„Na widok krótkiego rękawa, natychmiast przychodzi im na myśl białe ramię, całe nagie ciało, genitalia, stosunek płciowy, rozpusta, nieślubne dziecko. Wyobraźnia Chińczyków potrafi wykonać tak olbrzymi skok, tylko kiedy chodzi o te sprawy”. Tak złośliwie skomentował myślowe asocjacje swych rodaków i zamęt jaki w ich głowach wywoływał widok kawałka nagiego ciała najwybitniejszy pisarz chiński XX wieku, Lu Xun, w eseju „Luźne myśli”. I choć minęło już prawie 90 lat od napisania tych słów, Chińczycy do nagości wciąż mają ambiwalentny stosunek. Reklamy w czasopismach kobiecych wciąż są grzeczniejsze niż na Zachodzie, na poboczach dróg nie straszą nagie panie reklamujące opony czy wiertarki, reklamy lodów w TV nie zmuszają rodziców do pośpiesznej zmiany kanału.
Dla chińskich cenzorów nagość często równa się pornografii. Niezwykle łatwo przychodzi im nazwanie dzieł artystycznych „żółtymi”, który to kolor w języku chińskim przypisany jest do dzieł dla dorosłych. W „Titanicu” w wersji 3D, ku wielkiemu rozczarowaniu chińskich widzów, usunięto scenę z pozującą do obrazu nagą Kate Winslet. Z filmu „Ostrożnie, pożądanie” powycinano wszystkie ostrzejsze momenty, a grająca główną rolę Tang Wei przez długi czas była na cenzurowanym. Ai Weiwei, irytujący władze chyba każdym swoim projektem, został oskarżony o pornografię po umieszczeniu w internecie zdjęcia „Jeden tygrys, osiem piersi”, na którym nagusieńki siedzi w otoczeniu równie nagich czterech pań. Wielbiciele twórczości Aia opublikowali w odpowiedzi swoje zdjęcia, na których może nie ma „san dian quan kai” (trzy punkty całkiem odsłonięte), bo nakleili tam zdjęcia artysty, ale i tak widać dużo.
Rugowaniu nagości z przestrzeni publicznej zdecydowanie przeciwstawiają się młode Chinki. Na ulicach można podziwiać do woli minispódniczki, spodenki, obcisłości i przezroczystości. Ostatnio na niepozostawiające pola dla wyobraźni stroje zareagowało szanghajskie metro. W internecie zamieściło zdjęcie dziewczyny w wyjątkowo przezroczystej sukience i dramatyczny apel: „Pasażerowie metra, gdy tak się ubierzecie, dziwnym będzie, jeśli nikt was nie będzie molestował. W metrze grasuje wielu erotomanów, nie da się z nimi wygrać. W wojnie z nimi, dziewczęta, prosimy, szanujcie się!” Apel można by zadedykować także paniom przemieszczającym się ulicami miast. Jazda na rowerze czy skuterze nie skłania Chinek do rezygnacji z kusych strojów, dzięki czemu wszyscy przechodnie mogą kontemplować krój i kolor ich bielizny.
Poza wrażeniami erotycznymi i sprawianiu przyjemności obserwatorom, nagość w Chinach spełnia inną, diametralnie odmienną rolę. Często sięga się po nią, aby wyrazić swój gniew i frustrację. Publicznie obnażają się ludzie, którzy wyczerpali inne sposoby walki o swoje prawa, bądź chcą pokazać reszcie świata przepełniającą ich wściekłość. W ostatnich dniach w mediach znów pojawiły się relacje ze spektakularnych nagich akcji i w żadnej z nich nie chodziło o aluzje seksualne.
W mieście Linyi w Shandongu, 23 czerwca kobieta samochodem staranowała skuter, na którym jechała domniemana kochanka męża ze swoją czteroletnią córeczką, potem zrzuciła ubranie i kompletnie naga blokowała wjazd karetki na teren osiedla. Gdy próbowano donieść dziecko do karetki, zrzuciła je z noszy i robiła co mogła, aby uniemożliwić udzielenie pomocy rannym. Dziecko zmarło w drodze do szpitala, jego matka walczy o życie. Mężczyzna w slipach wdrapuje się na słup wysokiego napięcia próbując w ten sposób wymóc na nieuczciwym pracodawcy wypłatę zaległych pensji. Rozwścieczony pasażer, dla którego zabrakło biletu kolejowego w czasie Święta Wiosny wdziera się do gabinetu dyrektora dworca i rozbiera się do majtek. Starsza pani ściąga spodnie i atakuje nimi policjanta, który chce jej wlepić mandat. Młoda matka z nagimi piersiami klęcząc błaga o wsparcie.
Przymiotnik luo – nagi, dodaje się do najróżniejszych rzeczowników. Nagie może być małżeństwo, czyli bez wystawnego wesela, mieszkania i samochodu, nagi może być egzamin, czyli taki na który idzie się bez przygotowania, licząc że a nuż się uda. Można „nago” rzucić pracę, czyli zwolnić się bez zaklepanej innej posady, studenci na koniec studiów urządzają „nagie wyścigi” albo robią sobie sesje zdjęciowe w strojach Adama. „Nagi urzędnik” wysłał już rodzinę i pieniądze zagranicę, i czeka tylko na odpowiedni moment, żeby do nich dołączyć.
Nagość w Chinach ma wiele twarzy.
* Katarzyna Sarek, doktorantka w Zakładzie Sinologii Uniwersytetu Warszawskiego, tłumaczka, publicystka, współprowadzi blog www.skosnymokiem.wordpress.com.
** Tekst ukazał się w dziale "Felieton bez <ąc>", w „Kultura Liberalna” nr 182 (27/2012) z 3 lipca 2012 r.
Inne tematy w dziale Kultura