Dzisiejsza prasa donosi, iż na polityczną emeryturę z końcem tej kadencji odchodzi Ryszard Kalisz (SLD). Wiele lat związany polityczną i towarzyską przyjaźnią z Aleksandrem Kwaśniewskim. Jego prawnik, adwokat, "pornogrubas" (tak go nazwał kiedyś S. Niesiołowski), grubiutki i sympatyczny, konkretny i często merytoryczny. Znakomity piłkarz (byłby) - gdyby nie tusza. To on był zaskarżającym ustawę lustracyjną przed Trybunałem (skutecznie), co niedziela w programie "Kawa na ławę" w TVN. Słynie z płomiennych przemówień, gestykulacji i uśmiechu, tak rzadkiego wśród polityków - którzy generalnie się nie śmieją (nie wiem czy to nie wytyczne Tymochowicza).
Uff, dużo tej aktywności i pobudliwości politycznej. Popularności i wchodzenia na "szkło". Barwności.
I chyba takim go zapamiętamy. Będzie go brakować.
Chociaż, wielu już polityków zarzekało się, że nie wróci do polityki - a zatem niech parlament jak najszybciej się rozwiąże, bo Rysiek może zmienić decyzję.
PS. Kazik Marcinkiewicz jakoś tam wytrzymuje bez polityki, chociaż wciąż coś tam się na jego blogu przewija politycznego.
pzdr
