimfą była,
a ja, stary rybak, zażądam od ciebie
trzy życzenia...

Piszesz Karolino na niebie:
"Nadzieja ma skrzydła...
która nigdy nie ustaje".
Rozglądnij się w moich oczach.
Wstąp w nie byś odczuła
tę delikatność kochanka w czerwcu.

Przekażę ci upragnione
(najsłodsze dźwięki),
będziesz je długo pamiętać.

Erotyk jest jak korzeń dębu.

 
8.06.2010 - Ustka
Wtorek 7:46



TYLKO MY WE DWOJE I DRZEWA

Teresie Monice Kindze Horodyńskiej

 
W zalesieniu niespokojnym
kiedy idziemy obok siebie,
czytam ci wiersze miłosne.

Wobec samych słów ufasz mi
bom mężczyzną czułym w słowie;
to mój warsztat poetycki.

Tereso niespokojnych szuwarów,
zostań nienaruszonym liściem.
W nim jest uczucie - posłuchaj
wiecznej ekspansji zdobywania.

Rozłożę cię szeroko na polanie,
szczodra w kobiecym pierścieniu.
Ucałuję drogowskazy przyjazne,
czułość i namiętność dla mnie.

 
7.06.2010 - Ustka
Poniedziałek 9:54



PODZIELĘ SIĘ Z TOBĄ MIŁOŚCIĄ !

- ballada erotyczna -

Małgorzacie Najwer

 
Podzielę się z tobą miłością,
drobne rzeczy zostawię na później.
Przygotuję się do niej należycie,
wszystkie tony i dźwięki i szepty.

Podzielę się z tobą miłością,
nakładem całej wiedzy którą mam.
W etosie wyższych wartości
poświęcę ci więcej czasu.

Podzielę się z tobą miłością -
nakarmimy się pieszczotami.
Tak jak teraz leżysz na plaży
rysując orzełka na piasku.

Podzielę się z tobą miłością.
Małgorzato - podzielę się...!

Bo się możemy już nigdy nie spotkać.



7.06.2010 - Ustka
Poniedziałek 8:50



PORANNA AMBIWALENCJA CUDÓW

Magdzie Siudy


 
Dotykam twoją pierś jak rozwiniętą różę.
Mały lęk zakołysał lotem jaskółczym -
wbijam się w twoje niebo ciała,
soki spływają żywiczne z sosny.

Magda namiętna oczekuje fal.
Biodrami porusza się i gra etiudy.
Wiolonczela nie skarży się na dźwięk,
potrafi podnieść poza zasięg słuchu.

Roztopy i potopy w ludziach.
Szkli się pęknięta rysa w słońcu.
Obiegłem całe ciało w porannej sile,
zaprosiłem do miłości - światło.

Lampy przydrożne, kamienie polne,
ptaki wędrowne zapraszam na koncert.
W jednym rozdziale jest tyle piękna;
spontaniczność się w nas rozbiera!

 
7.06.2010 - Ustka
Poniedziałek 7:14



____________________________



Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

10 listopada 2017, 23:12


@ Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, znalazłem w moim archiwum, to co kiedyś do Pana pisałem, o krakowskich poetach z Adamem Zagajewskim na czele. Nie jest to może odkrywcze, ale jeśli chodzi o poglądy na poezję, to dalej tak myślę. Pozwolę sobie przypomnieć tekst sprzed lat. Błotną ścieżką literatury.


Napisaliście, panowie „notę” („Ścieżką błotną literatury” w „Ale Literatura”), gdzie serdecznie doceniacie, panowie, Pan Panie Prusiński wraz z Panem Leją, wiadomych krakowskich poetów, w tym również Pana Adama Zagajewskiego. Chciałbym wtrynić swoje trzy grosze, jakiej poezji oczekuję od „laureata”, a jaką znajduję.

Nie mogę spokojnie czytać, jak „poeci” pokroju „Wisełki”, Czesia, Adasia… pisząc na zamówienie tej Koziej Wólki, jaką jest Kraków rządzony przez… ONYCH i Polskę, również przez „Onych”, powinni być zaliczani do wielkich. Owszem w/w poeci piszą również na zamówienie Giedroycia, Sorosza, Komisji Helsińskiej i CIA, ale katolicki Kraków, Watykan i Pentagon, to jedna firma. Wprawdzie wyczuwa się tendencję do odróżnienia Ewusi i Adasia od Czesia i Wisełki, dlatego, że pierwsi byli zbyt młodzi, żeby się ubabrać, jak Czesio i Wisełka, ale nie mogę się z tym zgodzić, że trzeba ich rozróżniać, bo i pierwsi są tajemniczymi członkami establishmentu. Tajemniczy pośrednicy i doradcy w związkach twórczych i instancjach partyjnych, tak jednych jak i drugich prowadzili to tych samych babraczy, którzy dopuszczali ich do pieniędzy i druku.

W każdym razie, kiedy czytam te Wasze wynurzenia, te ochy i achy nad ONYMI, młodymi ubabranymi Adasiami i Ewusiami, kandydatami do nagród nobla, to… Ewusie i Adasie to mówię, nie są samoistne twory stojące na własnych nogach. To kreatury, wykreowane przez władców tego świata, jak był wykreowany Wałęsa, poczciwy noblista. Przyglądałem się karierze Mrożka i innych wielkich naszych pisarzy. I cóż, odechciało mi się chcieć, współzawodniczyć na polu sztuki, gdy zrozumiałem, że to wszystko gówno wyreżyserowane przez polityczną szajkę. Mrożek byłby pisarzem skeczy pokroju „Tanga” gdyby nie Erwin Akser – żyd, który z kolei również byłby niczym, gdyby nie odpowiednie żydowskie gremia… Lem byłby niczym, gdyby nie Stanisław Stampfl – żyd, który z kolei, gdyby nie inne odpowiednie żydy… i tak żydowski łańcuszek w literaturze polskiej ciągnie się… aż do Szymonowica.


Mam czelność o tym mówić, bo mówiłem to samo w oczy J.J. Szczepańskiemu – mniemanemu autorytetowi moralnemu, od siedmiu boleści. Nota bene, czystości postępku moralnego Mansona, J.J. Szczepański nie rozumiał pewnych prawd moralnych pisząc „Przed zbiorowym trybunałem”. Nie rozumiał, że protestu Mansona, że Manson to dziecię amerykańskiego narodu, który nie jest żadnym narodem, tylko zbieraniną międzynarodowych rzezimieszków i zbirów, które zorganizowane w syndykat zbrodni, dotąd szantażują i napadają sąsiednie narody, dopóki starczy ropy i gazu a gdy ich zabraknie, powrócą do swych narodowych społeczeństw egzystować na obrzeżach przestępczych środowisk z których wyszli.

Proszę zauważyć, że najszybciej i najłatwiej zdobywa się pieniądze nie oglądając się na żadne moralne ceregiele, tylko rżnąć po pysku na odlew, tak jak to robią czciciele i prekursorzy światowej demokracji. Sytuacja jest złożona, bo zarzucając przynależność J.J. Szczepańskiemu do szajki wysoce kulturalnych i wysublimowanych złoczyńców, zarzucałem automatycznie to samo wszystkim krakowskim i ogólnopolskim Adasiom i Ewusiom, popieranym przez tego J.J. Szczepańskiego.

Przypominam sobie, jak w latach siedemdziesiątych J.J. Szczepański patrzył na mnie ze zdumieniem i nie rozumiał, jak można ich, tak kryształowych ludzi obrzucać błotem, nazywając ich alfonsami etosu. Ba, nazywając ich ojcami kłamstwa i pople - (Co za przeklęta korporalia!) Co do kuplerstwa, to znam takie kamienice, z których wyrzucono biednych lokatorów, żeby zrobić w nich luksusowe, domy twórcze dla inteligencji, siedziby instytów i poczciwe burdele.

Chodziłem na te same wykłady co Adam i s-ka i obserwowałem, jak się ich szykuje na odgrywanie roli jako następnego pokolenia poetyckiego. Chodziłem na te same spotkania do Koła Młodych ZLP, co oni, ale nie lubili mnie, bo mówiłem im, że „oficjalna” popierana przez cenzurę poezja to gówno. Prężyli się czołobitnie wobec profesorskich wypierdków, z atencją i wielką wdzięcznością wobec cenzury i czynników literackich, za wydrukowanie im paru wierszyków. Niech nikt nie wierzy, że przy ich debiutach obyło się bez zaplanowania mapy życia poetyckiego w Polsce, tych wszystkich wojewódzkich i powiatowych Zjazdów o Poetyckie Pióro, o Zielony Kałamarz i Kołnierz Słowackiego. Chłopcy z salonów torowali sobie drogę do karier bez tego, nie musieli uczestniczyć w tych gównianych festiwalach poetyckich bo drogi do radia i teatrów stały przed nimi otworem. To biedni studenci z zapyziałych miasteczek usiłowali zwrócić na swój talent uwagę pozycją „gównianego laureata”. Po festiwalu, po wydrukowaniu wierszyka w „Głosie pszczelarza”, czuli się dowartościowaniu, jakby schwycili Pana Boga za nogi.


Dopiero wtedy, gdy poczuli, że za "niegrzeczne" wierszyki (czyli za takie, które wychodziły poza niedozwolone tematy: np. "Wstałem lewą nogą, niezadowolony” (niecenzuralne!) mogą od zachodnio-języcznych wydawców dostać parę marek (od panów żydów Dedeciusa i Steimmlera), uznali, że są poetycką siłą polityczną, głosem pokolenia itp. W krakowskim środowisku, wybitnie dopomógł im w tym procederze X (nie mogę powiedzie kto, żeby się nie włóczyć po sądach), który miał wuja w kręgach niemieckich elit literackich. Zresztą... wszyscy są łasi na parę dolarów i gotowi zjeść diabła, żeby je dostać.

Stanisław Barańczak atakował w swych wierszach nieprzejrzystość kryteriów języka partyjnego, bo przecież był działaczem partyjnym. Ewa Lipska jako nastolatka po maturze, przyszła do wydawnictwa z polecenia, złożyła maszynopis i poszła sobie do domu, tak jak kiedyś jaśnie panienka Zofia Nałkowska, która przyszła do Gebethnera, zostawiła rękopis na półce w redakcji i poszła po pieniądze do kasy.

A poezja, która tworzy przyszłość - gdzie?
Myślę tu o poezji szamana-czarownika, który dotąd nie wyleczy chorego członka swego plemienia, dopóki nie wypędzi z niego złego ducha. To znaczy, gdy zachoruje naczelnik wioski, który ma na sumieniu morderstwa i kradzieże, nie zostanie uleczony fizycznie, dopóki nie odpokutuje, dopóki nie naprawi lub nie odrodzi się moralnie. Przed oblicze takiego czarownika nie chce się dostać nikt, bo to się wiąże z ryzkiem utraty życia. Jeśli jesteś chory i pragniesz uleczenia idziesz do szamana i on wie, że nie jesteś dziennikarzem, „poetą”, politykiem ani innym szmatławcem. Jeśli uzna cię za wartościowego, będziesz uleczony. Dlatego Ojciec Pio krzyczał na dziennikarzy i poetów: „do spowiedzi gnoju”! A potem go już wyspowiadał, w stylu: „dlaczego chcesz być poetą, politykiem, dziennikarzem etc. (niepotrzebne skreślić) i znaczyć (koniecznie) coś ważnego w tym społeczeństwie zakłamanych bydląt? Czy nie wiesz, że ostatni będą pierwszymi? (Ojciec Pio był bardzo nie na rękę rzymskiej hierarchii naszpikowanej przewielebnymi i najcnotliwszymi)...

Szczególnie dla ludzi tzw. kultury był wrogi i „poeci” trzymali się od niego z daleka, nazywając go „kleszym obskurantem”. Najbardziej się litował nad losem wiejskiej baby i starego dziadka, skrzywdzonych przez świat „wartości” stworzonych przez „poetów”, literatów, działaczy, polityków etc.
Ale wróćmy do szamana, którego przywołuję ze względu na sugestię, że naszemu Adasiowi z Krakowa należy się jakiś tam Nobel. Owszem, należał by mu się Nobel, gdyby był szamanem a nie gówniarzem podlizującym się międzynarodowej żydowskiej dintojrze. Nie rozumiem co go powstrzymuje przed powiedzeniem burżujskiemu kołtunowi: „jesteś chuj”! Gdyby tak robił, gotów bym mu wybaczyć jego żydowskie korzenie. Ba, byłby noszony na rękach, jako awangardzista przez żydowskie salony. Zresztą jest!

Co do czarownika: Często taki szaman siedzi samotnie w górach, w jakiejś norze, jak zwierzę, brudny, śmierdzący, bezzębny, ale jego słowo, jest wyrokiem. I to rozumiem, gdy mówię o prawdziwej poezji.


Z tego punktu widzenia, poezji która ulecza i skraca drogi, nasza poezja jest śmierdzącą kałużą, bzdurą, inteligencką brednią, żeby zarobić parę groszy na paru linijkach, które rzekomo są „lepsze” od innych linijek „poetyckich” (innych autorów).

Jestem przekonany, że w poezji chodzi o ewokację wszechboskiego kutasa. Kto widział Stworzenie Adama, albo Sąd Ostateczny w Sykstynie ten wie., że nie pomoże zamalowywanie genitalii postaciom na tych freskach ani zmniejszanie ich do wielkości ziarnka fasoli. Człowiek widzi tego Kutasa i ugina się pod jego ciężarem. Wie, że jest z tego Kutasa i jego myśl i wzrok biegnie ku niemu. Niby patrzy w oczy Boga Ojca, ALE PRZECIEŻ, ten wzrok bez tego kutasa, byłby wzrokiem śmiesznego eunucha. To samo jest z poezją. Na ten przykład w oryginale u Hezjoda, Homera czy Eurypidesa roiło się od przekleństw, seksu i nieprzyzwoitych, obraźliwych słów, ale nasi (europejscy) translatorzy pracowicie wymazywali krwawiące mięso, pozostawiając w tekstach papierową papkę. Na ten przykład do teatru starogreckiego (rzymskiego też) nie wpuszczano dzieci ze względu na pornograficzne treści (dotyczące życia bogów) i niecenzuralne, w naszym pojęciu słownictwo.

Zauważmy, jeśli życie jest ciągłym odnawianiem form przez niszczenie starych, to jaki sens ma nazywanie poezją ochrona starych autorytetów. Co do „starych autorytetów i wiary ojców” myliłby się ten, ktoby twierdził, że szaman przemawia duchami starych przodków dlatego jest skuteczny. Nic podobnego! Stary szaman działa w młodym duchu i dlatego jest skuteczny, że „starzy” zmarli żyją nowym życiem, są wiecznie młodzi, młodzi od nowa i ze starą strukturą bytu nie mają nic wspólnego. Dlatego społeczeństwo, które nie potrafi co jakiś czas spalić wszystkich swych miast i wsi, to taki naród żyje przeszłością, to nie żyje wcale! Jakże w takim społeczeństwie można mówić o poezji.

Zresztą, wracając do kutasa, czy może być istotą sztuki jako instrument harmonizujący czynnik estetyczny z etycznym? Nie tylko może ale musi (i to wszystkimi konotacjami, tak dobrymi jak i złymi) - (nie chcę się rozpisywać, choć mnie korci wejść na teren faustyczny). Nie pomylę się dużo, jeśli stwierdzę, że kutas jest jak Logos. I ma jego wszelkie prerogatywy. Oczywiście nie mam tu tylko na myśli literalnego kawałka flaka pod brzuchem mężczyzny. Do rozumnych chyba mówię. I w pewnym sensie jest to przenośnią poetycką, dostępną tylko człowiekowi kiedy użyje Logosu.

Logos o logosie. Tuwim właśnie wtedy staje się poetą, kiedy wyznaje, że nie umie rozumieć i mówić, że to co napisał to bzdury, dla łatwego zarobku. Poezja zjawia się wtedy, gdy zatyka z wrażenia, z powodu swej bezczelnej szczerości, tak, że tracimy zdolność mowy. Nad tym zagadnieniem, czy tworzą poezję, czy nie są oszustami wobec samych siebie, łamali sobie głowy Słowacki i Norwid. Bo jeśli się oszukujemy w tym, dla którego godzimy się na poniewierkę i cierpienie, to przecież nie ma sensu i lepiej się zabić. No, jeśli się jest człowiekiem odpowiedniego formatu. Bo to w właściwie jest tak, że poezja tworzy Norwida a nie Norwid poezję. Na marginesie, uważam, że obydwaj zdali egzamin z rozwoju poetyckiego i nie musieli się zabijać, mogli umrzeć ze spokojnym sumieniem, które dręczy oszusta. Śledząc rozwój ich idei w utworach, można dojść do wniosku, że tak trafnie przeklęli Boga, Ludzkość i Naród, że szanse na prawdziwy rozwój duchowego życia mają tylko ci, co potrafią się zaprzeczyć, wyalienować z problemów poruszonych w „Genesis” lub w „Peregrynacjach Piasta Dantyszka po piekle” – z którym nota bene chciałbym się kiedyś zmierzyć – bo inaczej po cóż żyć!


Niektórzy z powodu Poezji wariowali popadając w alkoholizm, jak np. Jerzy Waleńczyk (lata 60-70), który zaczepiał w delirium ludzi na ulicy: ”daj pan na wódkę, bo jestem poetą, laureatem konkursów międzynarodowych”. On się stał poetą, ale już byłym poetą (a może przez to i dlatego prawdziwym, najprawdziwszym poetą, kiedy nic nie pisał tylko żebrał na wódkę, będąc odrzuconym kochankiem, tej starej kurwy, Poezji. Najpierw go mamiła, podniecała do bardzo interesujących formalnie wierszy (m.in. Biały telefon), „żeby się poetycko spuszczał”, że aż konkurenci sapali się z wściekłości chlipiąc zupkę w stołówce ZLP, i drapali po jajach z nerwicy (oni też w pewnym sensie byli poetami w nerwicy!). Pamiętam tych gości z Życia literackiego i Twórczości, tak zawistnych o każdą udatną linijkę konkurenta, żeby go utopili w łyżce wody!

Waleńczyk umarł z powodu poezji i dla poezji; gdy się wypalił, bo ta kurwa (Poezja) żądała coraz więcej (ekshibicji i akcji niemożliwych do spełnienia – żądając od niego po prostu naprawy i przemiany świata! – nie dając w zamian nic prócz śmierci – w całej jej słodyczy, grozie i tajemnicy), a konkurenci (do „lauru”) czyhali, żeby go wyszydzić i obśmiać (że zwariował i ma głupio w głowie), porzuciła go, spychając w rynsztok alkoholizmu. Został alkoholikiem z zawiedzionej miłości i twórczej gorączki, której nie dane mu było spełnić, bo to jest niemożliwe być ciągle „poetą”, a on chciał być nim ciągle. Ciągle od nowa, chciał od nowa żyć.
Co więcej, nie mówię, że był wielkim poetą w tym co napisał, tylko że był poetą w swoim zawiedzeniu, w swoim upokorzeniu i w swoim dopominaniu się (nie u społeczeństwa) u tej kurwy-Poezji - wierności i spełnienia obietnic, że potrafi Słowem (które aktem woli potrafi naładować wielkie energie) zmienić każdą rzecz, z gorszej w lepszą, a właściwie, fałszywej w prawdziwą (i to energetycznie lub metafizycznie). Tym co go (Waleńczyka) nie znają, powiem, że nie wszystko w nim było zrozumiałe, dla czytelnika nieobeznanego z psychoanalizą, głębią itp. Tak jak niektóre loginy Starego Testamentu albo spojrzenia żebrzących na ulicy dzieci, budziła czasem we mnie jego poezja, wstrząs i otwierała oczy na jakąś obcą, inną, niezrozumiała rzeczywistość, tak jak w ataku epilepsji – tak siedziało (u mnie) podczas lektury niektórych zwrotów Waleńczyka. Bo w każdym takim wypadku chodzi o zrozumienie niezrozumiałego i zobaczenie niewidzialnego.


Znam zresztą takich, co będąc prawdziwymi poetami, piją swoją porcję goryczy po cichu i się nie chwalą swym cierpieniem. Tak sobie myślę, kogo z nas stać, na ciągłe delirium tremens w starych butach i w obrzyganej koszuli? Wiem, wy chcecie być poetami w czystych koszulach pod krawatem – ale nic z tego. Tak się tylko jest pisarzem zgrabnych wierszyków.

Zgrabnych metafor można skombinować miliony i nie złożą się one na Poezję. Do Poezji się pielgrzymuje (jeśli już), jak do Tołstoja, który tak nie przeciwstawiał się złu, do tego stopnia, że nie wstawał na powitanie cara, żeby oddać mu cześć i nie witał czołobitnie Archimandryty. Właśnie, żeby nie przeciwstawiać się złu. Natomiast miał taki szacunek u rosyjskiej młodzieży, że, jak pisze Konstanty Paustowski, gdy umarł, klasa uczniaków gimnazjum, do którego chodził (Paustowski – w 1911r.), zmusiła do powstania i uczczenia minutą ciszy dyrektora szkoły, który był przełożonym cerkwi i członkiem rady państwa. Gówniarze mówili do dygnitarza: „Wstań” bo nie jesteś godzien siedzieć wobec wielkości jego autorytetu i pamięci po nim”! I dygnitarz posłusznie wstał.

Tak więc moi panowie, nie chodzi o lipę ani o wierszyki dla grzecznych panienek. Natomiast nasi poeci, Adasie i Ewusie… (o których mowa, że im się należy…) budzą szyderstwo a nie szacunek, bo zadają się z międzynarodowymi aferzystami i siepaczami. Wreszcie, zadają się z naszą zgniłą inteligencją.


Co za nędza! To jest zgrywą z ludzkiej duchowości (służącą do uprawiania zła, kłamstwa, nieszczęścia i niesprawiedliwości), nasza poezja jest szczytem hańby i zakłamania. Ja, przez całe życie wstydziłem się wyznać przy normalnym (prostym człowieku), że jestem jakimś zasranym poetą (dawno wyplułem to słowo) czy też filozofem (dusi mnie to bezwstydne wyznanie!), żeby nie wzbudzać do siebie uczucia ludzkiej pogardy.

Wyznałem to kiedyś, przy pani Krystynie Szladze - opiekunce krakowskiego Koła Młodych, na zebraniu, to ona i pozostali "poeci", „przyszli poeci” (terminatorzy kłamstwa) byli oburzeni, nie wiem czym bardziej – chuligaństwem czy bolszewizmem.


W tym miejscu muszę jednak oddać sprawiedliwość Panu Zygmuntowi Janowi Prusińskiemu, biedak tak bardzo chce być poetą, tak bardzo chce być słyszany i faktycznie jego wiersze poszukują świeżości, by być wzruszające. BARDZO MU DOBRZE ŻYCZĘ. Ale niestety, poezja to nie konkurs tanich piękności (że nie powiem dziwek). Ponieważ na tym świecie nic co piękne, nie jest piękne, a dobre nie jest co dobre! A co mi się wydaje, że wy państwo tego nie chcecie albo nie możecie zrozumieć i chwilami rozmowa przybiera postać, jakbyście wierzyli, że trawa jest zielona. A w to wierzą tylko ślepcy.

Proszę mnie wyprowadzić z błędu, jeśli się mylę, ale zachowujecie się tak, jak albo bardzo młodzi ludzie, którzy jeszcze tak naprawdę niczego nie wiedzieli, albo jakbyście pochodzili diabli wiedzą skąd, z księżyca. Ale gdybyście nawet pochodzili z Zawad, to trzeba było poznawać pseudo-koryfeuszy polskiej kultury, dobijać się o rozmowę z Otwinowskim, krytykować (w oczy) Wajdę, przepytywać Iwaszkiewicza, drażnić Różewicza itp. A propos drażnienia się z Różewiczem, to trzeba było mieć coś do powiedzenia, żeby się merytorycznie… o trzecią i dziesiątą twarz a może i dupę!

Wiem, że wielu z was udało się na jakąś emigrację, poznaliście Zachodnich frustratów, za to ominęliście krajowych i nie bardzo potraficie te rozbite szkiełka poskładać do kupy. Pojechaliście na Zachód a tam świat rozsypany. Wróciliście – a tu „Solidarność” splugawiona, a tu świat rozsypany i poskładać poezją się nie da. Nie chce się wyklarować żaden kierunek, coś co by dawało nadzieję. Więcej mieliśmy nadziei w najczarniejszej nocy komunistycznej niewoli literackiej niż teraz. Teraz nie ma niewoli, ale nic nie ma. Niewolnik nie rozumie, że niewoli się sam, nie rozumie, że proces wywalania się w niewoli nie ma końca
.
Myślę, że gdybyście ich widzieli z bliska, to teraz bym nie czytał w waszych enuncjacjach, że Adasia Zagajewskiego (nawet szczyna dobrze nie śmierdzi w jego wierszach o Lwowie) trzeba na piedestał…

I teraz powiem to, czego nie powinienem, ale jak tu z prawdą iść do grobu.

Przecież nawet obrazoburcą był Mickiewicz. Miał odwagę nasrać na Polskę naszych przyziemnych wyobrażeń. Naszych głupich wyobrażeń, o Polsce jako członku Unii Europejskiej budującej potęgę Niemiec, Francji i Anglii, których problemem jest niemożność rozumnego, uczłowieczonego współżycia płciowego. Jeśli naród nie potrafi spółkować w ramach grup ludzkich, jak normalny mężczyzna z kobietą - ale głównym jego problemem - być lub nie być - jest używanie członka jako przetykacza do odbytu… to wybaczcie, ale od zboczeńców należy się trzymać z daleka!
Wracając do Mickiewicza, to był i jest głównym obrazoburcą polskiego łba, polskiego głupiego łba, który Słowacki litościwie i eufemicznie nazywał „czerepem rubasznym”. Dziady są utworem hermetycznym, kanonicznym i świętym. W Dziadach jest zapisana Biblia, zakamuflowana przed oczami głupich, chociaż dla mądrych widoczna explicite, że zbawienie Polski leży w Moskwie, we współpracy i braterstwie z Rosją, natomiast jej śmierć znajduje się w Paryżu i w Londynie. (Giedroyc o tym wiedział!)

I to było jego największą osobistą tragedią Mickiewicza - POETY. Jaśniej przemówić nie potrafił, a nim przemawiał jaśniej, tym bardziej był ciemny i niezrozumiały. W tym dziele właśnie przemówiła wielka Poezja profetyczna używając ADAMA jako stawidła, wśród bezmiaru wód czasu.

Na koniec - Trzeba mieć nadzieję, że istnieje Monsalwat, w którym mieszka ADAM i my sami możemy kiedyś do niego dołączyć.


Zygmunt Jan Prusiński Sen jabłoni - Część II


________________________

Zobacz galerię zdjęć:

Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński

Zapraszam do Niezależnej Wytwórni Filmowej PROSTAK_____ http://korespondentwojenny.salon24.pl/_____ A teraz będą "chwalunki"..., co dzięki mnie utworzyłem jako animator kultury i działacz społeczny w polityce w Polsce i na Emigracji: 1967 - 1970 ...założyciel zespołu muzycznego "Chłopcy z Przedmieścia" w Otwocku; 1979 - 1981 ...został przewodniczącym Klubu Młodych Pisarzy przy ZLP w Słupsku; 1982 - 1985 ...kolporter pism emigracyjnych w Wiedniu; 1987 ...wydał dwa zeszyty literackie - wiersze pt. "Słowo" i "Oaza Polska" w Monachium wydawnictwo: Niezależny Związek Pisarzy Polskich "Feniks"; 1988 - 1990 ...wiedeński korespondent "Orła Białego" w Londynie; 1990 - 1994 ...założyciel i przewodniczący Korespondencyjnego Klubu Pisarzy Polskich "Metafora" i Polskiego Centrum Haiku a także pomysłodawca "Wiedeńskiej Nagrody Literackiej im. Marka Hłaski" oparty z plonu konkursu na prozę i poezję - zorganizował dwie edycje konkursu literackiego w Wiedniu; 1997 - 1998 ...członek Ruchu Odbudowy Polski - przewodniczący Komisji Rewizyjnej ROP w Słupsku; 1998 - 1999 ...korespondent radia City w Słupsku; 1999 - 2003 ...założyciel i przewodniczący Polskiej Partii Biednych na Pomorzu; 1999 - 2003 ...założyciel i sędzia Słupskiego Sądu Społecznego w Słupsku; 2000 - 2009 ...założyciel i prezes Stowarzyszenia "Biały Blues Poezji" w Ustce; 2001 - 2009 ...założyciel środowiska literackiego w Starostwie Powiatowym w Słupsku; 2001 ...wydał tomik wierszy pt. "W krainie żebraków słyszę bluesa" - ZLP Słupsk; 2004 - 2005 ...korespondent radia "Supermova" w Londynie; 2005 - 2007 ...redaktor gazety internetowej "Karuzela Polska"; 2005 - 2009 ...korespondent międzynarodowej gazety "Afery Prawa a Bezprawie" w Irlandii z siedzibą w Sanoku. ____Odpowiadam swoim podpisem - Zygmunt Jan Prusiński Ustka. 23 Grudnia 2009 r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura