Kultura Liberalna Kultura Liberalna
578
BLOG

BOROWIEC: Hipsterska cząstka w każdym z nas

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Kultura Obserwuj notkę 0

 Bartosz Borowiec

Hipsterska cząstka w każdym z nas

Hipsterów najtrudniej spotkać tam, gdzie najbardziej chcielibyśmy się ich spodziewać. Wymienianie kilku klubów, do których chodzą „nie-dresiarze” i „nie-nowobogacka scena Warszawy”, jest uproszczeniem. Nawet jeśli w Planie B lub Warszawie Powiśle pojawi się od czasu do czasu jakiś hipster, to raczej ze względu na to, że w stolicy wciąż nie ma aż tylu miejsc, w których można spotkać się ze znajomymi w miłych okolicznościach. Można oczywiście powiedzieć też, że wszyscy ludzie, którzy spędzają czas w tych paru „klubokawiarniach”, to hipsterzy. To byłoby jednak nadużyciem.

Dla osoby, która nie miała styczności z tym zjawiskiem, kod kulturowy hipsterów może być zaskakujący. Zasady, na których jest skonstruowany, są odmienne od subkultur znanych wcześniej. Jednocześnie opiera się on wyłącznie na reinterpretowaniu przeszłości. Czego jednak można spodziewać się w czasach postmodernizmu i dekonstrukcjonizmu?

Dotychczas subkultury rozwijały się jako odpowiedź na palące zagadnienia społeczne i pokoleniowe traumy. Źródłem tych ruchów były sprzeciw wobec społecznego status quo i konflikt pokoleń. Mimo że syntezą wynikającą z konfrontacji dwóch odmiennych postaw nie za każdym razem było radykalne przewartościowanie świata, subkultury opierające się na przesłankach ideologicznych często zmieniały społeczne spojrzenie na pewne zagadnienia, powodowały ewolucje zbiorowej percepcji, a nawet kodu kulturowego cywilizacji Zachodu. Za przykład może posłużyć ruch hipisów, który powstał poprzez kwestionowanie zastanego systemu wartości, jednocześnie jednak tworząc kontrkulturę o wyidealizowanym systemie myślenia, mającym stanowić alternatywę dla porządku świata.

Z hipsterami jest inaczej. Są oni określani mianem postsubkultury ze względu na to, że nie reprezentują ani określonego etosu, ani zbioru zasad moralnych. Subkultura ta w pewnym sensie nie ma nawet… członków. Hipsterzy są raczej odbiciem kryzysu cywilizacji, która skupiła się na komercjalizacji wszystkiego wokół nich. Być może ta właśnie komercjalizacja jest jedyną rzeczą, przed którą się buntują. Jednak historia śmieje się z nich, bo przez próbę ucieczki sami stają się jej ofiarami.

Wynika to z dwóch rzeczy. Po pierwsze, w ramach tak zwanego hipsterdomu można wyodrębnić dwie grupy, które określają dynamikę tego zjawiska. Mamy zatem pierwotnych hipsterów, prawdziwych „liderów opinii”, którzy nadają ton rozwojowi trendów, oraz – naśladowców. Ci ostatni uważnie obserwują rozwój sytuacji i adoptują trendy, jeśli uznają, że wpłynie to pozytywnie na sposób postrzegania ich przez samych siebie. Jednocześnie ci pierwsi opierają swoje poczucie wartości na przekonaniu o wyjątkowości, wynikającej z pozostawania w opozycji do mainstreamu w najszerszym rozumieniu tego słowa.

Powstaje w związku z tym zjawisko błędnego koła. Obie grupy można porównać do magnesów o takich samych biegunach: kiedy naśladowcy rozpoznają nowy trend i starają się go zaadaptować, liderzy opinii zmuszeni są odsunąć się, odpychani wizją wpadnięcia w mainstream, co z jasnych względów przeczyłoby ich wyjątkowości, a w konsekwencji byłoby trudne do zniesienia. Z tych samych powodów sami nie lubią kiedy ktoś przypina im etykietkę hipstera. Zwłaszcza, kiedy ta osoba nie jest częścią ich środowiska.

Po drugie, elementem subkultury polegającej na nieustannym poszukiwaniu nowych trendów musi być w jakiejś części konsumpcjonizm. Hipsterzy, przez nieustanną konieczność adaptowania się w nowych niszach, wyspecjalizowali się w tym ostatnim w niespotykany dotąd sposób. Głównie za pomocą Internetu i własnego zaangażowania stali się w zakresie konsumpcji ekspertami. Nie jest więc zaskoczeniem, że największa populacja hipsterów rekrutuje się spośród dzieci rodzin wyższej klasy średniej – do konsumpcji niezbędne są środki finansowe, najczęściej zapewniane właśnie przez rodziców.

Do tego w całe zjawisko bywają niechcący zaplątani ludzie zupełnie z nim niezwiązani, przez to, że ich pasja staje się „hip”. Jako przykład można podać tu kurierów rowerowych, którym hipsterzy odebrali wyłączność na rowery bez tak zwanego wolnobiegu (ostre koło albo fix, od angielskiego słowa fixed wheel). „Ostre” jest dla hipstera kuszące, ze względu na to, że przemieszczanie się po mieście na rowerze jest wciąż dość alternatywne – a dodatkowo zapewnia poczucie niezależności.

Warto na koniec zdać sobie sprawę z tego, że hipsterem, w jakiejś mierze, może być każdy z nas. Dlatego tak naprawdę pytanie dotyczące przynależności powinno raczej być formułowane na zasadzie prośby o umieszczanie danego podmiotu na „skali hipsterstwa”. Ze względu na to, że trudno nie mieć w sobie jego nawet małego pierwiastka, bądźmy dla siebie wyrozumiali. I patrzmy na siebie przez Ray-Bany z życzliwością.

Bartosz Borowiec, student SGH, właściciel agencji Social Media, okazyjnie za barem w Planie B.

** Tekst został opublikowany w ramach Tematu Tygodnia Hipsterka! w Kulturze Liberalnej z 6 września 2011 roku  (nr 139). Więcej tekstów: Wojciecha Kacperskiego i Bartosza Borowca - CZYTAJ TUTAJ 

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura