Powodzianie o wyborach teraz nie myślą. A udział tych którzy myślą stoi pod znakiem zapytania. Mam przed oczami pewną babcię, która przed kamerami ubolewała, że powódź zalała jej dowód i inne dokumenty, ale mówi, że na wybory pójdzie bo ją znają i pewnie pozwolą zagłosować. Jej prawa wyborcze są w tym momencie bardzo ograniczone. Jest zdana na łaskę i niełaskę męża zaufania i członków komisji. A ile takich babć nie zechce wsiąść do amfibii i wyjdzie z założenia, że skoro i tak dowodu nie ma to po co się fatygować do okręgu wyborczego. No ale "woda ma to do siebie że opada", a "ludzie są obyci z żywiołem". Moja rada dla wszystkich babć; parafrazując poezję Asnyka "
Trzeba z żywiołem naprzód iść,
Po życie sięgać nowe,
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę
Wy nie cofniecie powodzi fal!
Nic skargi nie pomogą:
Bezsilne gniewy, próżny żal!
Wybory będą swoją drogą!
Inne tematy w dziale Polityka