Andrzej Koźmiński Andrzej Koźmiński
3317
BLOG

KTO ZREALIZUJE STRATEGIE DLA POLSKI?

Andrzej Koźmiński Andrzej Koźmiński Polityka Obserwuj notkę 29

 

Ostatnio odbywają się (na szczęście) ożywione debaty na temat różnego rodzaju strategii, które powinniśmy w Polsce zrealizować, między innymi także o strategii rozwoju szkolnictwa wyższego, w której sam biorę udział.  Warto więc zastanowić się nad tym, jakie jest realne znaczenie tego rodzaju debat, czyli innymi słowy: kto i dlaczego miałby proponowane strategie realizować?

Przede wszystkim trzeba odpowiedzieć na pytanie: co oznacza (nadużywane często) pojęcie strategii? Na gruncie teorii i praktyki zarządzania strategia to długofalowy program osiągania i utrzymywania trwałej przewagi konkurencyjnej. Można zastosować to pojęcie do wszelkiego typu organizacji, a nawet do państwa. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że narzuca ono szereg ograniczeń. Po pierwsze, strategie dotyczą spraw podstawowych, o największym znaczeniu; po drugie, obliczone są na długi okres; po trzecie,  angażują wielkie specjalnie dedykowane środki; po czwarte, dotyczą całości systemu czy organizacji, po piąte wreszcie, w warunkach zmiennego i trudno przewidywalnego otoczenia wymagają stałych aktualizacji i modyfikacji.

Strategie dla Polski dedykowane są „władzom” czyli rządowi i parlamentowi, które mają je zrealizować. Otóż stosunkowo łatwo można przytoczyć  szereg  przyczyn, dla których jest to mało prawdopodobne. Przede wszystkim władze polityczne nie mają kilkunastoletniego horyzontu konsekwentnych działań, rachunek strat i zysków politycznych nie obejmuje takiej perspektywy. Jedne rządy i koalicje następują po drugich stosunkowo szybko i z reguły towarzyszy temu wyrzucenie do  kosza dorobku poprzedników i wyrzucenie z pracy realizatorów zapoczątkowanych przez nich projektów. Stosunkowo często rządy nie dysponują środkami niezbędnymi dla realizacji ambitnych i długofalowych programów: brakuje im poparcia politycznego, uprawnień lub po prostu pieniędzy (w sytuacji „sztywnego” budżetu i silnego roszczeniowego nacisku), często też brakuje kompetentnych ludzi. W rezultacie rządy zachowują się najczęściej reaktywnie (a nie proaktywnie), odpowiadając  na pojawiające się szanse i zagrożenia oraz na nastroje opinii publicznej. Większe zmiany i reformy pojawiają się niemal wyłącznie w sytuacjach bardzo głębokich i groźnych kryzysów.  Ta niewielka skłonność do realizacji ambitnych strategii  to dolegliwość, na którą cierpią w mniejszym lub większym stopniu wszystkie demokratyczne społeczeństwa. W Polsce wydaje się ona jednak szczególnie dokuczliwa ze względu na konieczność „doganiania” i  przezwyciężania w wielu dziedzinach (np. infrastruktura) zacofania odziedziczonego po poprzednim systemie, anarchiczną i pełną zajadłości kulturę polityczną oraz silne grupy nacisku i interesu, a także brak stabilnej służby cywilnej. Warto jednak pamiętać, że ten „opór materii”, charakterystyczny dla demokracji, ma i swoje dobre strony. Chroni bowiem przed realizacją „wielkich projektów” chybionych, szkodliwych lub nawet zbrodniczych, ze znacznie większą łatwością wdrażanych w systemach autorytarnych.

Czy w związku z tym należy zrezygnować z debat strategicznych? Nie. Mają one bowiem poważne i realne znaczenie dla świadomości społecznej i uświadamiając najważniejsze priorytety, wpływają na stan opinii publicznej. W ten sposób dokonuje się wpływ na sferę polityki i na indywidualne działania wielu niezależnych podmiotów. Jakkolwiek emfatycznie by to nie brzmiało, odpowiedź na postawione w tytule pytanie brzmi: strategie zrealizujemy wszyscy albo nikt ich nie zrealizuje.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka