Kwietny Bieg Kwietny Bieg
488
BLOG

Konkurs - relacja z Kwietnego Biegu rozstrzygnięty

Kwietny Bieg Kwietny Bieg Kultura Obserwuj notkę 0

Konkurs - relacja z Kwietnego Biegu rozstrzygnięty 

 

Kwietny Bieg 2008 wystartował 26 maja 2008 z Kołobrzegu. Sztafeta, w której udział wzięło kilkanaście tysięcy biegaczy z przygranicznych gmin w 15 dni obiegła Polskę i 10 czerwca zakończyła się w Kołobrzegu.

W tym samym czasie biegacze pokonali dystans 3530 km okrążając 1000 razy krakowskie Błonia. W Krakowie w Biegu udział wzięło około 1600 osób.

 

Nagrodzona praca, to relacja uczestników, którzy towarzyszyli Biegowi przez cały okres jego trwania, a jednocześnie czynnie uczestniczyli w sztafecie, pokonując odcinki, na których zabrakło reprezentantów nadgranicznych gmin.
Relacja, przekazywana "na gorąco" na forum www.biegajznami pl, jest zapisem wszystkich emocji jakie towarzyszyły Biegowi i autorom.
Pokazane są trudne chwile związane z kłopotami organizacyjnymi, zmęczeniem autorów, różnymi postawami ludzi wobec Biegu.
Jednocześnie zwrócono uwagę na bezinteresowną i miła pomoc wielu ludzi na trasie, akceptację idei Kwietnego Biegu.

Startujemy!!!


27.05. Ruszyliśmy punktualnie o 17:00 z mokrego i chłodnego Kołobrzegu. Po oficjalnych uroczystościach,występach i przemówieniach na starcie pojawiło się około 50 uczestników. Wszystko szło zgodnie z planem do momentu przepłynięcia z wyspy Wolin do Nowego Warpna. Tu, podobnie jak w roku ubiegłym swoje usługi wodniarskie świadczył Bizon, pchacz statków w porcie. Do Nowego Warpna, po pozrywaniu sieci miejscowym rybakom przypłynął z ponad 90 minutowym opóźnieniem.
Przejmujące szarfę gminy próbowały tę różnicę zniwelować, lecz do granic Szczecina opóźnienie zmalało do 1:15. Niestety, zawiedli szczecińscy biegacze. Na odcinku z Ustowa do Radziszewa nie było nikogo. Nasza załoga "G" biegajznami wywiązała się ze swojego zadania i pokonała ten odcinek w mocnym tempie,niwelując stratę Sztafety do 50'. Gdzieś jednak,w kolejnych gminach tempo biegu siadło, bo strata sztafety znowu wzrosła do niemal 90'. Niebawem Sztafeta dobiegnie do Cedyni, to zobaczymy, jaką mamy stratę. Mamy obietnicę od bardzo mocnej grupy biegaczy ze Słubic, że nocą na swoim odcinku tę stratę znacznie zniwelują. (bodzio_Ł)



Pomoc wójta z Pieńska


28.05. Trzeciego dnia Sztafety kończyliśmy bieg w gminie Przewóz w województwie lubuskim, by o 22:00 wbiec do województwa dolnośląskiego. Jest to jedno z dwóch województw, gdzie Kwietny Bieg nie uzyskał zgody oficjeli na przeprowadzenie Sztafety. W gminie Przewóz, gdzie zawsze atmosfera, organizacja i ilość uczestników zachwyca spotkaliśmy razem ze Sztafetą wójta, pana Kisowskiego. Gdy dowiedział się, że nie mamy wsparcia na trasie przez Bory Dolnośląskie, to natychmiast zadzwonił do wójta sąsiedniej gminy Pieńsk.


W Przewozie udział w sztafecie wziął wójt, który stwierdził,  że nie biegnąc zawiódłby najmłodszych uczestników

Trasa biegu gminy Przewóz kończyła się w głębokim borze w Sobolicach o 22:00 i dalej przez około 11 km prowadzi piaszczystą drogą przez Bory. Bez oświetlenia przebiec ją nocą trochę trudno ….no i strach. Na szczęście wójt gminy Pieńsk przyjechał w to odludne miejsce i po przekazaniu szarfy ruszył razem z nami oraz 3 swoimi chłopakami w las. Po 3 km mieli już dość, więc wsiedli do auta i oświetlali nam drogę. Jechali po takich wybojach, że auto darło progami i podwoziem. Błądząc bez kompasu biegliśmy różnymi drogami leśnymi na czuja, by po godzinie i 50 minutach zobaczyć światło we wsi. Jakaż była nasza radość. Cieszyliśmy się, jak rozbitkowie, którzy ujrzeli ląd. Zamiast 11 km w 1:03 wyszło mocne 20 w 1:50. Baliśmy się, że zabłądzimy i zawalimy sztafetę.

Dziękuję wójtowi gminy Pieńsk, że nas tam samych w tym lesie nie zostawił… ( bodzio_Ł)


Trudny Dolny Śląsk


29.05. Sztafeta dotarła do Szklarskiej Poręby. To również województwo dolnośląskie i brak zgody na przeprowadzenie Sztafety. Organizator, aby uniknąć biegania po drogach (nielegalnego) wybrał bardzo trudną trasę przez szczyty Karkonoszy. Trasa była bardzo trudna, co opisał nasz prezes i wykraczała ramowo ponad wcześniej ustalony limit czasu, ustalony dla biegu po płaskim. Oddająca na Polanie Jakuszyckiej szarfę sztafeta przybiegła z 30 minutowym opóźnieniem. Tam przejął ją Fuzer, by w mocnym tempie dotrzeć do wodospadu Kamieńczyka, skąd przejęli szarfę Bennet i jeszcze jedna, silna biegaczka-maratonka. Niestety, do przełęczy Okraj dotarli z 90 minutowym opóźnieniem, co przewidzieliśmy już wcześniej. Tak duża strata byłaby nie do odrobienia, więc zdecydowaliśmy się na wystartowanie z szarfą rezerwową z Przełęczy Okraj o wyznaczonej wcześniej godzinie. Ten wariant reagowania w sytuacjach szczególnych został już w ubiegłym roku omówiony i ustalony. ( bodzio_Ł)


 Szklarska Poręba. Siedmiu uczestników pokonało męczącą drogę przez górskie ścieżki. Uczniowie, wraz z nauczycielem wychowania fizycznego, po ukończeniu biegu byli zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. Duża pomoc - duża radość.

Stoimy w centrum Szklarskiej Poręby. Odebraliśmy szarfę od grupy biegnącej od Świeradowa. Zbiegłem do Kamieńczyka i dalej w góry szarfę poniesie nasz szef szefów zwany przez miejscową ludność Bennetem

Mają do pokonania bardzo trudną trasę po górach aż do przełęczy Okraj. Asekuracyjnie od strony Czech są gotowi do ewentualnej zmiany Andrzej Madej i Zenek. Dalej przy Karpaczu czeka bodzio_Ł z Basią. Mówię asekuracyjnie, bo w planie chcemy się jak najwięcej oszczędzać bo przed nami podobno 200km niepewnych gmin.

Powoli zaczynamy regularnie sypiać i odżywiać się.

Samopoczucie mimo trudności dopisuje. Mamy nadzieję, że przez te najbliższe 200km to się nie zmieni i że ktoś nas tam wesprze jednak biegowo.

Idziemy na pocztę powysyłać kartki, a potem pędzimy na Okraj i tam będziemy czekać na sztafetę. (Fuzer)


... miało nikogo nie być


30.05. Tu zgłasza się przyczepa!

Jesteśmy w Prudniku (napisane po namyśle i wspólnych ustaleniach).

Wczoraj późnym wieczorem, aż do nocy zafundowano nam bieganie po górach. Było ciemno i głucho, a brak snu dawał mocno o sobie znać.

Nam udało się o 3 nad ranem położyć spać, a Basia z Bodziem jeździli do rana.

Andrzej, Zenek i Marek pobiegli z Lądka Zdroju do Złotego Stoku. Tam szarfę przejął Pablo89...mieliśmy do przebiegnięcia całą gminę i miało nikogo nie być. Po kilkunastu metrach do Pabla dołączył jeden miejscowy biegacz, potem drugi a w kolejnej miejscowości trzeci.

Ekipa okazała się bardzo wesoła no i zaoszczędziła nam trochę biegania w upale. Dociągnęli sztafetę do Frydrychowa. Chcieliśmy ich zmieniać ale się nie dali.

Kolejne etapy były już obstawione biegaczy i pilnowane przez Jurka.

Około północy ma zacząć się niepewna gmina, którą prawdopodobnie obstawi Bodziu. My mamy czas do 6 rano. Pojedliśmy niezbyt dobre parówki z Kauflandu - nie polecamy! Idziemy ładować aparaturę na zmianę na CePeEnie (mają tylko jedno gniazdko :/ i ropę za 4,79 )

Pozdrawiamy wszystkich i do zobaczenia. (Fuzer)


Danina w pocie


31.05. Zaczynają się znów luki, które łatamy. Teraz przez Zebrzydowice biegnie Karol na zmianę z Andrzejem. Następnie do Cieszyna wbiegamy my czyli Beti, Pablo i ja...mamy to utrudnienie, że w Cieszynie nie ma nikogo do obstawy a korkować go nie możemy bo i tak jest w korkach. Pozostaje mi cierpliwie czekać na wszystkich światłach (oby była "zielona fala" )

Mamy zdaje się coś około 20km do pokonania we trójkę. Oby temperatura troszkę spadła po nieco nas tu podpiekło już dziś :).

W nocy o 2.00 prawdopodobnie Bodziu ma coś do uzupełnienia.

Pozdrawiamy z baru U Jakuba,

Pozdrawiamy również stałych bywalców baru U Jakuba. (Fuzer)

 

W końcu po dwóch dniach są siły i czas na kolejną relację. W kolejnych postach opiszę minione dni. W tej chwili znajdujemy się koło Chrzanowic, upał, 26 C, chmur brak, biegaczy wcale...

Jak zaczynałem pisać, to zbliżała się moja zmiana. Wtedy byłem jeszcze silny i wypoczęty. Po 50 minutach biegu i podwyższeniu się temperatury o kolejne 2 *C już nic z tych sił nie zostało. Nie mogłem dokończyć swojego 14 kilometrowego odcinka. Pilotujący mnie policjant pojechał do granicy gminy, by dowieźć mi wsparcie….Byłem wykończony.

Gdyby pisać o ideologii tego biegu, dedykacji i daniny w pocie, to ja tej daniny w tym jednym biegu złożyłem bardzo wiele.


Kto ma litość w sercu i niedaleko do Cieszyna, to bardzo proszę o wsparcie. Mamy niebawem do przebiegnięcia miasto Cieszyn około 18:00 (ma to zrobić na zmianę fuzer i pablo89. Mi przypada po 19:15 kolejna gmina tj. od stawów w Bażanowicach do początku gminy Ustroń. Tam zapewne będą już starzy znajomi, ale w tym stanie i z tak zajechanymi nogami ciężko będzie do nich dobiec. To tylko 9 km i dłuuugi podbieg, ale mam już w nogach ponad 120 km w ramach Kwietnego Biegu...a nie były to wolne kilometry. (bodzio_Ł)


Grzesiek spać nie daje

 

02.06. Przede mną Kwietny Paw, a więc jesteśmy w Muszynie. Niebawem sztafeta tutaj dobiegnie. Na odcinku do Krynicy mamy być w pogotowiu ponieważ dzieci, które podobno licznie stawiły się na odcinku nie będą mogły dalej biec. Jest to dosyć ruchliwa droga bez pobocza. Jakiś tam kawałkiem pobiegniemy tylko my.


Mamy w tym województwie ambitnych koordynatorów m.in. Grzegorza Grzywę, który chyba cały czas jedzie w kolumnie ze sztafetą i pilnuje wszystkiego. A jak nie pilnuje to nas tam wysyła i wczoraj trochę musieliśmy się pokręcić po Zakopcu. Wysłali nas po jakiś ciasnych zakrętach a potem zrobiliśmy kilka okrążeń na rondzie zanim dowiedzieliśmy się gdzie skręci sztafeta.

Potem był czas wolny w McDonaldzie, a więc czas na dopilnowanie biznesu, sesji i rozładowywania komórki kilku dziesięciominutowymi rozmowami (Pablo)


Nie wiem jakie są plany na dziś ale chyba muszę jeszcze trochę odespać. Do Muszyny dotarłem około 4 rano, a zanim zrobiłem sobie "kolację" i obfotografowałem górski świt to prawie 5 się zrobiła...no a Grzesiek spać nie daje i dzwoni przed 8

To by było na tyle..idę jeść! (Fuzer)


Jesteśmy już na trasie obstawionej przez bardzo liczną grupę z Krosna. Mieliśmy okazję porozmawiać z Romim, który nam trochę współczuł. W porównaniu z tym co teraz spotykamy, to rzeczywiście wiele odcinków w minionych etapach Kwietnego Biegu było smutnych.

A wracając do braku mojego komentarza z dnia wczorajszego, mieliśmy wolne i w ramach relaksu i odpoczynku dla obolałych nóg wraz z Basią_D weszliśmy sobie na Wołowiec (2.063 m npm).


 Sękowa

Kolejna relacja jutro, teraz czas nam dołączyć po wspaniałej kolacji do grupy krośnieńskiej i przedreptać założone 20 km. (bodzio_Ł)


Wiwat Krosno!!!


03.06. Piękny,słoneczny poranek nad Bieszczadami. Grupa krośnieńska w pięknym stylu pokonuje swój dystans. Za godzinę już Ustrzyki Górne. Wczoraj w nocy temperatura spadła do 3.5 *C. Przebiegłem tylko 14 km, ponieważ mój kierowca jadąc za samochodem straży granicznej z włączonymi kogutami zasypiał w zahipnotyzowaniu. Za chwileczkę dołączę do grupy krośnieńskiej i dokręcę brakujące 10 km.

Ekipa z MOSiR Krosno pokonuje Bieszczady 

Wieczór.
Gdybym wiedział, jak będzie smakowało te 11 km w Bieszczadach o poranku i nie pobiegłbym, byłbym nikczemnikiem.
Ten poranny bieg w tak doborowym towarzystwie, jak Krośnieńska Grupa Biegowa, to zaszczyt i przyjemność. Kilkudziesięciu osobowa grupa znalazła chęci i czas, by biec całą noc, zapewne wzięli w pracy dzień wolny…….wielki szacunek i uznanie.

Gdy kilka dni wcześniej samotnie przemierzałem kilometry, niosąc szarfę Kwietnego Biegu, zastanawiałem się, dla kogo tak naprawdę biegnę..? Najłatwiejszą odpowiedzią byłoby: dla uczczenia pamięci I Pielgrzymki naszego Papieża do Polski…Może byłby to argument wystarczający, lecz po kilku niedospanych nocach i kilkudziesięciu kilometrach w nogach chyba mało mobilizujący. Biegłem w Sztafecie w roku ubiegłym i miałem w pamięci różne odcinki ,różne gminy i wielu napotkanych, wspaniałych ludzi, którzy z radością biegli w Sztafecie Jemu składając hołd i daninę w pocie. W tych trudnych dla mnie chwilach, gdy nogi już bardzo bolały i nie widać było zmiennika, to dla nich biegłem.

Gdybym wtedy wiedział, jacy ludzie na tę szarfę czekają i zwątpił bym, byłbym nikczemnikiem.


Właśnie zakończyła w Ustrzykach Górnych bieg Krośnieńska Grupa Biegowa, by na styku gmin przekazać szarfę gminie Lutowiska. Nikogo nie zastali.


Od Ustrzyk Górnych w stronę gminy Lutowiska pobiegli trzej biegacze z grupy biegnącej z Krosnem. Po 10 km dałem zmianę, lecz na szczęście po 4.5 km na trasie czekali młodzi uczniowie-biegacze z Lutowisk. Fajnie, że byli, bo w nogach miałem już 29.500, a temperatura na dworku zbliżała się do 24*C.

Dziękuję w imieniu naszej, biegnącej w tej Sztafecie grupy www.biegajznami.pl za różę i upominki, które odebrałem w podziękowaniu za trudy od Krośnieńskiej Grupy Biegowej.

Zmieniliśmy kierunek biegu ze wschodniego na północny, czas pożegnać góry, trochę żal. Za Cisną minęliśmy półmetek Sztafety. Już mamy z górki. (bodzio_Ł)

 

Ściana wschodnia urzeka


04.06. Minęliśmy dziś Horodło.

Horodło

Sztafeta przebiega nadal zgodnie z planem. Jesteśmy na ścianie wschodniej, co czuć po prostu w klimacie panującym wśród ludzi. Ich podejście do sztafety sprawia, że nie musimy się martwić o jakiekolwiek łatanie, ale i tak aż chce się pobiegać.

Mamy już z górki i coraz bardziej jesteśmy pewni, że wszystko się uda.

Póki co tyle bo bateria siada no i Pabla trzeba zmienić na trasie.

Do następnego newsa!

Pozdrawiamy (Fuzer)


06.06. Ściana wschodnia rzeczywiście urzeka, może to również za sprawą religijności tych ludzi. Tu przy drodze mamy kibiców i oklaski. Bardzo liczne sztafety, atmosfera wielkiego wydarzenia i święta, zespoły folklorystyczne na granicach gmin....i wszystko z wielką pompą. Wczoraj mieliśmy dodatkową atrakcję w postaci przeprawy promowej. Ściana wschodnia bardzo zorganizowana, ale i tu mieliśmy lukę do wypełnienia. Spokojni o ciągłość Sztafety zrobiliśmy z Fuzerem dłuższe treningi przez pierwszą połowę Puszczy Białowieskiej, do Białowieży, gdy tam okazało się, że nie mamy komu przekazać szarfę. My z Fuzerem po 30 km w nogach. Na szczęście Pablo89 był przygotowany do biegania i razem z Beti o 2:00 w nocy wypełnili lukę około 20 km.

Jesteśmy już umęczeni kilometrami w nogach, gonitwą za sztafetą, brakiem snu...Jednak damy radę. Pozostało już tak niewiele. Jutro nad ranem Sztafeta zmieni kierunek przemieszczania się na zachodni. (bodzio_Ł)


W puszczy


07.06. Grupa Kwietnego Zaprzęgu nadaje z centrum Gołdapi.

Dziś dzień zwiedzania..byliśmy między innymi na mostach w Stańczykach.

Przedwczoraj ganialiśmy w nocy po Puszczy Białowieskiej, a wczoraj po Augustowskiej...ale z Augustowską mieliśmy z Beti chwile grozy.



 Gmina Płaska

Ruszyliśmy o 5 minut za późno za sztafetą w las i pojechaliśmy nie w tę drogę :).

Nagle dojechaliśmy do pasa przygranicznego...skręciliśmy intuicyjnie w lewo na ścieżkę przy pasie no i ...po 50metrach ścieżka się skończyła .

Całe szczęście, że byliśmy w dwójkę i że Beti to silna dziewczyna, bo w pojedynkę bym tam chyba usiadł i się załamał.

Odpinaliśmy przyczepę ze 3 razy...robiło się ciemno, a ścieżki wcale nie chciały prowadzić nas do cywilizacji..ale udało się..

Przyczepa i my jesteśmy cali.

Na koniec dnia zostało nam to wynagrodzone podczas wieczornego biegania z grupą z gminy Sejny.. Jak dla mnie osobiście to najlepsza gmina w której miałem okazję biegać w tegorocznym KB....Nawet nie wiem kiedy zleciało mi 20km ..pozdrawiam ich serdecznie! (Fuzer)



08.06. Nie jest tak źle...co prawda Michał koordynator chciał byśmy byli na miejscu bo grupa biegowa ma na swoim teranie dwie zmiany (zdaje się gmina Stegna) i mogą nie dać rady.

Bodziu z Basią poszli spać, my zjedliśmy obiad i popijam właśnie popołudniową kawę.

Ale 3 ostatnie wieczory/noce to jakaś zła klątwa wisiała nad nami. Najpierw okolice Białowieży i trochę jazdy po dziurach...następny dzień błądzenie po Puszczy Augustowskiej...a dziś w nocy znów koniec świata w lesie przy rosyjskiej granicy...ponad godzina błądzenie...zamiast uciec sztafecie to po wyjeździe na drogę trafiliśmy na punkt zmian, który już był gotowy do biegu...czyli godzina w plecy :(.


Ale postanowiłem, że dotrwam do Tolkmicka gdzie 2 lata temu rozpoczęła sie moja przygoda z KB. Było jakieś 40-50 km...batonik, zapałki na powieki i jazda (była 6 jak dotarliśmy)

Znów był zlot motocyklowy...niektórzy nawet jeszcze się dopijali. (Fuzer)


Mieli tempo idealne..takie człap człap


09.06. Wczorajszy dzień ubogi w kilometry nabiegane postanowiłem odbić w nocy..najpierw za cel obrałem Gdańsk, ale z różnych przyczyn zrezygnowałem z tej opcji. Potem był Sopot i tam nawet miałem zamiar wjechać w okolice strefy zmian....no i lipa...pół godziny wyjeżdżania z parkingu osiedlowego, który nie był oznaczony jako ślepa uliczka...za to był zawalony autami...natyraliśmy się z Pablem.

Następnie postanowiłem przesunąć start na Gdynię, ale tam bieg rozpoczynał się chyba coś koło 5.00 (była 3.00)...na jednym ze skrzyżowań spotkaliśmy Jurka...też nie wiedział gdzie jest strefa zmian.

Stwierdziliśmy, że prześpimy się chwilę i na pewno wstaniemy jak będzie przebiegać sztafeta...

My obudziliśmy się po 8.00.. Jurka już nie było..nie obudził nas łobuz..

Umyliśmy wreszcie zaprzęg...wygląda jak nówka!

Sztafetę dogoniliśmy 10 km przed Helem (miejscowością)...Bodzia zmęczyła wcześniej młodzież... my z Beti dołączyliśmy do Helskiej zmiany...mieli tempo idealne..takie człap człap kwietnobiegowe...jak na tę pogodę idealne..jak co roku biegł z nami także ksiądz z tutejszej parafii.

Ponieważ powrotu z Helu nie przewidziano w rozpisce, pomyłkę tę postanowiono wyrównać przeprawą motorówą z powrotem na Juratę...i tak z Beti odbyliśmy ponad 40 minutowe szaleństwo na wodzie motorówą, której używają podobno siły specjalne ..było suuuper


 Łeba

Ugoszczono nas w Urzędzie Miasta Hel..obdarowano koszulkami..dziękujemy!

Na Helu witały nas tłumy dzieci z flagami, papierowymi kwiatami...oklaskami..

Teraz pojedliśmy rybkę...Beti z Pablem poszli się nurzać w Bałtyku, a ja mam coffee time.

Dziś dołączą do nas goście...wróci Leszek Madej oraz...moja rodzicielka.

Zobaczymy czy uda się ich namówić na bieganie.

Mam dziś zamiar przebiec 40km...dycha już za mną..zobaczymy jak pójdzie dalej! (Fuzer)


Pozostał nam jeszcze jeden dzień. Był to bardzo ciężki okres, ale za to bogaty w widoki i przeżycia. Pomimo trudów nie żałujemy żadnego dnia. Wczoraj zostaliśmy zaproszeni na „kawę” przez księdza Stanisława z parafii Cieplice k/Elbląga. Szkoda, że mój ksiądz z naszej parafii w Bydgoszczy nie jest taki miły i gościnny. Najedliśmy się do syta potraw wybornie przyrządzonych, przygotowywanych osobiście przez księdza. Było super, wprosiliśmy się już na wszelki wypadek za rok. Niestety, po nieprzespanej nocy i upalnym popołudniu z biegania po Mierzei Wiślanej nici. Jak zasnąłem o 19:00, to obudziłem się dopiero dzisiaj o 6:00. Postanowiłem więc pobiegać więcej po Półwyspie Helskim, ale trochę było za ciepło jak na tempo, w jakim biegła sztafeta. Po 12 km zajechany dałem sobie na luz.

Planowałem przebiec w Kwietnym Biegu 300 km, do tej pory wybiegałem 252 km. Gdybym wieczorkiem przeczłapał ze 20, to na jutro pozostałoby jeszcze 28 km. Hm . Niby nie wiele, ale po 14 dniach biegania i takiej pogody to jest trudna sprawa. Gdyby jeszcze trafiła się rozsądna grupa? Tu, w Sztafecie najczęściej młodzież zaczyna biec w tempie poniżej 5 min/km, by po kilku kilometrach przejść w umieranie lub wsiąść do auta zbierającego słabnących. Fajnie byłoby mieć 300 km na koncie i 3 z przodu wypisać sobie Certyfikat. Zobaczymy


O właśnie przebiegła sztafeta...podobno planowo. (bodzio_Ł)


10.06. Dzisiejsza noc pomimo, iż ostatnia to nie dała nam za wiele snu..

Dostaliśmy do przebiegnięcia ponad 40km w dwóch gminach od 23.50 do 4.00 rano.

Spaliśmy w locie między zmianami. Trochę błądziliśmy ..ale udało się dotrwać do Ustki, gdzie byli już ustawieni biegacze.

Pierwszy raz w tym roku miałem uczucie zasypiania podczas biegu ..a kilkuminutowe drzemki na postojach kończyły się wielominutowymi rozbudzeniami.

Na koniec nocy o 6.00 zafundowaliśmy sobie ponad 3 godzinną drzemkę, teraz Leszek zaprosił nas na śniadanie.

Odwiedziliśmy też pasmanterię i szyjemy ..ludzie nie kradnijcie nam szarf!

Zostało 5 i pół godziny do końca sztafety. W najgorszym razie po godzince każdy i sztafeta będzie w Kołobrzegu.

Zaraz jedziemy sprzątać przyczepę i odstawiamy do wypożyczalni...miejmy nadzieję, że nic nam nie podoliczają, bo nie mam siły się za bardzo kłócić.

Prawdopodobnie to ostatnia relacja z trasy..dziękuję za uwagę do zobaczenia! (Fuzer)



Dziękuję za miłe spotkania, poznania i to wszystko, co nas na trasie spotkało.


Co prawda Sztafeta jeszcze trwa, lecz już mogę bez ryzyka napisać, że udało się. Chce szczególnie podziękować swojemu zaprzęgowi, bez którego nie byłoby możliwe powiązanie tej sztafety . Każdy z nas był niezastąpiony, każde nogi ratowały tą Sztafetę. Pozwolę jeszcze raz wymienić skład, który od pierwszego do ostatniego dnia był ze sztafetą: Basia_D, beti_rzecz_jasna,fuzer. Pablo89, bodzio_Ł

Dziękuję bardzo w imieniu swoim i nas wszystkich za słowa uznania i otuchy. Dziękuję za miłe spotkania, poznania i to wszystko, co nas na trasie spotkało.(bodzio_Ł)


 Komisja Konkursowa na posiedzeniu w dniu 29.07.2008 zdecydowała o przyznaniu Bogdanowi Łabędzkiemu i Tomaszowi Doboszowi głównej nagrody w postaci dwóch zestawów satelitarnych ufundowanego przez firmę Dipol (www.dipol.com.pl).

 

Kwietne Biegi - sztafeta dla wszystkich chętnych, którzy chcą podjąć to wyzwanie, być może najdłuższa i najliczniejsza sztafeta świata.

Wysiłki na trasie, naszemu Przewodnikowi na "Długim Dystansie" - Janowi Pawłowi II, w hołdzie składamy.

Kwietny Bieg 2008 wystartował 26 maja 2008 z Kołobrzegu. Sztafeta, w której udział wzięło kilkanaście tysięcy biegaczy z przygranicznych gmin w 15 dni obiegła Polskę i 10 czerwca zakończyła się w Kołobrzegu.

W tym samym czasie biegacze pokonali dystans 3530 km okrążając 1000 razy krakowskie Błonia. W Krakowie w Biegu udział wzięło około 1600 osób.


Liceum Ogólnokształcące w Centrum Edukacyjnym "Radosna Nowina 2000" w Piekarach pod Krakowem. W dniach 26.05 - 10.06 grupa uczniów Liceum, po raz piaty, będzie prowadziła bezpośrednia relację z Kwietnego Biegu. Dystans 3530 km , w tym samym czasie, pokona sztafeta na krakowskich Błoniach. Do biegów może przyłączyć się każdy chętny, przebiegając dowolny dystans. Organizatorzy przewidują dyplomy dla osób, które przebiegną 35,3km.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura