Kultura Liberalna Kultura Liberalna
165
BLOG

KOŁTAN: Razem obok siebie

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Kultura Obserwuj notkę 0

Na początku był wielki wybuch entuzjazmu i nadziei. Entuzjazmu związanego z potrzebą zmiany panującej atmosfery zniewolenia i braku perspektyw oraz nadzieją, że uda się odwrócić tę wówczas beznadziejną sytuację społeczną. Mobilizacja blisko dziesięciu milionów obywateli w ruch Solidarności, który zamieniał się w ruch uwolnienia społeczeństwa, zadziwiła wielu – poczynając od tych, którzy na krótko przed Sierpniem ‘80 pisali o apatii społecznej, a kończąc na tych, którzy musieli wpisać nowego niespodziewanego aktora w układy sił politycznych rozpoczynającej się dekady. I choć francuski badacz ruchów społecznych Alain Touraine w tragicznym wydarzeniu stanu wojennego dostrzegał kres socjalistycznej dyktatury, nie zmienia to faktu, że generałowi udało się w grudniu 1981 roku zabić ducha entuzjazmu Solidarności. Przeobrażenia pod koniec dekady były czasem mobilizacji, która wystarczyła do dokonania makropolitycznych zmian. Okazało się to jednak niewystarczające, by zbudować społeczeństwo obywatelskie. Doświadczenie wspólnego działania zamieniło się w doświadczenie samodzielnego radzenia sobie w nowym świecie, w którym Polacy znaleźli się nagle, a na którego kształt mieli coraz mniejszy wpływ, nie mieli go wcale, a kiedy takie możliwości się pojawiają, nie potrafią ich właściwie wykorzystać.

Zadziwiające jest tempo, z jakim w ciągu kilku zaledwie lat od pamiętnego roku 1989 zmieniło się życie codzienne w Polsce. Najpierw zanikanie dość powszechnych w tamtym czasie odruchów wzajemnej pomocy oraz tradycji odwiedzania bez uprzedzeń najbliższych sąsiadów w PRL-owskich blokowiskach. Później zaś symptomatyczne instalowanie domofonów pozbawionych szyldów z nazwiskami – odtąd odwiedzenie znajomych pozostawiono w rękach tych, którzy poznali tajemnicę kodu otwierającego sekretne drzwi naszych klatek schodowych. Wreszcie pojawienie się jednej z form organizacji życia społecznego, która przybliża nas do najgorszych wzorów społeczeństw wykluczających – obwarowywanie nowo budowanych osiedli zasiekami, mającymi chronić przed potencjalnym zagrożeniem z zewnątrz.

Przeszło trzydzieści lat po Solidarności jesteśmy wszystkim innym niż społeczeństwem solidarnym. Budujemy świat, w którym znajdujemy się razem, ale w którym nie potrafimy się odnaleźć jako istoty społeczne. Żyjemy razem, lecz jest to specyficzna forma życia razem obok siebie. Termin „obok” odsłania tu zresztą całą wieloznaczność sytuacji – zarówno jako przysłówek, jak też jako przyimek, wskazuje na bliskość danej osoby, względnie: na małą odległość, która nas od niej dzieli. Jego codzienne użycie jest jednak wyrazem dystansu i granicy. Przechodzimy obojętnie obok danej sprawy, obok cudzej krzywdy; ktoś, kto jest obok, wyznacza nieprzekraczalną linię między tym, co własne, i tym, co obce. W takiej konstelacji wspólnota przybiera bardzo specyficzny kształt, rozbija się do postaci archipelagu wysp o podobnej genezie, które zdolne są bezładnie oddalić się od siebie na niespotykane dotąd odległości.

Pesymistyczny ton powyższych uwag i obserwacji wymaga jednak korekty. Żyjemy bowiem w wyjątkowo ciekawym momencie, w którym dawne formy solidarności, kooperacji, budowania wspólnoty ulegają przeobrażeniom albo też zanikają. Dzieje się tak przede wszystkim za sprawą zmian, jakie dało nam m.in. usieciowienie globalnego świata, nowe formy komunikacji czy też przeobrażenia ekonomiczne ostatnich dekad. Za wcześnie stwierdzać, jaki kształt przybiorą „nowe solidarności” albo co zajmie ich miejsce. Ale mniej lub bardziej niszowe postaci mobilizacji pojawiają się w polskich przestrzeniach społecznych. Są to już nie tyle ruchy społeczne, choć wielu chciałoby, żeby tak było (znakiem tego jest wiązanie części z nich z nazwiskami żyjących i nieżyjących już postaci życia publicznego), ile raczej od-ruchy społecznego niepokoju, które znajdują swój wyraz w postaci mobilizacji i ekspresji niezadowolenia. Czasem aż za dobrze pokrywają się z podziałami, jakie obserwujemy na polskiej scenie politycznej. Wykorzystują wtedy istniejące konflikty wokół świata symboli i stają się emocjonalnym medium wzmacniającym znane nam dobrze napięcia społeczne. Czasem jednak, jak to było w przypadku inicjatyw Obywatele Kultury czy też protestów przeciw ACTA, wywołują burzę, zmuszając drobnymi krokami do zmiany myślenia elit politycznych. Czy mobilizacja za pomocą dostępnych technologii, na zasadzie krótkotrwałych impulsów (connecting action), zamieni się w dłuższej perspektywie w działanie zbiorowe (collective action), zdolne do trwałej zmiany kultury społecznej i politycznej w Polsce? Tego nie możemy jeszcze wiedzieć. Warto jednak przypatrywać się, na ile pojawiające się grupy okazują gotowość nie tylko do trwałych mobilizacji, ale też do uznania innych grup w wyjątkowo silnie podzielonym i zróżnicowanym społeczeństwie. Gotowość do rozpoznania innych i uznania ich odmiennych oczekiwań oraz pragnień, często wbrew naszym oczekiwaniom i pragnieniom, byłaby znakiem tego, że udaje się nam wyjść z nieznośnego impasu życia razem obok siebie.

* Jacek Kołtan, doktor filozofii, studiował w Poznaniu i Berlinie. Obecnie kieruje Wydziałem Myśli Społecznej w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. Jest autorem książki poświęconej tożsamości społecznej podmiotu „Der Mitmensch” (2012).

** Tekst ukazał się w „Kultura Liberalna” nr 181 (26/2012) z 26 czerwca 2012 r. w dziale "Temat tygodnia".

 

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura